[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przestałaby mu zagra\ać i go dra\nić.
Specjalnie wynajął cichy apartamencik w tanim hotelu i wyposa\ył go we wszystko, co potrzeba,
\eby sfilmować całe zajście. Nie musiał nawet specjalnie namawiać tych młodych głupców, \eby się z
nią zabawili. Na rano miałby gotową taśmę, która przyniosłaby mu fortunę i ostatecznie upokorzyła
Julię. Po czymś takim Lucy na pewno nie uwierzyłaby w ani jedno słowo swojej przyjaciółki.
Silas widział uciekającego chyłkiem Nicka, ale nie zamierzał za nim gonić. Zdą\ył chwycić Julię,
nim upadła na ziemię. Słyszał jej krzyk, kiedy poczuła na sobie jego dłonie, widział, jak desperacko
usiłowała go od siebie odepchnąć. Nie chciał nawet myśleć, co by się z nią stało, gdyby nie był
świadkiem całego zajścia i nie przybiegł jej na ratunek. Był tak straszliwie wściekły, \e mógłby tego
Blayne'a rozedrzeć gołymi rękami.
ROZDZIAA DZIESITY
Silas z ponurą miną stał nad łó\kiem i przyglądał się śpiącej Julii. Całą noc przedrzemał w fotelu,
\eby jej pilnować i być na ka\de zawołanie, gdy się obudzi.
Gryzło go sumienie. Gdyby coś jej się stało, to byłaby wyłącznie jego wina. Nie pogodził się z
Julią, nim wyszła na przyjęcie, bo uznał, \e powinna ponieść karę za poruszanie tematów, na które on
nie chciał rozmawiać. Ale nie o taką karę mu chodziło!
Wprawdzie lekarz, który badał Julię w nocy, powiedział, \e narkotyk nie spowoduje \adnych
powa\nych kłopotów, ale uprzedził, \e przez jakiś czas - od miesiąca do trzech - mogą ją trapić
przykre dolegliwości zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Mdłości i zawroty głowy pewnie jakoś
prze\yje, ale najgorszy będzie paniczny strach i jakieś niesprecyzowane wspomnienia.
- Jednym z najgorszych następstw tego, co robią niektórzy zdeprawowani osobnicy, podając
kobietom tego rodzaju narkotyk, jest to, \e ofiara zupełnie nic nie pamięta. Przypomina sobie strzępki
faktów i sny, ale to tylko pogarsza sprawę. Z mojego doświadczenia wynika, \e kobieta, którą
zgwałcono po podaniu tego narkotyku, dręczy się tym, czego nie pamięta, co najmniej tak samo jak
tym, co zostało jej w pamięci. Raz nawet moja młoda pacjentka z tego powodu popełniła samobójstwo.
Pańska partnerka miała wiele szczęścia, \e widział pan wszystko od samego początku.
Silas nie mógł znieść własnych ponurych myśli. Przysiadł na łó\ku i Julia natychmiast otworzyła
oczy. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Lecz uśmiech prędko zgasł i zniknęła radość. Strach
ogarnął Julię gęstą nieprzeniknioną mgłą.
Silas wziął ją za rękę, chcąc pocieszyć, jakoś dodać otuchy, lecz Julia cofnęła dłoń.
- Nie - wyszeptała. - Nie mo\esz mnie dotykać. Stało się coś strasznego.
Jej oczy napełniły się łzami, a Silasa rozbolało serce od patrzenia na jej cierpienie.
- Nic się nie stało... - zaczął, ale nie pozwoliła mu dokończyć.
- Stało się. Ty nie wiesz...
Rozpłakała się, z całych sił przycisnęła skronie palcami. Czuła, \e spotkało ją coś potwornego,
ale nie umiała sobie przypomnieć, co to było. Jakieś oderwane strzępy niemiłych wspomnień kłębiły
jej się w głowie: okrutny uśmiech Nicka, rechot podpitych mę\czyzn, dotyk silnych męskich dłoni... a
ponad tym wszystkim wszechogarniający, potworny strach.
- Nic się nie stało, Jules. Słowo honoru. - Silas mówił z trudem, przygnieciony poczuciem winy,
owładnięty złością i jeszcze jakimiś uczuciami, których nie umiał nazwać.
- Ju\ nigdy nie będzie tak jak przedtem. - Julia szlochała. - Ty nie wiesz, co się stało. Nick...
- Nic się nie stało - powtórzył stanowczo, tuląc ją do siebie.
- Stało się - upierała się Julia - tylko nie mogę sobie przypomnieć, co to było. Pamiętam, jak
Nick mnie zmusił do wypicia szampana. Nie chciałam, ale on nalegał. A potem... Nie pamiętam, co się
stało potem, ale wiem, \e to musiało być straszne. Boję się... Będziesz musiał się ze mną rozwieść,
Silasie.
- Co?
- Słyszałam o takich przypadkach. Podaje się kobiecie narkotyk, a potem... Nick mnie
nienawidzi, więc jeśli...
- Przestań się dręczyć, Julio - błagał Silas. -Naprawdę nic się nie stało!
- Wcią\ mi to powtarzasz, ale przecie\ nie mo\esz wiedzieć...
- Mogę! Na własne oczy widziałem, jak Blayne wrzucił ci narkotyk do szampana. Nim do
ciebie dobiegłem, ju\ go wypiłaś i byłaś bliska omdlenia. Nic więcej się nie stało.
- Ale j a nigdy nie będę miała pewności - powiedziała Julia cichutko. - Nigdy nie dowiem się na
pewno, czy tak było, czy mo\e mówisz to wszystko, \eby mnie pocieszyć. Nie mogę prze\yć całego
\ycia, zastanawiając się, czy jesteś moim mę\em, bo tego chcesz, czy tylko dlatego, \e honor nakazuje
ci ze mną zostać. Ja nie umiem tak \yć, Silasie. Oni mnie dotykali! - Julia znów się rozpłakała. -
Czułam na sobie ich dłonie!
- To były moje dłonie.
Julia patrzyła na niego z rozpaczą w oczach.
- Daję ci słowo honoru, \e wszystko, co powiedziałem, jest najprawdziwszą prawdą - zapewniał
ją Silas. - Rozumiem, co teraz czujesz, ale ty te\ mnie zrozum. To smutne, \e mi nie wierzysz, \e nie
masz do mnie zaufania.
- Boję się, Silasie. Czuję się taka... brudna. Jak mogłabym się z tobą kochać, jeśli nie wiem, co
się ze mną działo?
- Nic się z tobą nie działo. Jesteś dokładnie taka sama, jak byłaś wczoraj wieczorem, kiedy
wychodziłaś na to przeklęte przyjęcie. A ja nie mam nic przeciwko temu, \eby się z tobą kochać i
mogę ci to natychmiast udowodnić.
- Gdzie jest teraz Nick? - spytała Julia, ignorując jego propozycję.
- Nie mam pojęcia. Lekarz mi powiedział, \e gdybyś chciała zło\yć skargę na Blayne'a...
- Nie! - przerwała mu gwałtownie Julia. - Nie mogę tego zrobić. Przecie\ on jest mę\em Lucy!
Głowa mnie boli - jęknęła nagle. - I jest mi niedobrze...
Trzęsła się cala. Silas nie tracił czasu, tylko porwał ją na ręce i zaniósł do łazienki.
Julia stała przy oknie i patrzyła na patio. Silas siedział na skraju basenu w samych szortach.
Rozmawiał z kimś przez telefon.
Minął prawie cały tydzień, odkąd podano jej narkotyk. Poprzedniego dnia lekarz stwierdził, \e
fizycznie jest ju\ całkiem zdrowa, a i sama czuła, \e obezwładniający ją strach jakby troszeczkę zel\ał.
Mimo to wcią\ przerazliwie się bała, \e Silas okłamał ją z litości.
Niepewna, czy dobrze robi, odeszła od okna, wyszła na patio. Na jej widok Silas natychmiast
wyłączył telefon. Wstał, ale nie zrobił ani kroku, pozwalając Julii zbli\yć się do siebie.
- Powiedz mi jeszcze raz, co się stało, kiedy... - błagała udręczona. - To takie straszne, \e ja nic
nie pamiętam!
- Nic się nie stało - odparł z taką samą mocą jak za pierwszym razem.
- Ciągle mi to powtarzasz, ale skąd mam wiedzieć, \e to szczera prawda, \e nie mówisz tak
tylko po to, \eby mnie pocieszyć?
Wzdrygnęła się, gdy Silas wziął ją za rękę, ale jej nie cofnęła.
- Kiedy się z tobą o\eniłem, wziąłem na siebie pewne obowiązki - zaczął posępnie.
- Właśnie dlatego myślę, \e robisz to wszystko tylko po to, \eby mnie chronić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]