[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Cześć.
Dziewczyna osłoniła dłońmi oczy i zamrugała. Była śliczna, 2 blond włosami w tym
odcieniu, jaki można znalezć tylko u młodych dziewcząt.
 Cześć.
Loren nie traciła czasu na wstępy.
129
 Czy Matt Hunter często tu przychodzi?
 Matt? Pewnie.
Dziewczyna odpowiedziała bez wahania. Loren powstrzy. mała uśmiech. Ach ta młodość.
 Jak często?
Kyra  na pewno tak miała na imię  przestąpiła z nogi na nogę, stając się czujna, ale była
jeszcze młoda. W jej oczach Loren reprezentowała władzę, więc dziewczyna będzie z nią
rozmawiać.
 Nie wiem. Chyba kilka razy w tygodniu.
 To dobry człowiek?
 Co?
 Matt Hunter. Czy to dobry człowiek? Kyra uśmiechnęła się.
 Jest wspaniały.
 Dobry dla dzieci?
 Najlepszy.
Loren kiwnęła głową, udając brak zainteresowania.
 Był tu ostatniej nocy?  zapytała tak obojętnie, jak umiała.
Jednak teraz Kyra przechyliła głowę na bok.
 Nie pytała pani o to pani Hunter?
 Chcę tylko potwierdzić. Był tutaj, prawda?
 Tak.
 Całą noc?
 Z kilkoma przyjaciółmi urządziliśmy sobie wypad miasta, więc nie wiem.
 Widziałam pościel na kanapie. Kto na niej spał? Dziewczyna wzruszyła ramionami.
 Pewnie Matt.
Loren zaryzykowała i spojrzała przez ramię. Marsha Hunter znikła z okna. Na pewno już szła
w kierunku tylnych drzwi. Ta dziewczyna na pewno nie pamięta, co było drugiego czerwca.
Loren zebrała już dość informacji, chociaż nie miała pojęcia, co z tego wyniknie.
 Czy wiesz, gdzie mieszka Matt?
 Zdaje się, że w Irvington.
Tylne drzwi się otworzyły. Wystarczy, pomyślała Loren.
130
7 lezienie ^atta Huntera nie powinno stanowić problemu. Uśmiechnęła się i zaczęła
odchodzić, starając się nie dać lUarshy powodu do niepokoju, który kazałby jej zadzwonić i
ostrzec szwagra. Usiłowała iść swobodnym krokiem. Pomachała Marshy, która zrobiła to
samo.
Loren wyszła na podjazd i ruszyła do swojego samochodu, lecz przy nim zobaczyła następną
twarz ze swojej odległej przeszłości. O rany, ta sprawa zmienia się w kiepski program typu
 Loren Muse, oto twoje życie". Opierał się o maskę wozu, papieros zwisał mu z ust.
 Cześć, Loren.
 Niech mnie licho  powiedziała.  Detektyw Lance Banner.
 We własnej osobie.
Rzucił papierosa na ziemię i przydepnął. Wskazała na niedopałek.
 Mogłabym wypisać ci za to mandat.
 Myślałem, że pracujesz w biurze prokuratura okręgowego.
 Papierosy zabijają. Nie czytałeś napisu na opakowaniu?
Lance Banner uśmiechnął się krzywo. Jego samochód, typowy nieoznakowany wóz
policyjny, stał zaparkowany po drugiej stronie ulicy.
 Minęło sporo czasu.
 Od tamtej konferencji na temat broni palnej w Trenton  przypomniała Loren.  Ile to,
sześć czy siedem lat temu?
 Coś koło tego.  Założył ręce na piersi, nadal opierając si? o maskę jej wozu.  Jesteś tu
służbowo?
 Tak.
 Czy to ma coś wspólnego z naszym szkolnym kumplem?
 Może.
 Powiesz mi co?
 Powiesz mi, dlaczego tu jesteś?
 Mieszkam obok.
 I co?
 I zauważyłem wóz służbowy. Pomyślałem, że może Pomogę.
 W czym?
131
 Matt Hunter chce tu wrócić  oznajmił Lance. Zamierza kupić dom niedaleko stąd. Loren
nic nie powiedziała.
 Czy ten fakt pasuje do twojej sprawy?
 Nie widzę związku.
Lance uśmiechnął się i otworzył drzwiczki samochodu.
 Czemu nie powiesz mi, co się dzieje? Może wpadniemy na to razem.
16
 Cześć, zgadnij, co robię teraz z twoją żoną?
Matt trzymał słuchawkę przy uchu. Mężczyzna szepnął:
 Matt? Jesteś tam jeszcze? Matt nie odpowiedział.
 Słuchaj, Matt, zakapowałeś mnie? No wiesz, czy powiedziałeś żonie, że przysłałem ci te
zdjęcia? Matt skamieniał.
 Bo Olivia zaczęła bardziej pilnować telefonu. Och, nie przestanie mi dawać. Nie ma
mowy. Za bardzo to lubi, wiesz, o czym mówię?
Matt zamknął oczy.
 Nagle jednak powiedziała, że powinna być ostrożniejsza. Dlatego zacząłem się
zastanawiać, czy... No wiesz, tak między nami mężczyznami, powiedziałeś jej coś?
Matt tak mocno ścisnął telefon, że miał wrażenie, iż pęknie mu w ręce. Próbował robić
głębokie wdechy, ale nie mógł. W końcu odzyskał głos i powiedział:
 Kiedy cię znajdę, Charlesie Talley, urwę ci łeb i wepchnę ci go do gardła. Cisza.
 Jesteś tam jeszcze, Charles? Głos w telefonie wyszeptał:
 Muszę lecieć. Ona wraca. I wyłączył się.
133
Matt powiedział Rolandzie, żeby odwołała wszystkie j
 Nie masz żadnych spotkań  odparła.
 Nie bądz taka cwana.
 Powiesz mi, co się dzieje?
 Pózniej.
Poszedł do domu. W dłoni wciąż trzymał wideotelefon. Na razie jednak nie dzwonił.
Najpierw podjechał pod ich dom przy głównej ulicy w Irvington. I tak rzadka trawa prawie
zupełnie wyschła podczas ostatniej suszy  przez trzy tygodnie na Wschodnim Wybrzeżu
nie padał deszcz. Na takich przedmieściach jak Livingston stan trawnika traktuje się bardzo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl