[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zarządzanie trzydziestoma dwoma procentami tego kraju - to tylko o pięć punktów mniej, niż mają
Japończycy -jeśli nie wnuczce i Charleyowi? Komuś obcemu?
- Nadal nie rozumiem, dlaczego widzisz problem w przejęciu przez Charleya interesów Eduarda.
-
Na rany Chrystusa, Angelo, Charley jest szefem działalności ulicznej! Przez dwadzieścia lat był
vindicatore rodziny. Takie rzeczy ciągną się za człowiekiem.
- Ale jeśli powiemy mu, co ma robić, zrobi to.
- Pamiętasz, jaki był Eduardo w ogólniaku?
- Jasne.
- Wielki nochal i brooklyńska gadka. Dzisiaj wydaje się, że to niemożliwe, prawda?
- No... tak.
-
Zmieniliśmy go w rodowitego Amerykanina z Mayflowera i daliśmy nazwisko Edward S. Price.
Sprowadziliśmy gościa, który nauczył go mówić. Ed ma wrodzony talent. Powiedzieliśmy mu, gdzie ma
kupować garnitury... To nie był cud, Angelo, to było po prostu dobrze zaplanowane działanie. Postawiliśmy
na przyszłość.
- Czy to znaczy...
- Henry Garrone, mój siostrzeniec, zajmuje się sprawami rodziny w Zurychu. Charley tam pojedzie, a Henry
umówi go z dobrym specem od operacji twarzy i z najlepszym dentystą. Potem zafundujemy mu nauczyciela
wymowy. Nie mówiłem ci o tym, ale kiedy twój chłopak żenił się z Mae, kazałem mu zmienić nazwisko.
- Charley zmienił nazwisko?!
- Tak. To było dobre posunięcie.
- Jak on się teraz nazywa?
- Już nie po sycylijsku, Angelo.
- Powiedz mi.
- Charles Macy Barton.
- Jezu!
- Nie mówimy tu o zupełnej zmianie twarzy, tylko o drobnych poprawkach tu i tam. Być może przerobimy
mu też odciski palców, żeby żaden mądrala z mediów czy policji nie myślał, że wie, z kim ma do czynienia.
Może każemy mu trochę wyłysieć, włożyć okulary czy coś w tym guście. Charley potrafi kierować ludźmi,
więc kiedy wstawimy go na miejsce Eduarda, będzie po prostu robił swoje: rządził paroma setkami
kierowników niższego szczebla, to dla niego pestka. A jak pojawią się nowe sprawy i trzeba będzie
podejmować decyzje, będzie miał Maerose, która zawsze mu pomoże. Pracowała z Eduardem przez
dziewięć lat. Powiedz, co może się nie udać?
- Domyślam się, że „Barton" to od Partanny, ale skąd się wzięło „Macy"?
- To był pomysł Mae, moim zdaniem uroczy. Twoja żona nazywała się Macellaro, prawda?
- Tak.
- No to już wiesz, skąd się wzięło Macy.
- Rzeczywiście, miło, że Mae o tym pomyślała.
- Tak czy inaczej, nie zaczniemy działać, dopóki nie urodzi dzieciaka.
- Od tego uzależniasz przeprowadzenie takiej akcji?
- A co mam zrobić? Tylko to się liczy. Czym byłaby nieśmiertelność, gdyby ludzie nie mieli dzieci? Słuchaj
no, Angelo...
- Tak?
- Wróćmy do testamentu, do mojej ostatniej woli...
- Słucham.
- Masz mi przysiąc, że dopilnujesz tej jednej ważnej rzeczy, kiedy - jeśli - pójdę do piachu.
Angelo przeżegnał się.
- Corrado, proszę cię...
- Nie wolno ci dopuścić, żeby zorganizowano wielki spęd rodzin na moim pogrzebie. Tylko najbliżsi, nikt
więcej. Kapujesz?
- Jasne. Absolutnie.
- Przysięgnij na głowę swego jedynego syna.
- Przysięgam. Nie będzie wielkiego pogrzebu.
Rozdział 9
Charley i Maerose mieli za sobą długi, dziewiętnastoletni okres burzliwych zalotów, lecz cokolwiek działo
się między nimi - a działo się bardzo wiele - i bez względu na to, jak długie bywały rozstania, zawsze jakoś
znajdowali powrotną drogę do siebie. Nastoletni Charley po raz pierwszy zwrócił uwagę na jedną z córek
Vincenta, gdy miała zaledwie osiem lat. Oficjalnie zaczęli być razem podczas urodzin siostry Mae, Teresy,
w starych Palermo Gardens, w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym roku. Romantyczny związek
kwitł do chwili, gdy Maerose (trochę niesprawiedliwie) została na dobrych dziesięć lat wydalona z
Brooklynu przez ojca - tylko dlatego, że spiła się na imprezie z okazji swych zaręczyn z Charleyem i uciekła
z jakimś facetem do Meksyku. Zaraz po powrocie z wygnania Mae straciła ojca w zamachu. Na krótko
przedtem znowu zbliżyła się do Charleya, ale drobne przeciwności - takie jak małżeństwo Partanny juniora z
pewną kobietą z Kalifornii oraz jej tragiczna śmierć - sprawiły, że nie mieli zbyt wiele czasu dla siebie.
Przez wszystkie te lata, które Maerose spędziła z dala od Brooklynu, spotykała Charleya jedynie podczas
nielicznych uroczystości rodzinnych: ślubów, chrzcin i pogrzebów.
Odnajdywanie siebie nawzajem stało się dla nich powolnym, czasem wyniszczającym procesem. Charley
miał zwyczaj „zapominać" się z całymi stadami innych kobiet, niewątpliwie robił to, aby nie myśleć o żonie,
którą śmierć wyrwała z jego objęć. Durzył się więc w ośmiu, dziesięciu, a może trzydziestu czy czterdziestu
młodych kobietach pod I rząd, tak że nawet w jego pamięci ich twarze i imiona zacierały się w
błyskawicznym tempie. Mimo to Maerose od dnia, I w którym go poznała, kochała bezgranicznie swoje
wyobrażenie o tym, jakim człowiekiem był Charley Partanna. Siłą j woli i wytrwałością znacznie większą
niż jego, a także uporczywym myśleniem o tym, co jeszcze Charley mógłby zrobić, by ją zadowolić, Mae z
wolna otaczała go tak, jak Siuksowie otaczali generała Custera pod Little Big Horn. Kiedy wreszcie się
pobrali - ku niezmiernej radości don Corrada -Maerose Prizzi miała czterdzieści jeden lat i była być może
nieco zbyt wąska w biodrach, by rodzić dzieci, Charley Partanna zaś miał lat czterdzieści dziewięć i być
może nieco zbyt wąski umysł, by przystosować się do życia w małżeństwie. A jednak, mimo niezliczonych
szaleństw młodości i wad zdecydowanie zbyt długotrwałej znajomości, ich związek był doprawdy
szczęśliwym darem Opatrzności. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl