[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przynajmniej takie - odparła królowa i odmierzyła dość duży kawałek na swojej sukni. Piotruś dumał
przez chwilę.
- Ha, w takim razie poproszę cię o wypełnienie dwóch małych życzeń zamiast jednego dużego.
Naturalnie królowa musiała się na to zgodzić, ale elfy bardzo się przestraszyły, bo Piotruś zażądał ni
mniej, ni więcej, tylko żeby mógł odwiedzić swoją matkę, ale z prawem powrotu do Leśnego Parku, w
razie gdyby go w domu spotkała jakaś przykrość. A drugie życzenie zachował sobie na inny raz.
- Mogę ci udzielić mocy latania - odpowiedziała królowa po namyśle - ale drzwi twego domu otworzyć
nie jestem w stanie.
- O, drzwi otwierać nie trzeba, bo okno, przez które wyleciałem, jest zawsze otwarte. Mat ka moja nie
zamyka go nigdy, bo nie traci nadziei, że kiedyś do niej powrócę - odpowiedział Piotruś.
- A ty skąd wiesz o tym? - pytały zdumione elfy, ale Piotruś nie umiał im na to odpowiedzieć.
- Wiem, i już - odparł krótko.
Nie było więc rady, elfy musiały się zgodzić na życzenie Piotrusia. Udzieliły mu mocy la tania za pomocą
łechtania go w łopatki. Im silniej go łaskotały, tym mocniej swędziało miej sce, w którym dawniej rosły
skrzydełka, i po krótkiej chwili Piotruś uniósł się w powietrze i szybował coraz wyżej i wyżej, het, ponad
wierzchołkami drzew i ponad szczytami dachów i kominów.
Podróż była tak cudna, że Piotruś zboczył nawet trochę z drogi wiodącej ku domowi i latał długo ponad
wieżami kościelnymi, nad pałacami i olbrzymią rzeką przerzynającą korytem swoim miasto. Wreszcie
jednak skierował się ku domowi i odszukał otwarte okno sypialnego pokoju matki. Ale już w czasie tej
podróży napowietrznej postanowił poprosić królowę elfów, żeby go zamieniła w ptaka.
Kiedy Piotruś wleciał przez otwarte okno sypialni, matka jego spała. Piotruś usiadł cichut ko w nogach
jej łóżka i uważnie jej się przypatrywał. Ramię matki podłożone pod głowę two rzyło w poduszce
wgłębienie, które, wysłane puchem bujnych, jedwabistych włosów, podob ne było do najcudniejszego
gniazdka. Piotruś nie mógł oczu oderwać od jej ślicznej twarzy i delikatnych koronek, zdobiących jej
bieliznę i pościel. Niezmiernie był dumny, że ma taką śliczną mamę.
- O matko!Gdybyś wiedziała, kto siedzi na twoim łóżku - szepnął po cichutku. Delikatnie pogładził
rączką maleńkie wzniesienie zarysowane na kołdrze przez jej stopy; z wyrazu matki poznał, że sprawiło
jej to przyjemność. Wiedział, że wystarczyłoby szepnąć jedno najcichsze słówko, a przebudziłaby się
natychmiast, bo matki budzą się zawsze na naj lżejsze poruszenie swych dzieci. Z ust jej wydarłby się
okrzyk radości, ramiona objęłyby go mocnym, gorącym uściskiem.
" Nie powiem, żebym się nie mógł obyć bez tego, ale dla niej, o, dla niej byłaby to wielka radość " -
dumał Piotruś. Kiedy wracał do matki, nie wątpił ani przez chwilę, że robi jej tym największą łaskę,
jaką matce dziecko zrobić może. " Z pewnością nie ma większej przyjemno ści, jak mieć na wyłączną
własność małego chłopczyka. Wiadomo, jak matki się tym cieszą i jakie są dumne z tego " - rozmyślał.
Czemuż jednak Piotruś siedzi tak długo w milczeniu na brzegu łóżka? Czemu nie powie swojej matce,
że powrócił do domu?
Wstyd mi trochę za Piotrusia, ale muszę wam powiedzieć, że Piotrusia ciągnęło w dwie zupełnie
przeciwne strony. Patrzył z miłością na matkę, ale zaraz potem zwracał oczy z tęsk notą ku otwartemu
oknu. Hm, byłoby to bardzo miło być znowu synkiem swojej mamy, ale ... I tu oblegały go
wspomnienia wesołych chwil spędzonych w Leśnym Parku. Brr. Jakby było niemiło wdziewać znowu
majteczki i sukienki!Zeskoczył z łóżka i zaczął wyjmować z ko mody różne części ubranek, które nosił
dawniej. Leżały ułożone najporządniej w szufladzie, ale Piotruś ani rusz przypomnieć sobie nie mógł,
jak się je nadziewa, czy rękawki kaftaniczka wciągają się na rączki, czy nóżki. Właśnie z trudem
usiłował przecisnąć nóżkę przez rękawek koszulki, kiedy nagle wskutek skrzypnięcia szuflady matka
przebudziła się i szepnęła " Piotru siu!" głosem tak słodkim i rzewnym, jakby to było najmilsze słowo na
świecie. Piotruś sie dział bez ruchu i patrzył na matkę z zapartym oddechem.
Nie mógł wyjść ze zdumienia, że matka już wie, że synek jej powrócił do domu. Ale gdyby była raz
jeszcze powtórzyła " Piotrusiu!" , byłby zerwał się z podłogi i rzucił się jej w ramiona z okrzykiem "
mamusiu!" Ale matka westchnęła tylko cichutko, a kiedy Piotruś popatrzył na nią, spała jak przedtem,
tylko po twarzy jej spływały dwie srebrzyste łzy.
Piotrusiowi zrobiło się bardzo przykro i oto, co zrobił: usiadł na brzegu łóżka i zagrał na fujarce
najpiękniejszą kołysankę. Kołysankę tę ułożył sam dla swojej matki na melodię tego słodkiego szeptu "
Piotrusiu " , jaki przed chwilą z ust matki posłyszał. I grał dopóty, póki na twarzy matki nie dojrzał
cichej, głębokiej szczęśliwości.
Melodia, którą wygrywał, podobała mu się tak bardzo, że już- już chciał przebudzić matkę, żeby
usłyszeć jej okrzyk pełen zachwytu: " Och, Piotrusiu!Jakżeż ty grasz cudownie!" - ale, że matka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl