[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie musisz siÄ™ już tym niepokoić, Erin - od­
parÅ‚ lodowatym tonem Daniel. - Twoja gra skoÅ„­
czona. Wszystko się wydało. Jesteś taka sama jak
wszyscy inni. Wiem już, że nie mogÄ™ na tobie po­
legać.
Erin czuÅ‚a, że serce jej pÄ™ka. Zamknęła oczy. Da­
niel mylił się, ale jak miała go o tym przekonać?!
- Czy chcesz, żebym opuściła pałac? - spytała
przez Å‚zy.
- To zależy od ciebie. - GÅ‚os Daniela brzmiaÅ‚ obo­
jętnie.
- Ponieważ lepiej niż inni znam niektóre twoje
upodobania, uważam, że powinnam spróbować uÅ‚a­
twić ci adaptację w pałacu na tyle, na ile tylko będę
mogła.
LEANNE BANKS
126
- To twój wybór. - Connelly spojrzał na zegarek.
- Jeśli wybaczysz, muszę już iść.
Erin była załamana. Z poczuciem klęski poszła do
swojego pokoju i usiadła na łóżku. Azy napłynęły jej
do oczu.
Jak to się stało, że wszystko potoczyło się tak
zle? Ale przecież cały czas wiedziała, że to, co
robi, nie skończy się dobrze! Nawet gdyby Daniel
nie usłyszał tej strasznej rozmowy, podczas której
mówiÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie tylko ojciec Erin, i tak miaÅ‚ zo­
stać królem. MusiaÅ‚by wybrać sobie na żonÄ™ kobie­
tÄ™ innego stanu.
A przecież nigdy w życiu Erin nie czuła się tak
bezpiecznie, tak potrzebna, jak przy Danielu. Aż się
skrzywiła, przypominając sobie jego rozwścieczone
oblicze. Skuliła się. Siedziała tak, a łzy płynęły jej po
policzkach. W końcu dostała czkawki. Trwało to jakiś
czas. Poczuła się kompletnie wyczerpana.
Daniel już nigdy jej nie przytuli. Nigdy nie spojrzy
na niÄ… pÅ‚omiennym wzrokiem. Ta Å›wiadomość wzbu­
dziła w niej nową falę łez.
Tymczasem zadzwonił telefon. Zastanawiała się,
kto może dzwonić. Daniel? Ojciec? Postanowiła nie
odbierać. Nie była w stanie rozmawiać z ojcem.
WstydziÅ‚a siÄ™, że w ogóle zgodziÅ‚a siÄ™ odwieść Da­
niela od zamiaru przyjÄ™cia korony. Nie mogÅ‚a uda­
wać, że jest inaczej. Ojciec byłby wściekły, gdyby
usłyszał, że okazała się tak nielojalna. -
Czuła ucisk w gardle. Straciła zarówno Daniela,
jak i ojca. Co dziwne, znacznie mniej martwiła ją
KRÓL Z CHICAGO
127
utrata dobrych relacji z ojcem niż to, że tak bardzo
zraniła Daniela.
Był to człowiek silnego charakteru, jednak znalazł
się w trudnej sytuacji, a ona utrudniła mu ją jeszcze
bardziej. Był na nią taki wściekły, patrzył z takim
chłodem w oczach! Wyobrażała sobie, jak bardzo
zdradzony musiał się czuć.
Czkawka nie przechodziÅ‚a. IrytowaÅ‚a Erin; wyob­
raziła więc sobie Szwajcarię i padający cicho śnieg.
Nie pomagaÅ‚o. Wtedy przyszedÅ‚ jej na myÅ›l inny ob­
razek. Zimny, rozgwieżdżony wieczór. Daniel i ona,
stojÄ…cy poÅ›rodku kÄ™py krzewów bukszpanu, oÅ›wiet­
lonych setkami malutkich, biaÅ‚ych Å›wiateÅ‚ek. Zabola­
Å‚o jÄ… serce. Nigdy nie zapomni tamtego czarownego
wieczoru. Czkawka minęła.
Erin otworzyła oczy. Daniel nigdy jej nie pokocha.
