[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziecko. Wiedział, że potrafiłby dać jej poczucie bezpieczeństwa, spokój,
którego tak potrzebowała. Pożądał Jenny, a jednocześnie pragnął się nią
zaopiekować.
Uważaj, Matt, powiedział sobie w duchu. Nie możesz sobie pozwolić
na miłość, nie wolno ci się zakochać. %7łona zraniła go tak mocno, że
poprzysiągł sobie, iż nie pozwoli już nigdy żadnej kobiecie zawładnąć
swoim sercem. A jednak ta drobna, nieśmiała, rozgadana Jenny o włosach
koloru słońca i wielkich błękitnych oczach przywodzących na myśl niebo
Montany sprawiała, że samotne życie nagle zaczęło mu doskwierać. Czy
oszalał? Bez wątpienia tak właśnie było.
Nie miał pojęcia, czy następnego ranka Jenny będzie wypoczęta, ale
on z pewnością musi być w pełni sił. Przekręcił się na swoją stronę łóżka,
odwrócił twarzą do ściany, zamknął oczy i starał się zasnąć. Niedługo
zacznie się kolejny dzień, pełen nowych wyzwań. Nie martwił się o siebie,
ale niepokoiła go Jenny. Chciał, żeby jak najlepiej sprawdziła się przy
wykonywaniu swojego zadania. Wiedział, jak bardzo by się
dowartościowała, jak zyskałaby na tym jej samoocena i pewność siebie.
63
RS
Nikomu nie zależało na jej powodzeniu bardziej niż Mattowi. Był o tym
przekonany.
Jenny, wraz z Mattem, zasiadła do śniadania w Gringo Bill's. Była
szósta rano. Rosemary, kucharka, przyniosła omlet z bekonem i serem,
tosty i kawę. Tego dnia Jenny była ubrana bardziej stosownie do pogody,
w białą koszulę z długimi rękawami, spodnie koloru khaki i górskie buty,
W uszy wpięła małe złote kolczyki, a włosy, mimo wiszącej w powietrzu
wilgoci, były porządnie uczesane. Za oknem próżno było wypatrywać
słońca. Aż po horyzont niebo zasnuwały kłębiaste, białe chmury, płynące
powolnym, lecz stałym ruchem wokół wulkanicznego wierzchołka Machu
Picchu.
- Dobrze spałaś? - spytał Matt, krojąc omlet. Jenny, która smarowała
właśnie tost dżemem truskawkowym, zarumieniła się lekko.
- Chyba tak. Czemu pytasz?
Matt wyglądał szalenie pociągająco w ciemnozielonej bawełnianej
koszuli z krótkimi rękawami, jasnobrązowych spodniach i brązowych
górskich butach. Musiała bardzo się pilnować, żeby zbytnio się w niego
nie wpatrywać.
- Strasznie się wierciłaś.
- Naprawdę? - Spojrzała na niego niespokojnie. - O, nie... Chyba cię
nie obudziłam? - spytała, wyraznie zażenowana.
Potrząsnął głową, uśmiechając się lekko.
- Obudziłem się tylko raz, ale to nic nie szkodzi. I tak zaraz zasnąłem
- odparł. Zajmował miejsce po drugiej stronie małego, okrągłego stolika.
Sala była pełna turystów. Czekali na autobus, który zawiezie ich do
Zwiątyni Trzech Okien, Zwiątyni Księżyca i innych ciekawych miejsc.
64
RS
- Naprawdę bardzo mi przykro, Matt. Wiem, jaki byłeś zmęczony -
powiedziała Jenny, dotykając ręką policzka.
Wyciągnął rękę i ucałował jej dłoń i zatrzymał w swojej.
Usprawiedliwił się w duchu, że w miejscach publicznych powinni
zachowywać się jak małżeństwo, aby nie wzbudzać podejrzeń.
- To ja się o ciebie martwię. Zauważyłem, że po wstaniu z łóżka
miałaś podkrążone oczy.
Przez chwilę rozkoszowała się jego mocnym, ciepłym uściskiem, a
potem z żalem odsunęła rękę, choć tak naprawdę najchętniej już nigdy by
jej nie puszczała. Przez chwilę bawiła się tostem i w końcu odgryzła
niewielki kęs.
- Jestem wypoczęta. Chociaż czasem na pewno brakuje mi snu.
- Jęczałaś przez sen. Zniło ci się coś złego?
- Ach, to...
- Upiory przeszłości?
Jenny wzruszyła ramionami z udaną beztroską i usiłowała
udowodnić, że całą jej uwagę pochłania śniadanie. Wiedziała, że
zaplanowane rozmowy będą ją kosztowały sporo nerwów i że powinna
porządnie się najeść, nawet jeśli zupełnie straciła apetyt.
- Coś w tym rodzaju.
- Chcesz o tym porozmawiać? Jestem niezłym słuchaczem, i w
dodatku dyskretnym.
Fakt, że był tym, kim był, a także sposób, w jaki to powiedział,
sprawił, że Jenny się przełamała. Zazwyczaj nie rozmawiała z nikim o.
przeżyciach z dzieciństwa i wczesnej młodości. Chciała o nich zapomnieć,
65
RS
ale wspomnienia nie opuszczały jej jak stary, choć kłopotliwy przyjaciel.
Machnęła nerwowo ręką i powiedziała:
- Boję się ciemności... Mówiłam ci już, że jestem tchórzem.
Marszcząc brwi, odparł:
- Przecież przez zasłony wpadało trochę światła.
- To dla mnie za mało. - Jenny zrobiła cierpiętniczą minę. -
Naprawdę jestem niezle pokręcona, Matt. Uwierz mi. W moim mieszkaniu
w Philipsburgu mam specjalną nocną lampkę, którą zawsze zostawiam
włączoną. Przy niej lepiej śpię.
- W takim razie znajdziemy podobną w Agua Caliente i
zainstalujemy ją w pokoju - zaproponował. - Musisz się naprawdę
porządnie wysypiać, mając przed sobą zadania wymagające świeżej
głowy.
Jenny obrzuciła Matta badawczym spojrzeniem, chcąc zrozumieć,
dlaczego tak się o nią troszczy. Czy jest zniecierpliwiony i obawia się, że
Jenny nie sprawdzi się w akcji? Czy też kieruje nim współczucie? Nagle
zrozumiała, że chodzi mu o nią i jej samopoczucie. Czując, jak wzruszenie
chwyta ją za serce, szepnęła:
- Jesteś dla mnie jak rycerz na białym koniu. Wiem, że ze wszystkimi
moimi dziwactwami muszę być dla ciebie utrapieniem.
- Nic podobnego, kochanie. - Matt zawahał się. Skąd wzięły się te
słowa? Widział, że Jenny zarumieniła się, słysząc ten pieszczotliwy zwrot.
Jenny poczuła, że policzki jej płoną, i zakłopotana odwróciła wzrok.
W spojrzeniu Matta było tyle ciepła i życzliwości! A może tylko jej się
zdawało? Dlaczego Matt miałby się o nią martwić? Przecież nic ich nie
łączyło i pewnie nie połączy. Ona jest szarą myszką, on bardzo
66
RS
atrakcyjnym mężczyzną. A jednak, wbrew rozsądkowi, wyczuwała, że mu
na niej zależy. Przecież powiedział do niej  kochanie".
Przeklinając się w duchu, Matt przełknął jeszcze kilka kęsów. Nad
stołem zapadła ciężka i pełna napięcia cisza. Widział, jakie piorunujące [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl