[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rudzielec już wstał i sięgał po miecz. Doktor rzucił się na niego całym ciałem, tak,
żeby przeciwnik nie mógł odeprzeć ataku. Zielono odziany Islandczyk jedną ręką wydobył
miecz, a drugą chwycił go za gardło. Doktor upadł na kolana. Wiking potknął się i stracił
równowagę. Rourke przetoczył się na bok, ale zanim wstał, rudy złapał oddech i zamachnął
się nogą, starając się trafić Johna w twarz. Chwycił stopę rudzielca, zanim dosięgła celu i
całym swym ciężarem uwiesił się na jego nodze. Islandczyk wrzasnął. Gdyby miał słaby staw
kolanowy, mógłby go spisać na straty. John podniósł się, a tymczasem rudzielec krzyczał coś
niezrozumiale, trzymając wyciągnięty do połowy miecz. Błyskawiczny półobrót w prawo i
czubek wojskowego buta wylądował na szczęce wikinga, który upadł na plecy, mrugając
oczami. Znów obrót w prawo, w stronę blondyna, nadbiegającego z obnażonym mieczem.
Rourke padł, przetoczył się przez leżącego rudzielca i wyrwał mu z dłoni miecz, podczas gdy
broń blondyna rozcięła powietrze tuż nad głową Johna. Poderwał się na nogi, trzymając w
obu rękach ozdobną rękojeść. Przeciwnik zatrzymał się, cofnął o krok i zrobił wypad do
przodu, usiłując ugodzić Amerykanina.
John zrobił krok w tył, patrząc blondynowi w oczy: były utkwione w jego wielkim
gerberze, zwisającym z lewego biodra. Puściwszy lewą ręką uchwyt miecza, sięgnął po nóż.
Blondyn wciąż go obserwował. W pewnym sensie nie było to uczciwe, że jeden z nich
dysponował sztyletem, a drugi nie. Rourke przez chwilę ważył nóż w dłoni, a potem cisnął
go. Gerber nie jest przeznaczony do rzucania; w większości wypadków rzut nożem jest
ostatnim rozwiązaniem, gdy zawodzą wszystkie inne. Ale John pozbył się noża, wbijając go
w trawę aż po sam trzonek.
Spojrzał na blondyna i skinął głową. Tamten też skinął i ruszył w jego stronę. Doktor
przesunął się w prawo, zmuszając go do zmiany kierunku. Miecz miał opuszczony w dół.
Znów zrobił krok w prawo; teraz trzymał miecz w lewej ręce, unosząc go do góry. W ten
sposób zablokował cios Islandczyka.
Miecze skrzyżowały się. Amerykanin cofnął nieco lewą stopę, aby nie stracić
równowagi i wyciągnął ręce do przodu. Blondyn wychylił się nad ostrzem jego miecza, ale
odrobinę za mocno, poza punkt ciężkości. Rourke okręcił się o trzydzieści stopni, przenosząc
ciężar ciała na prawą nogę i zginając kolano. Potem lewą stopą wykonał błyskawiczny ruch w
górę i w przód, trafiając czubkiem buta w podbrzusze przeciwnika.
Błękine oczy blondyna niemal wyszły z orbit. Ból go poraził. Zachwiał się i cofnął o
krok. Ich miecze nadal były skrzyżowane. Doktor postąpił krok do przodu, klingi rozłączyły
się na moment. Szybkie cięcie w dół i w prawo, ostrze zadzwoniło o ostrze. John przeniósł
ciężar ciała na lewą stronę, a prawą cofnął, tak jakby miał zamiar zrobić półobrót. Zamiast
tego jednak nagłym ruchem lewego łokcia podbił szczękę wikinga. Lewą dłonią trafił
przeciwnika w sam środek czoła, tuż przy nasadzie nosa. Wciąż blokując jego miecz, znów
przeniósł ciężar na prawą stopę, a lewą kopnął mężczyznę w kolano. W tym samym
momencie jego pięść zderzyła się z żuchwą jasnowłosego wikinga, którego głowa odskoczyła
w prawo. Ręce wypuściły miecz. Metal zadzwonił o płyty chodnika. Rourke cisnął swój
miecz szerokim łukiem, ostrze wbiło się w ziemię niedaleko noża. Blondyn osunął się
bezwładnie na ziemię.
Upłynęło sporo czasu od chwili, kiedy John Rourke ostatni raz uprawiał kendo. Co
najmniej pięćset lat.
ROZDZIAA XVI
Czekał, aż któryś z mężczyzn się ocknie. Zastanawiał się, czy jakiekolwiek ze słów;
dziewczyna , kobieta czy córka wywoła u nich reakcję.
W końcu postanowił zostawić oba nieruchome ciała i wspiął się na skałę po M-16 i
chlebak. Znów zszedł na dół. Myślał o zabraniu miecza rudzielca, ale doszedł do wniosku, że
pożyczenie broni, aby móc walczyć z blondynem, to jedna sprawa, natomiast pozbawienie
go jej byłoby już zbyt upokarzające. Honor bardzo silnie wiązał się z bronią u kultur
[ Pobierz całość w formacie PDF ]