Była jednak w stanie sprawić, żeby w tym momencie
jego życie było trochę łatwiejsze. Znała go jak nikt
inny w Altarii. Wiedziała, co robić.
Po południu wypełnionym spotkaniami z różnymi
osobami z rzÄ…du, Daniel powróciÅ‚ do królewskich ko­
mnat. Wreszcie mógÅ‚ posiedzieć trochÄ™ w samotno­
ści. Rozluznił krawat, wszedł do gabinetu - i zastał
Erin za swoim biurkiem.
Natychmiast nabrał podejrzeń.
- Co ty tu robisz? - spytał.
Spojrzała na niego niepewnie.
- Układam rzeczy waszej wysokości. - Wskazała
na książki, które przed chwilą postawiła na polce.
LEANNE BANKS
128
Rzeczywiście, były to książki, które przywiózł ze
sobą z Chicago. Uspokoił się odrobinę.
- WiedziaÅ‚am, że natychmiast wpadnie wasza wy­
sokość w wir spotkaÅ„ i innych obowiÄ…zków, pomy­
ślałam więc, że najlepiej będzie, jeśli rozpakuję choć
część rzeczy. DziÄ™ki temu może być waszej wysoko­
ści łatwiej poczuć się tu u siebie. - Mówiąc, ustawiała
na biurku fotografie rodzinne Connelly'ego. - Czy
odpowiada to waszej wysokości?
Nawet w tej chwili denerwowało go, że Erin tak go
tytułuje. Popatrzył na jej ciało i przypomniało mu się, co
czuł, kiedy trzymał ją w ramionach. Pomimo złości,
poczuÅ‚ podniecenie seksualne. OdwróciÅ‚ wzrok, z odra­
zÄ… do samego siebie.
- Tak. Dziękuję - powiedział.
UsÅ‚yszaÅ‚ westchnienie i popatrzyÅ‚ jej w oczy. Zo­
baczył w nich smutek i żal. Szybko opanowała się,
tylko jej ręce drżały jeszcze chwilę.
- PozwoliÅ‚am sobie namówić dla waszej wysoko­
ści posiłek. Jeden z sekretarzy powiedział mi, o jakiej
porze prawdopodobnie zakoÅ„czÄ… siÄ™ spotkania. Po­
myślałam, że wasza wysokość może być głodny.
- Słusznie. - Za plecami Erin stała srebrna taca
z pokrywÄ….
- Wspaniale. PrzyniosÅ‚am również  KronikÄ™ Alta­
rii" - to najważniejsza gazeta na naszej wyspie - oraz
 The Wall Street Journal". Zaprenumerowałam dla
waszej wysokości także gazetę z Chicago, ale zacznie
przychodzić dopiero w przyszłym tygodniu. Jest tu
również do dyspozycji telewizja satelitarna z ponad
KRÓL Z CHICAGO
129
stu kanaÅ‚ami; jeden z nich to stacja z Chicago. Zleci­
Å‚am także ogrodnikom budowÄ™ wybiegu dla Jorda­
na...
Daniel zamrugał oczami, usłyszawszy, jak dużo
Erin zdążyła dla mego zrobić. Zdjęła go ciekawość.
- Dlaczego to robisz? - spytał.
Wzruszyła ramionami.
- Jako pałacowy posłaniec powinnam dbać
o wszelkie wygody waszej wysokości.
- Wykonujesz swoją pracę, tak? Wykonywałaś
także przydzielonÄ… ci pracÄ™, kiedy staraÅ‚aÅ› siÄ™ znie­
chęcić mnie do przyjęcia korony, a przynajmniej
przekonać, że król peÅ‚ni jedynie funkcjÄ™ reprezenta­
cyjnÄ….
Erin pobladła. Westchnęła i odpowiedziała:
- Bez wątpienia nie byłam odpowiednią osobą do
wykonania tego zadania. Być może dlatego nie zdo­
łałam go wykonać, że nabrałam przekonania, iż jego
wypełnienie nie posłuży dobru Altarii. Mam nadzieję, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl