[ Pobierz całość w formacie PDF ]

młodym. Za czarny jego pogląd, za przykry śpiew
WARSZAWA, 1887
53
DO SIEBIE
Spocznij teraz na wieki,
Strudzone serce. Zamknąłem powieki
Przed złudą, co trwać miała nieskończenie,
A szczęścia lubej mary
Już nie nadzieja znikła, lecz pragnienie.
Spocznij teraz na zawsze,
Dosyć bolałoś.  Za nic się nie liczą
Wzruszenia twoje, ani westchnień godna
Ziemia. Męką i goryczą
Jest życie, niczym nad to, a świat błotem.
Uspokój się i zrozpacz
Po raz ostatni. Jedna niezawodna
Twemu plemieniu  śmierć.
Wzgardę ci sądzi Brutalna moc, co z cienia
Tajnych praw na złe człowieczeństwa rządzi, I nieskończona nicość
wszechstworzenia.
DO ITALII
Choćby twe oczy były dwie krynice %7ływe, nie mógłby płacz twój Wyrównać nędzy
twej i pohańbieniu; Ty, pani, wzięta dziś na niewolnicę!
Prędzej wydarte z nieba, wpadłszy w morze,
Zasyczą gwiazdy gasnące w głębinie,
Nizli zaszczyt wieczny
I pamięć o was zaginie.
Grób wasz ołtarzem będzie: tu niewiasty
Przychodząc dzieciom będą ukazować
Siady krwi waszej; tu ja się położę,
O moi święci, i będę całować
Ten głaz i murawę,
Co od krańca do krańca
Ziemi przywodzi w pamięć waszą sławę.
Gdybym tam z wami był! Gdyby i moją
Krwią święta matka ziemia zwilgotniała!
Lecz skoro wzbrania mi losów zesłanie,
Abym za Grecją zemdlałe powieki
DZIENNIKI, TOMIK XIII
Zamknął gdzieś na majdanie,
Niechaj z bożej opieki
Przetrwa czcigodnej sławy panowanie
Krainy waszej wieszcza
Na przyszłe wieki, póki waszej stanie.
NA ZLUB SIOSTRY
Nieszczęsne albo niecne
Porodzisz dzieci: wybieraj nieszczęsne.
Między zasługą a szczęściem obecne
Wykopało zepsucie
Głąb wieczną. ...
Niewiasty! %7łąda wiele
Po was ojczyzna. ...
Matkami niewojennej
Niech wam wstyd będzie zwać się generacji. Niech się nauczy znosić
szczep wasz hardy Cnót poniewierkę, a co wiek wstydliwy Wielbi, niechaj wam
godne będzie wzgardy.
MIAOZ I ZMIER
'Ov ol
MENANDEE
W jeden dzień siostry z losu się poczęły: Miłość i śmierć.
Pokwap się skłonić ucho
Na powtarzane modły;
Przed światem, co mię rani, Przymknij me smutne oczy, wieków pani!
Ciebie jednej i owej
Czekam pory majowej, Gdy mi dasz głowę pochylić uśpioną
Na twe dziewicze łono.
LEOPARDI
Niepodobna tego czytać! Zgniły trup prawdy tego, co on mówi, dławi, morduje,
przeraża. Milion razy gorszy od
WARSZAWA, 1887
55
Schopenhauera, od Byrona, od Heinego, od Musseta, bo nie śmieje się ironicznie,
nie szydzi, lecz jest smutny. Spoza tych kartek wyłania sią posągowa boleść tego
człowieka, która pozostanie smutną na wieki, wielka jak Prometeuszowe męczarnie.
Z radością pragniesz uchwycić jakiś ton fałszywy, aby uwolnić się od natrętnej i
nieznośnej pewności, że on przecierpiał te myśli rzeczywiście, lecz dostrzegasz
ze wstrętem, z dławiącą złością, że nie ma tu jednej strofy udanej.* Ani jednego
promyka szczęścia! Z tej głębi, od której czujesz zawrót głowy, z głębi jego
spokojnej rozpaczy wysnuwają się jednak potęgi, w które wierzę od dawna: miłość
ojczyzny, miłość jako pewnik fizjologiczno-psychiczny i  brutalna moc, co z
cienia tajnych praw na złe człowieczeństwa rządzi". Leopardi jest geniuszem
nocy, kusicielem, szatanem, którego nie radzę czytać w samotne noce!...
O, nie opuszczaj mię, smutny uśmiechu Prusa! Chcę wierzyć, że warto żyć, a
raczej nie chcę wierzyć, że owa brutalna moc na złe człowieczeństwa rządzi.
Geniuszom wolno w to wierzyć, bo wyskarżą się cudownymi strofami, nad którymi
miliony pochylać będą głowy, lecz nam, robakom pełzającym po bagnach niedoli...
niebezpieczny Leopardi. Wgryza się w duszę zębami, przeraża i morduje dotąd, aż
zostawi w strasznej męczarni  samego z rozpaczą. Jakaż to straszna rozpacz,
jakież nieszczęście  uwierzyć raz na zawsze w to, co on mówi!
Czytając Myśli Leopardiego * postanawia się wiele rzeczy pełnić według jego
wskazówki. Gdy się zamknie książkę  wszystkie gdzieś się podziały. Uogólnienia,
zarówno jak filozoficzne morały mają małą nadzwyczajnie wartość w zastosowaniu
praktycznym.
Czy powinienem jechać do Białej?  Nie. W sobotę wieczór będę tu pisał rzeczy
rozpaczliwe, gorączkowe, będę do-
DZIENNIKI, TOMIK XIII
znawał niezbadanych, nieokreślonych wstrząśnień, będę w sytuacji duchowej, z
której nie będę sobie mógł zdać sprawy. Wiem to na pewno. Nie jestże rzeczą
śmieszną  nie móc się roześmiać w sobotę z tego, co mię czeka? Nie jestże
śmiesznością nad śmiesznościami śmiesznie cierpieć? A jednak będzie to
cierpienie... I ja z radością myślę, że do odjazdu pozostało już tak niewiele
czasu, z taką swobodą myślę o tej przejażdżce... Ach  jakżem głupi! Będę wracał
smutny, zdenerwowany, bezsilny.
Cóż robić? Przede wszystkim uczucia nasze są śmiesznymi  pózniej dopiero
dowcipnie domyślamy się, że są śmiesznymi  a nad wszystkim króluje jakaś
zwierzęca nieświadomość. ł
2 w nocy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl