[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że jestem bardzo głodna.  I odpłynęła w kierunku stawu, krzycząc: kwa! kwa! kwa!
 Wróć no jeszcze! wróć jeszcze!  wrzasnęła za nią Rakieta  mogę ci opowiedzieć mnóstwo
zajmujących rzeczy.  Kaczka jednak nie zwracała uwagi na jej wołanie.
 Jestem zadowolona, że odeszła  mruknęła Rakieta.  Typowa drobnomieszczańska
umysłowość  mruknęła po chwili i, zagłębiwszy się jeszcze bardziej w kałuży, poczęła właśnie
rozmyślać nad osamotnieniem geniusza, gdy nagle nadbiegło dwóch chłopców w białych kubrakach
niosąc mały kociołek i wiązaneczkę chrustu.
 Zapewne deputacja do mnie  rzekła Rakieta usiłując przybrać minę pełną godności.
 Hallo!  zawołał jeden z chłopców  spójrz no na ten stary kij! Nie wiem doprawdy, skąd się tu
wziął!  I ostrożnie, aby się jak najmniej zabłocić, wyciągnął rakietę z kałuży.
 Stary kij!  powtórzyła Rakieta  niemożliwe! Chciał zapewne powiedzieć: złoty kij. Złoty kij,
ta wcale pochlebne dla mnie. Tak, bez wątpienia wziął mnie za jedną z dam dworskich.
 Dorzućmy ten kij do naszego ogniska, to się prędzej woda zagotuje  krzyknął chłopczyk.
Zrobili więc ognisko z chrustu, na sam wierzch położyli Rakietę i podpalili.
 Wspaniale!  krzyknęła Rakieta  chcą mnie widocznie wystrzelić w biały dzień, aby mnie
wszyscy widzieli.
 Prześpijmy się teraz  rzekł jeden chłopiec do drugiego  zanim się zbudzimy, woda będzie już
kipieć.
Położyli się więc na trawie i przymknęli oczy.
Rakieta była tak wilgotna, że przez długą chwilę nie mogła się zająć. Ostatecznie jednak objął ją
płomień.
 Teraz wystrzelę!  krzyknęła prostując się.  Wiem, że wylecę ponad gwiazdy, ponad księżyc,
ponad słońce. Zaiste, wylecę tak wysoko, że...
 Frr! frr! frr! wystrzeliła w górę.
 Rozkosznie!  zawołała.  Chciałabym tak lecieć w nieskończoność. Jakąż wywołam sensację!
Ale nikt jej nie widział.
Po chwili opanowało ją uczucie dziwnego niepokoju.
 Teraz nastąpi wybuch  krzyknęła.  Cały świat podpalę i takiego narobię huku, że przez cały
rok nie będą mówić o niczym innym, tylko o mnie.  I w istocie nastąpiła eksplozja.  Puf! puf! puf!
 trzaskał proch.
Nikt jednak tego nie słyszał, bo nawet dwaj chłopcy spali twardym snem. I jedyną rzeczą, która
została z Rakiety był drążek, a ten upadł na grzbiet gęsi, przechadzającej się właśnie nad kałużą.
 Wielkie nieba!  krzyknęła gęś.  Drągi spadają teraz z chmur zamiast deszczu.  I oburzona
zsunęła się na wodę.
 Wiedziałam, że wywołam ogromną sensację  ostatnim tchem szepnęła Rakieta gasnąc.
Przygotowano na podstawie bookini.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl