[ Pobierz całość w formacie PDF ]
usłyszeć je od nas. Moja rodzina, Lansdowne'owie... -
mordowany. Choć niechętnie to przyznaję, ty i ja dosko
Ozdobny zegar stojący nad kominkiem odmierzał sekun
nale nadajemy się na głównych podejrzanych. Jesteśmy
dy. Verena westchnęła i zaczęła od nowa: - Jak pan wie,
Lansdowne'ami.
niektórzy ludzie żyją ze sprytu. Mój ojciec jest uważany
Verena poczerwieniała.
za bardzo bystrego.
- Przykre słowa.
James potrząsnął głową.
- Ale prawdziwe - stwierdził James, patrząc na nią ze
- Ver! Pozwól, że...
spokojem.
- Ja powiem - przerwała mu z rozdrażnieniem.
Siostra zacisnęła usta.
- Mówisz aluzjami. Wyrzuć z siebie całą prawdę. Jeśli
Brandon obserwował ich z rosnącym zainteresowa
nie ty, zrobi to ministerstwo.
niem. Przypomniało mu się, jak Colburn napomknął, że
- Ministerstwo... Myślisz, że wiedzą?
lady Westforth ma sekrety.
- Oczywiście.
- O co właściwie chodzi, Lansdowne?
- Cudownie. - Verena przełknęła ślinę i nareszcie spoj
James zerknÄ…Å‚ na siostrÄ™.
rzała Brandonowi w oczy. - Mój ojciec jest francuskim
- Ja mam mu powiedzieć czy ty?
hrabiÄ….
242 243
St. John zmarszczył brwi.
- Fach?
- A mój dziadek miał irlandzki tytuł, hodował konie
Lansdowne zawahał się na moment.
i był bardzo...
- Gra w karty.
- Nie, nie - przerwała mu Verena, wykręcając palce. -
- Aha, rodzinny talent.
Nie rozumie pan. Ojciec czasami jest francuskim hrabiÄ….
Verena wstrzymała oddech. Wydawało się jej, że w gło
- Czasami?
sie St. Johna słyszy nutę rozbawienia. Niemożliwe. Jego
- A kiedy indziej rosyjskim arystokratą, wypędzonym
duma już pewnie ucierpiała z tego powodu, że zadawał
z kraju przez niefortunne wydarzenia.
siÄ™ z oszustami.
- Albo włoskim księciem - wtrącił James. - To jedno
Ale kiedy rzuciła na niego ukradkowe spojrzenie, do
z jego lepszych wcieleń.
strzegła błysk wesołości w jego oczach.
- Zawsze było mu dobrze w czerwieni - rzuciła z roz
- Wcale mnie pani nie zaskoczyła. Sam panią widzia
targnieniem Verena. Nie śmiała spojrzeć na Brandona.
Å‚em przy zielonym stoliku.
Brat miał rację. Nadeszła pora, żeby wszystko wyjawić.
- Nie przeszkadza to panu?
Lepiej teraz, zanim mocno się zaangażowała. Oczywiście
- Dlaczego miałoby przeszkadzać?
wiedziała, czego się spodziewać. Niedowierzania, a potem
Właśnie, dlaczego? Przecież nic ich nie łączyło. Mógł
nieufności. Poczuła ściskanie w gardle.
sobie pozwolić na podziwianie jej umiejętności. Wzięła
Nagle w jej myśli wdarł się zachrypnięty głos Brandona.
głęboki oddech.
- Rozumiem. Wasz ojciec jest... - Potarł czoło. - Dobry
- Teraz wie pan już wszystko.
Boże!
- NaprawdÄ™?
- Nasz ojciec jest tym, kim chce być - stwierdził James
Co jeszcze miałaby dodać? Zanim zdążyła się odezwać,
bez ogródek. - I piekielnie dobrze mu to wychodzi.
uprzedził ją brat:
Brand wolno pokiwał głową, a następnie przeniósł py
- Spodobałby się panu nasz staruszek. To geniusz.
tajÄ…cy wzrok z Lansdowne'a na jego siostrÄ™.
- NaprawdÄ™?
- A wy?
- Tak. Gdyby zobaczył go pan w działaniu, też doszedł
Verena zmarszczyła brwi.
by pan do takiego wniosku.
- Co my?
- Nie wątpię. Czy prędko będę miał tę przyjemność?
- Czy któreś z was jest hrabią czy hrabiną? Albo rosyj
- Boże uchowaj! Rodzice są teraz we Francji i bez wąt
skim księciem czy księżniczką?
pienia robią tam dużo zamieszania.
- Oczywiście, że nie - odparła z żarem Verena.
- Teraz to już wszystkie nasze sekrety - zapewniła Ve-
James się zaśmiał.
rena.
- Moja siostra jest na to zbyt nieugięta, a ja nigdy nie
W ciągu czterech lat, które spędziła przy Kings Street,
miałem takich wysokich aspiracji jak mój ojciec. Wystar
nigdy nikomu się nie zwierzyła.
czał mi mój fach.
To smutne, gdy opowiadanie komuś o własnej rodzi-
244
245
nie równa się wyznaniu grzechów. Lansdowne'owie za
- Wspomnieli o Verenie. O panu nic nie mówili.
wsze musieli się spowiadać. Ale może była zbyt przewraż
- Prędzej czy pózniej się dowiedzą - stwierdziła Vere-
liwiona? Może wszyscy mieli coś na sumieniu? Obrzuci
na. - Przypuszczam, że obserwują dom.
ła Brandona uważnym wzrokiem. Ciekawe, co on ukry
Brandon pokiwał głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]