[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się sam na niebezpieczeństwo. z piasku tamą. Strumień przedostawał się przez nią
- Polecimy wszyscy - podjął decyzję Dare. %7ładen i wił przez łąkę meandrami, jakby szukał dalszej drogi.
z nich nie mógł czekać bezczynnie. Musieli to zrobić Po drugiej stronie jeziorka Ross dostrzegł wydep
dla Rossa, a jednocześnie nie chcieli narażać przyja taną ścieżkę. Zrzucił ciężar z pleców, podniósł głowę
ciół. i pociągnął nosem. Dopiero teraz uwierzył, że zapach,
który czuł od południa, nie był złudzeniem. Mimo że
- Dopiero wtedy, kiedy będzie dobra pogoda.
zaczynała się burza, uśmiechnął się.
- Jacinda bała się, że niepotrzebna brawura może
- Dym, Antonio - powiedział cicho, jakby znaj
spowodować kolejną tragedię.
dowała się tuż przy nim. Roześmiał się głośno. - To
-Tak, kochanie - przyrzekł Dare, choć oczekiwanie
było torturą. Wziął ją za rękę i zmusił, by usiadła mu naprawdę dym.
na kolanach. Pocałował ją. - Nie gniewaj się. Nie Gdzieś, na drugim końcu ścieżki, był jakiś obóz
zapomniałem, że twoja najlepsza przyjaciółka jest albo domek.
razem z Rossem. -To nie może być Dare -mówił do siebie. - Gdyby
tam była grupa poszukiwawcza, nie zachowywaliby się
Pogłaskała go po twarzy.
tak cicho.
- Ross będzie się nią opiekował i dbał o jej
To nie był Dare, ale nie byli już z Antonią sami
bezpieczeństwo.
w górach.
- Oczywiście. Ross zna ten teren. Potrafi przewi
Ktoś rozpalił ognisko, którego zapach czuł w ciągu
dzieć pogodę. Znajdzie schronienie albo je zbuduje.
dnia. Z pewnością ten ktoś da im schronienie w czasie
- Robert uśmiechnął się uspokajająco do Jacindy.
burzy.
- Wiem. Dzięki za słowa otuchy. - Dotknęła jego
- Antonio! - odwrócił się i zawołał ją. W ciągu
dłoni i jeszcze raz powiedziała: - Dziękuję, Mac.
- Twoje zdrowie, Mac - powiedzieli jednocześnie ostatniej godziny została daleko w tyle, ale Ross,
Dare i Jacinda, wznosząc toast kawą. wiedząc, jaka jest wyczerpana, nie ponaglał jej. Stała
- Za Rossa i Antonię - powiedział Mac. -I za ich teraz na krawędzi zbocza i patrzyła na niego. Ross
szczęśliwy powrót. schował rękawiczki do kieszeni i szedł na jej spotkanie
- Za Rossa i Antonię - powtórzyli wszyscy. z wyciągniętymi rękami. - Chodz, zobacz, co znalazłem.
DUMA I OBIETNICA
84 DUMA I OBIETNICA 85
-Ja... - Potrząsnęła głową, próbując zebrać myśli.
Spodziewał się złośliwej riposty. Ostrzeżenia, żeby
- Ja... nie chciałam.
przestał mamić ją czczymi obietnicami. Ale Antonia
- Cicho, kochanie. - OdsunÄ…Å‚ siÄ™ nieco i ujÄ…Å‚ jej twarz
skrzywiła tylko twarz w grymasie, który miał być
w dłonie. - Nie zrobiłaś nic złego. To ja powinienem
uśmiechem. Przed kilkoma minutami zgubiła rękawi
prosić o wybaczenie. Zrobię to, kiedy wypoczniesz
czki. Na szczęście w tak krótkim nie zdążyła odmrozić
i wszystko będziesz mogła zrozumieć. Chyba życia mi nie
sobie palców. Teraz chwyciła mocno jego dłonie, aż
starczy, by cię przeprosić za wszystkie słowa i za to, co
połamane paznokcie wbiły mu się w skórę. Nawet
o tobie myślałem. - Wsunął jej kosmyk włosów pod
w półmroku zauważył, że jej twarz, osłonięta kap
czapkę. - Ale jeśli mi pozwolisz, będę próbował.
turem, jest ściągnięta z bólu.
