[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spieszyła z Simonem z powrotem do Rectory. Na
ogół przebywanie z nim wystarczało, żeby się ode
rwać od problemów, ale tego dnia jej umysł był
zajęty czymś innym - obrazem Jamesa Dalgleisha
i pocałunku, do którego ją zmusił.
Pewnie jeszcze nigdy żadna kobieta nie uderzyła
go w twarz, pomyślała, siadając w przytulnym
pokoju, w którym stał telewizor. Ta arogancka,
48 CATHY WILLIAMS
niezwykle przystojna twarz zapewne wywoływała
co najwyżej pożądanie. Wszystko w nim, od wy
glądu do sposobu poruszania się, było bowiem
seksualnie hipnotyzujÄ…ce.
Dotknął jej i to wystarczyło, żeby jej ciało stanę
ło w płomieniach. Była to niezwykle silna reakcja,
nawet jak na to, że od pięciu lat żyła w celibacie.
No i będą o nich plotkować w mieście. Co ma
teraz zrobić? Zostać czy wyjechać?
Po całym wysiłku, jaki włożyła, żeby się tutaj
przeprowadzić, sama myśl o powrocie wydawała jej
siÄ™ kompletnie wyczerpujÄ…ca. Kolejna zmiana dla
Simona.
Potrząsnęła głową ze zmęczeniem i zdecydowa
ła, że na razie powinna sprawdzić szkoły i zapisać
Simona, tak na wszelki wypadek.
To będzie wymagało kolejnej wizyty w mieście.
Musiała jednak stawić czoło ludziom, inaczej do
niczego dobrego to nie doprowadzi.
Na szczęście czwartkowa wizyta w mieście nie
okazała się wcale taka straszna. Dowiedziała się, że
James wyjechał do Londynu. Powiedziała jej to
młoda dziewczyna, której syn bawił się z Simonem
w małym parku na obrzeżach miasteczka, gdzie na
chwilę się zatrzymali. Sara usiadła obok niej na
ławce. Dziewczyna była córką jednej z sześciu
kobiet, które spotkała poprzednim razem. Miała
na imię Fiona i pracowała jako asystentka wetery
narza.
- Nie będziesz zbyt popularna wśród dziewcząt,
REZYDENCJA W SZKOCJI 49
które uważają, że chcesz poderwać Jamesa - powie
działa jej nowa znajoma ze śmiechem. -Ale myślę,
że cała reszta od razu cię polubi. Ten pocałunek był
najbardziej ekscytującą rzeczą, jaka się tu zdarzyła
od miesięcy!
Ten pocałunek nigdy się już nie powtórzy, pomy
ślała Sara w piątek, zastanawiając się, czy powinna
iść do ratusza na przyjęcie. Czuła się zmuszona do
przyjęcia tego zaproszenia.
Dobrze, że przynajmniej będzie tam Fiona. W ra
zie czego będzie miała sprzymierzeńca. A James
Dalgleish znajdował się bezpiecznie setki mil stąd.
W końcu był przecież poważnym biznesmenem
i nie mógł żyć z dala od swojego biura.
Przed siódmą była gotowa.
Dziwnie się czuła znów ubrana elegancko, po
wielu dniach chodzenia w dżinsach i podkoszul
kach. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i przypo
mniała sobie, że taka właśnie była zaledwie kilka
tygodni temu.
Miała na sobie jedną ze swoich ulubionych su
kienek. Wkładała ją wiele razy, idąc na spotkania
z przyjaciółmi albo do kina. Zwyczajna, jednak nie
przeciętna, odsłaniająca to co trzeba, ale skromnie.
Ciemnozielony kolor doskonale pasował do jej wło
sów i karnacji, a pomimo prostego kroju sukienka
doskonale ukazywała jej kształty i podkreślała dłu
gość nóg.
Już umyła i ubrała Simona. Dwa dni wcześniej
rozmawiała z Marią przez telefon, a dzień wcześniej
50 CATHY WILLIAMS
Maria wpadła do Rectory, żeby poznać chłopca,
którym miała się zająć przez około dwie godziny.
Sara chciała zapytać, czy jej syn na pewno wyje
chał, ale uznała, że to pytanie zabrzmiałoby dziw
nie. Poza tym starannie unikała wspominania o nim,
na wypadek gdyby jego matce opowiedziano o ich
pocałunku.
Zarówno jej, jak i Simonowi, Maria Dalgleish od
razu się spodobała. Była podobna do Jamesa, ale nie
było w niej tej arogancji.
Sara umówiła się z nią, że sama przywiezie
Simona. Była ciekawa, jak wygląda ich posiadłość
i jak duże są rozciągające się wokół ogrody. Właś
nie o tym myślała, kiedy zadzwonił dzwonek do
drzwi.
Otworzyła je z uśmiechem, sądząc, że to Maria.
Chciała jej powiedzieć, że niepotrzebnie się fatygo
wała, jednak uśmiech zamarł jej na ustach, kiedy
zobaczyła, kto przed nią stoi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]