[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w towarzystwie na poły pijanego draba, wyciągnąłby z niego niejedną cenną informację.
Chodziło jednak o całkowite pozbycie się Haucka; ten był nieomal trzezwy, a przebiegłe
i okrutne jego oczy nie wróżyły nic dobrego.
Uważnie, choć nieznacznie, Dawid śledził wrażenie, jakie słowa jego wywarły
na Brokawie. Olbrzym rozluznił pięści, a całe jego ciało zmiękło, jak gdyby sflaczało.
Dawid uśmiechnął się mimo woli. Poczuł się bezpieczny. Ta fasa, do trzech czwartych
wypełniona wódką, zdradzała niesłychaną łatwowierność. Przy tym szkliste, jak gdyby
przesłonięte wodą oczy musiały widzieć niezbyt dobrze, mimo że słuch okazał się
dostatecznie bystry.
Patrzała przecie na ciebie, wyraznie na ciebie, mówiąc dobranoc dodał
Dawid.
Czy jesteś tego pewien? Czy jesteś tego zupełnie pewien, Mac? Dawid
skinął głową twierdząco, jakkolwiek wzdłuż pleców przebiegł mu niemiły dreszczyk.
Brokaw uśmiechnął się szeroko.
Diabeł nie dziewczyna! No, mówię, istny diabeł!
Ale co oznacza to słowo? spytał Dawid, odwracając nieco twarz od
światła Sakewawin? Słyszę je po raz pierwszy.
Brokaw spojrzał na niego jakby ze zdziwieniem.
Gdy dziewczyna mówi to słowo, to oznacza, że należy do ciebie rzekł.
Po indiańsku sakewawin" oznacza własność. Oczywiście masz rację. To było
przeznaczone dla mnie. Marge stanowi moją własność. A ja głupi, myślałem...
Wziął ze stołu butelkę i niepewną ręką nalał pół szklanki płynu.
Pij, Mac!
Dawid potrząsnął głową przecząco.
Teraz nie. Chodzmy do twojej chaty. Chciałoby się wspomnieć dawne
dzieje. Wierzgającego Konia i resztę. No i ta dziewczyna. Trudno dać wiarę. Ale jeśli to
prawda, to masz stary szczęście.
Dawid nie zastanawiał się wcale nad konsekwencjami. Nie myślał o jutrze, tylko
dzień dzisiejszy coś znaczył. Ach, wyciągnąć z Brokawa jak najwięcej informacji, póki
się da. Ta góra mięsa podlanego alkoholem była łatwą zdobyczą. Byle Hauck nie
pokazywał się jak najdłużej.
Dalibóg, szczęściarz z ciebie, prawdziwy szczęściarz powtarzał Dawid, a
Brokaw promieniał dumą i zadowoleniem. Co za dziewczyna! Co za piękność! Istny
anioł! Nie do uwierzenia po prostu. Ależ ci się udało!
Rozpalony pochwałami i trunkiem, bełkocąc wyrazy bez związku, Brokaw
łyknął porcję wódki przeznaczoną dla Dawida, dolał sobie powtórnie i począł się
wywnętrzać. Anioł, ma się rozumieć! Przecie od lat hoduje ją dla siebie. Należy do
niego tylko i nikt nie ma tu nic do gadania. Od dawien dawna czeka by dorosła. Jeśliby
posłyszał, że nazywa kogoś Sakewawin, zabiłby go bez chwili wahania. Nie zbił, tylko
zabił. Dobrze, pójdą do chaty, pogadają.
Wypił po raz trzeci. Idąc przez sień zataczał się gwałtownie. Krocząc obok
Dawid myślał, że wszystko pójdzie dobrze, o ile nie spotkają Haucka. Sień była na
szczęście pusta. Dawid wziął fuzję, plecak i podał pijakowi ramię. Na zewnątrz otoczyła
ich kompletna ciemność. Sto metrów dalej Brokaw przystanął znowu, tuż obok czegoś,
co w mroku przypominało wysoką zagrodę z mocnych bali. Dawid domyślał się, iż jest
to klatka, o której wspominała Marge.. W środku coś się poruszyło mrucząc i dysząc
ciężko.
Grizzly tłumaczył Brokaw, usiłując zachować równowagę. Jutro
mamy walkę niedzwiedzi, Mac. Jej niedzwiedz i mój. Piękne widowisko! Pierwsza
klasa! Ludzie zbiegli się patrzeć! Wyobraz sobie tylko ją, moją ślicznotkę, kiedy ten miś
rozszarpie Tarę. To się dopiero wścieknie mała! Stawiam sto dolarów, że mój zwycięży!
Jutro odparł Dawid flegmatycznie. Pogadamy jutro. Po co zakładać się
zawczasu? Gdzież twoja chata?
Chciał się w niej znalezć jak najprędzej, choć równocześnie miał nadzieję, że od
głównego budynku dzieli ją znaczna przestrzeń. Bał się, że lada moment usłyszy głos
Haucka lub jego kroki. Wiedział, że jego obecność zepsuje wszystko. Brokaw był
gadułą. W ciągu krótkiej chwili zdążył wyjaśnić, dlaczego zbudowano klatkę oraz skąd
się wzięli Indianie. Klatka stanowiła arenę walki; czerwonoskórzy zaś ściągnęli w
charakterze widzów. Dawid dziwił się tylko, że Brokaw zamierza dobrowolnie poniżyć
się jeszcze bardziej w oczach dziewczyny. Skoro wreszcie znalezli się w chacie,
zagadnął go nawet na ten temat. Lecz pijak puścił na razie pytanie mimo uszu. Zaświecił
natomiast lampę i z zamczystej skrzyni stojącej pod ścianą, dobył pękatą flaszę oraz dwa
blaszane kubki. Siadłszy przy stoliku, pomrukując dziwacznie, napełnił kubki trunkiem.
Dopiero teraz zaczął wyjaśniać.
Obmyślili wszystko dokładnie wraz z Hauckiem. Grizzly w klatce należy do
niego, Brokawa. Istny potwór, a dziki, a zły! Obaj postawią na niego grube stawki. Tara
zginie niewątpliwie, gdyż wychowany na poły w niewoli, nie posiada odpowiedniej
wytrzymałości ani wprawy w walce. Zarobią na tym grubo, a pieniędzy potrzebują na
gwałt, albowiem dostawcy wódki z wybrzeża zwlekają z dostarczeniem towaru. Marge
omal nie zepsuła wszystkiego, oddalając się wraz z Tarą w chwili najmniej
odpowiedniej. Szczęściem ten poczciwy Mac przyprowadził dziewczynę z powrotem.
Walka odbędzie się jutro. A jeśli mała nakaprysi, mniejsza z tym! Należy przecie do
Brokawa i co tu dużo gadać...
Zakończył przemowę, uderzając flaszką w stół, po czym podsunął
Dawidowi kubek.
Oczywiście, należy do ciebie zachęcał Dawid. Ale, daję słowo, trudno
mi w to uwierzyć pochylił się i żartobliwie, z wymuszonym śmiechem, klepnął
Brokawa po ramieniu. Jest zbyt piękna. Najpiękniejsza dziewczyna, jaką widziałem
kiedykolwiek. Jakże do tego doszło? No, gadaj, ty szczęściarzu?
Szeroka, czerwona twarz pijaka rozpłynęła się w jeszcze chełpliwszym
uśmiechu.
Chyba niedawno dopiero stała się twoją własnością? naciskał Dawid.
Phi, naturalnie że dawno, lata całe! ciągnął Brokaw, unosząc kubek i
przykładając go do ust.
Raptem grzmotnął kubkiem o stół tak gwałtownie, że połowa płynu chlusnęła na
stół. Warcząc przysunął bliżej Dawida szkarłatną twarz i szerokie bary.
Hauck twierdzi, że to nieprawda sapnął. Co na to powiesz, Mac?
Mówi, że ona nie jest wcale moją własnością i że jeśli chcę ją mieć, muszę grubo
zapłacić. Niech go diabli biorą, zapłaciłem! Dałem mu złota cały mieszek!
Byłeś dureń! zawołał Dawid, usiłując ukryć podniecenie. Wariat po
prostu!
Powinienem był go zabić? Powinienem był go zabić, hę, a dziewczynę wziąć
siłą! Właśnie, jak zrobiłeś ty, Mac, z tamtym Metysem i tą diablicą przy Miedzianym
Urwisku. Pamiętasz?
Trudno mi coś rzec odparł Dawid wolno, modląc się w duchu, by nie
palnąć jakiegoś głupstwa. Nie wiem, jakie masz do niej prawo? A gdybym wiedział,
to co innego...
Powiedziawszy swoje, czekał. Brokaw jak gdyby wytrzezwiał, więc Dawidem
targnęła obawa, że oszustwo lada moment wyjdzie na jaw. Brokaw przegiął się przez
stół; oczy miał zupełnie przytomne; zęby błysnęły mu jak u wilka. Niewątpliwie
odzyskał na chwilę dobry wzrok. Szczęściem szkło lampy było tak zakopcone, że w
izbie panował półmrok.
Należało zabić Haucka, a ją wziąć siłą ozwał się Brokaw, a namiętność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]