Antonia dotknęła jego policzka i zdjęła delikatny
- Co się stało? - Popatrzył na nią uważnie i już
kryształek.
wiedział. Obcas półbuta był poplamiony krwią, za
- Znieg.
krzepłą i świeżą. - Na litość boską! Co zrobiłaś?
- Tak. - Wziął jej ręce, przytulił do ust i ogrzewał
Zanim zdjął jej but, wiedział, że ma obtartą do krwi
oddechem. Potem pocałował je, jakby chciał zetrzeć
piętę. Z cichym przekleństwem wziął ją na ręce i niósł
z nich skaleczenia. - Pada, ale dla nas to już nie ma
w dół zbocza. Zatrzymał się przy płaskim kamieniu,
znaczenia.
posadził ją na nim i pochylił się nad jej nogą. Antonia
- Nie ma znaczenia? - W dalszym ciÄ…gu nie
siedziała bez ruchu.
rozumiała. - Jak to?
Skuliła ramiona. Twarz miała bladą, bez wyrazu,
- Zobaczysz. - Odwinął jej rękawy, aby zakryły
tylko wzrokiem śledziła jego ruchy. Ross zdjął skarpet
dłonie, i pochylił się, aby nałożyć but, przeklinając
kę i obejrzał ranę.
siebie samego, że sprawia jej ból. - Muszę coś zrobić.
- Jak długo? - zapytał niecierpliwie. - Jak długo
Nie będzie mnie przez chwilę. Mogę cię tu zostawić?
z tym szłaś? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Do
- Odchodzisz?
diabła, Antonio! - Była tak wystraszona, że umilkł.
- Tylko na chwilę. Naprawdę. - Znieg padał coraz
Nie powiedziała, bo nic nie czuła. Aby dotrzymać mu
mocniej. Wkrótce pokryje ziemię. Ubranie Antonii
tempa, aby móc iść, popadła w stan odrętwienia. Ross
było już niemal białe.
upuścił but i przytulił ją do siebie. - Moja kochana, co
- Zostań tu. Nigdzie nie odchodz. - Dotknął jej
ja ci zrobiłem!
ramienia i poczuł, że drży. - Zmarzłaś.
Antonia przywarła do niego. Nie słyszała jego słów.
WyjÄ…Å‚ z plecaka futro. OwinÄ…Å‚ AntoniÄ™ tak, by
Wiedziała tylko, że nie musi już dłużej udawać. Ross
zakrywało jej niemal całą twarz.
był blisko. Mógł nawet na nią krzyczeć, byleby trzymał
- Wrócę niedługo.
jÄ… w ramionach.
Odwrócił się i pobiegł do strumienia, a potem,
Pomyślała, że powinna go przeprosić.
rozchlapując wodę, przeszedł na drugą stronę. Ziemia
- Ross - powiedziała szeptem. -Tak mi przykro.
była zmarznięta. Widniały na niej nawet ślady kół,
- Nie, skarbie. - Ross przytulił ją jeszcze mocniej.
które dawno temu zostawił jakiś pojazd. Jedynie ślad
- Nie mów tak.
DUMA I OBIETNICA DUMA I OBIETNICA 87
86
ludzkich stóp był świeży. Potykał się, ale biegł naprzód. Cofnął się, by mieszkaniec domku mógł go zoba
Z każdym krokiem zapach dymu był intensywniejszy. czyć. Spokojnym głosem zawołał:
Jeszcze jeden zakręt i ujrzał małą chatkę osnutą - Proszę się nas nie obawiać. Potrzebujemy schro
dymem unoszącym się z jej komina. Stała na kamie nienia. Pomocy!
niach, stopnie wiodące do niej były połamane, ganek Mały, otulony dymem, domek był cichy. Ross
wykrzywiony. Była piękna. A przez brudną szybę okna nasłuchiwał, ale żaden odgłos nie docierał do jego
widać było płonącą lampę. uszu. Miał nadzieję, że ta istota, która wybrała życie
w takiej głuszy, nie odmówi im pomocy.
Ross stanął przy furtce wiszącej na połamanym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]