[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bojowy, że przypomina mi mnie!
Kim zasłoniła usta dłonią, ale nie zdołała pohamować śmiechu z tego przejawu
samokrytycznej przenikliwości Stantona.
 To nie jest śmieszne  poskarżył się Stanton, choć sam też się śmiał. 
Tylko czekać, jak zachce mu się samemu zostać inwestorem. Raptem wciągnął
go biznes i niestety nasze postawy w tej kwestii bardzo się różnią. Aktualnie nie
możemy dojść do porozumienia co do tego, jak powiększyć kapitał. Zacny doktor
zrobił się tak chciwy, że nie zgadza się poświęcić żadnego udziału. W mgnieniu
oka z ascetycznego i pełnego poświęcenia naukowca przedzierzgnął się w niena-
syconego kapitalistę.
240
 Dlaczego mi to mówisz?  spytała Kim.  Ja nie mam i nie chcę mieć
nic wspólnego z Omni.
 Miałem nadzieję, że mogłabyś porozmawiać z Edwardem. Ja napraw-
dę uważam, że nic, ale to nic nie uzasadnia pożyczania brudnych pieniędzy za
pośrednictwem zagranicznych banków. %7łałuję, że w ogóle wspomniałem o ta-
kiej możliwości. Ryzyko jest po prostu za duże, i nie mówię tylko o ryzyku
finansowym. Mówię o ryzyku utraty życia lub zdrowia. Nie warto. Chodzi mi
o to, by finansową stronę tego przedsięwzięcia zostawić mnie, tak jak stronę na-
ukową Edwardowi.
 Czy nie odniosłeś wrażenia, że Edward ma kłopoty z pamięcią?
 Skąd! Jest ostry jak brzytwa. Po prostu w sprawach finansowych jest zu-
pełnie zielony.
 Zrobił się roztargniony. Dotyczy to różnych drobiazgów życia codzienne-
go. I inni też przyznali, że mają takie same kłopoty z pamięcią.
 Ja nie zauważyłem, żeby był roztargniony. Ale wydało mi się, że zdradza
objawy lekkiej paranoi. Na przykład uparł się rozmawiać na dworze, żeby nas nie
podsłuchano.
 Kto miałby was podsłuchiwać?
Stanton wzruszył ramionami.
 Domyślam się, że pozostali członkowie zespołu. Nie powiedział konkret-
nie, a ja nie pytałem.
 Dziś rano przyszedł z laboratorium do domu specjalnie po to, żeby nikt nie
podsłuchał jego rozmowy telefonicznej. Obawiał się skorzystać z telefonu w re-
cepcji, bo uważał, że ktoś mógłby go usłyszeć przez ścianę.
 To już zdecydowanie objaw paranoi. Ale na jego obronę muszę powiedzieć,
że to ja wbiłem mu w głowę konieczność zachowania tajemnicy.
 Zaczynam się martwić, Stanton.
 Nie mów tak. Przyszedłem do ciebie, żebyś mnie uspokoiła a nie żebyś
potwierdziła moje obawy.
 Boję się, że zaburzenia pamięci i zachowania paranoidalne są ubocznymi
działaniami Ultra.
 Nie chcę nawet o tym słyszeć.
Stanton zakrył sobie uszy dłońmi.
 Nie powinni brać leku na tym etapie, dobrze o tym wiesz. Uważam, że
powinieneś im to wyperswadować.
 Ja? Powiedziałem ci przecież przed chwilą, że ja jestem od finansów. Nie
wtrącam się do spraw naukowych, szczególnie że biorąc ten lek, jak twierdzą, bę-
dą w stanie przyśpieszyć jego ocenę. Poza tym ten stan psychiczny i roztargnienie
są najprawdopodobniej spowodowane ciężką pracą. Edward wie, co robi. Boże,
on jest przecież gwiazdą w swojej dziedzinie.
241
 Zawrzyjmy umowę. Jeśli spróbujesz przekonać Edwarda, żeby przestał
brać lek, to ja spróbuję go przekonać, żeby pozostawił finanse tobie.
Stanton zrobił minę, jakby ktoś wbił mu nóż w plecy.
 To po prostu śmieszne. Muszę negocjować z własną kuzynką.
 Uważam, że to sprawiedliwy układ. Ja pomogę tobie, a ty mnie.
 Niczego nie obiecuję.
 Ja też niczego nie obiecuję.
 Kiedy z nim porozmawiasz?
 Dziś wieczorem. A ty?
 Chyba zawrócę i porozmawiam z nim od razu.
 Umowa stoi?
 Na to wygląda  powiedział Stanton z ociąganiem. Podali sobie ręce.
Kim patrzyła za nim, gdy szedł z powrotem do laboratorium. Ciężki chód
kontrastował ze zwykłą sprężystością jego kroku. Ramiona zwiesił, jakby dzwigał
w obu rękach ciężkie walizki. Mimo woli Kim zrobiło się go żal. Wiedziała, że jest
bardzo zmartwiony. Sęk w tym, że pogwałciwszy jedną ze swoich kardynalnych
zasad, wpakował wszystkie pieniądze w Omni.
Kim powędrowała na poddasze i podeszła do jednego z okien wychodzących
na laboratorium. Zdążyła jeszcze zobaczyć, jak Stanton przechodził przez próg.
Nie robiła sobie wielkich nadziei, że uda mu się namówić Edwarda, by przestał
brać Ultra, ale przynajmniej będzie mogła sobie powiedzieć, że próbowała.
Tej nocy Kim zaparła się, żeby nie zasnąć, dopóki Edward nie wróci z labo-
ratorium. Zjawił się tuż po pierwszej. Czytała, gdy usłyszała najpierw trzaśniecie
frontowych drzwi, a potem kroki Edwarda na starych schodach.
 Mój Boże  powiedział wtykając głowę do jej sypialni.  Cóż to musi
być za książka, że do tej pory nie pozwoliła ci zasnąć!
 Nie chce mi się spać  odparła Kim.  Wejdz.
 Ja jestem wykończony.  Edward wszedł do pokoju i ziewając, z roz-
targnieniem głaskał Shebę.  Nie mogę się doczekać, żeby wskoczyć do łóżka.
Napada mnie to jak w zegarku tuż po północy. Niesamowite, jak błyskawicznie za-
sypiam, gdy tylko poczuję zmęczenie. Muszę uważać, nawet kiedy siadam. A jeśli
się położę, to koniec.
 Zauważyłam. W niedzielę nawet nie zgasiłeś światła.
 Chyba powinienem się na ciebie pogniewać  powiedział Edward. Uśmie-
chał się.  Ale nie mogę. Wiem, że chodzi ci tylko o moje dobro.
 Może byś mi wyjaśnił, co masz na myśli?
 Niby to nie wiesz  przekomarzał się Edward.  Mówię o nagłym zainte-
resowaniu Stantona moim samopoczuciem. Jak tylko otworzył usta, wiedziałem,
kto za tym stoi. Litość dla bliznich nie jest w jego stylu.
 Czy powiedział ci o naszej umowie?
 Jakiej umowie?
242
 %7łe spróbuje cię namówić, żebyś przestał brać Ultra, jeśli ja postaram się
przekonać cię, żebyś zostawił finanse Omni jemu.
 Et tu, Brute. . .  zażartował Edward.  Ciekawa sytuacja. Dwie najbliż-
sze mi osoby spiskują za moimi plecami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl