[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z nadziejÄ….
- Starsza pani, która opiekowała się dziećmi na przejściu
dla pieszych przed szkołą podstawową, przechodzi dziś na
emeryturÄ™. Nazywa siÄ™ Mavis Blunt. Specjalnie dzwonili
do mnie w tej sprawie ze szkoły. Ta kobieta zajmowała się
dziećmi przez trzydzieści lat, niezależnie od pogody. Chcą
ją uroczyście pożegnać.
- Ludzie lubią takie historie - poparła koleżankę Merę-
RS
dith. - A jeśli na zdjęciu będzie mnóstwo dzieci, wszyscy
kupiÄ… nasze pismo na pamiÄ…tkÄ™.
Georgia westchnęła. Oczywiście, Meredith miała rację.
- Zgoda. Mac, pójdziesz z Cassie - powiedziała rozba
wiona. Sławny Mac Henderson sfotografuje grupę uczniów
prowincjonalnej podstawówki. - To będzie twoje pierwsze
zadanie dla gazety!
Pomyślała, że na razie wydaje mu się to zabawne, ale szyb
ko się znudzi. Miał jeszcze zrobić zdjęcie któregoś z okradzio
nych mieszkań na Ulverton Road, a potem sfotografować
mecz rugby między uczniami dwóch szkół średnich.
Mac nie wyglądał na znudzonego. Wkładał kurtkę, słu
chając Cassie, która śmiała się i opowiadała coś z ożywie
niem. Georgia miała nadzieję, że ta para nie zaprzyjazni
się zbyt blisko. Cassie nie przekroczyła jeszcze trzydziest
ki, więc Mac musiał wydawać się jej mężczyzną w średnim
wieku. Naraz Mac uśmiechnął się do Cassie i Georgia po
czuła, że jej serce zamiera. Cassie musiałaby być ślepa, żeby
nie zauważyć, jaki z niego atrakcyjny mężczyzna. Nic mnie
to nie obchodzi, pomyślała szybko i odwróciła się w stronę
komputera. Czekało ją napisanie artykułu wstępnego...
Gdy wieczorem wychodziła z redakcji, padał deszcz.
W drzwiach budynku stał Mac. Podniósł kołnierz kurtki,
by się osłonić przed pluchą. Jak zwykle na jego widok ser
ce Georgii zabiło szybciej.
- Bez motocykla? - spytała, widząc, że nie ma kasku.
- Zostawiłem przed hotelem. Dzisiaj woziła mnie
Cassie.
RS
Nieoczekiwanie Georgii zupełnie nie spodobała się ta
informacja.
- W którym hotelu się zatrzymałeś?
- W Grandzie".
Uniosła brwi. Grand" był najdroższym hotelem
w mieście.
- Zarobki w redakcji nie wystarczą ci na zapłacenie ra
chunku za trzy miesiÄ…ce w Grandzie".
- Przenoszę się. Rose ma znajomą, która wynajmuje po
koje. Chyba już jutro będę mógł się wprowadzić.
Georgia pomyślała z goryczą, że Mac zadomowi się
w Askerby szybciej, niż to się udało jej. Nawet nie musiał
specjalnie się starać. Ludzie po prostu lgnęli do niego, po
dobnie jak kiedyś ona. Jeśli jednak poważnie myślał, by ją
odzyskać, będzie musiał zdobyć się na pewien wysiłek.
Póki co nie było powodu, żeby okazywać mu wrogość.
Georgia rozłożyła parasolkę.
- Grand" jest na drugim końcu miasta. Mogę cię pod
wiezć. Mój samochód stoi tuż za rogiem.
- Jesteś pewna? - spytał Mac, udając bardzo przejętego. -
Właściwie jesteśmy jeszcze w budynku, a nie chciałbym zła
mać zasady, że tu mogą nas łączyć tylko sprawy zawodowe.
- Przy takiej pogodzie zaproponowałabym podwiezienie
każdemu pracownikowi redakcji.
- W takim razie chętnie skorzystam. Może poniosę pa
rasolkę? - zaproponował.
Ruszyli w krępującej ciszy. W końcu Georgia zdecydo
wała się podjąć neutralny temat.
- Zrobiłeś świetne zdjęcie tej starszej pani.
RS
- Cieszę się, że już je dostałaś.
- Na okładkę pójdzie to, na którym pochyla się, by po
rozmawiać z małym chłopcem. Jest fantastyczne. Nie wiem,
jak to się dzieje, że twoje zdjęcia opowiadają całą historię.
Inni pstrykajÄ… nieustannie i nic z tego nie wynika.
Mac zatrzymał się i spojrzał na Georgię.
- Dziękuję - powiedział cicho. - To jeden z najmilszych
komplementów, jakie od ciebie usłyszałem.
- Jestem pewna, że zdarzało mi się mówić ci przyjem
niejsze rzeczy - zapewniła.
- Fakt. Mówiłaś, że mnie kochasz - zgodził się.
- Chodzmy - powiedziała szybko i ruszyła do przodu.
Mac z parasolką dotrzymywał jej kroku.
Georgia odwróciła głowę. Wolała nie patrzeć mu w oczy.
Mogły wyniknąć z tego tylko kłopoty.
Mac nie odzywał się, dopóki nie doszli do samochodu.
- Na pewno nie będziesz musiała nadkładać drogi? -
spytał, gdy wyjmowała kluczyki.
- Muszę pojechać do supermarketu po coś na kolację,
a Grand" jest po drodze.
- Co dziÅ› przygotowujesz?
- Jeszcze nie wiem. Zawsze postanawiam zrobić listę za
kupów, ale nie mam na to czasu. Gdy wchodzę do sklepu,
nie wiem, od czego zacząć. - Włożyła kluczyk do stacyjki.
- W takich chwilach brakuje mi tego małego hinduskiego
baru z daniami na wynos. Takiego jak ten w Londynie. Za
raz za rogiem, pamiętasz?
- Ten, którego numer mieliśmy wpisany do pamięci te
lefonu?
RS
Georgia roześmiała się.
- Chyba nie było to zdrowe jedzenie, ale smaczne. Szko
da, że nie dostarczają go do Askerby. Tu wszystko jest inne
- powiedziała z westchnieniem.
- Nie wszystko - stwierdził, gdy włączyła silnik. - Pew
ne rzeczy nigdy siÄ™ nie zmieniajÄ….
Georgia odwróciła się, by wycofać samochód i wtedy
Mac spojrzał jej głęboko w oczy. Zastygła na chwilę, po
grążając się we wspomnieniach. Przypomniała sobie jego
pocałunki, uściski, serdeczne gesty...
RS
ROZDZIAA SZÓSTY
Georgia zmusiła się, by odwrócić wzrok. Patrzyła w tyl
ną szybę i próbowała wrzucić wsteczny bieg, ale dzwignia
nie chciała wskoczyć na miejsce. Gdy w końcu się udało,
samochód ruszył gwałtownie, mijając zaledwie o włos ja
kiegoÅ› rowerzystÄ™.
- Już zapomniałem, że prowadzisz tak, jak gotujesz... -
odezwał się Mac rozbawionym tonem. - To dziwne, bo
w innych sprawach doskonale dajesz sobie radÄ™.
Georgia zacisnęła zęby.
- Jestem bardzo dobrym kierowcą - zapewniła, usiłując
wrzucić pierwszy bieg.
Mac przekrzywił głowę.
- Niestety, w tej kwestii nie mogę się z tobą zgodzić -
powiedział. - Jesteś okropnym kierowcą i okropną kuchar
ką. Wrzuciłaś trójkę, a nie jedynkę - dodał. - Ale właśnie
to w tobie lubię. Każdy ma jakieś słabsze strony.
Georgia postanowiła go zignorować. W końcu udało się
jej wrzucić pierwszy bieg i ruszyła. Mac nawet nie mrug
nął, gdy z całej siły wcisnęła hamulce przed zaparkowanym
samochodem. %7łeby się uspokoić, zdjęła ręce z kierownicy,
wzięła kilka głębokich oddechów i zaczęła od początku.
RS
Tym razem wszystko poszło dobrze.
- Denerwuję się przy tobie - przyznała i zaraz tego po
żałowała. Teraz miał pretekst, żeby zapytać, czy naprawdę
jedno jego spojrzenie wyprowadza ją z równowagi. - Po
wiedz, jak ci minął dzień. Jak udało się spotkanie ze starszą
panią? - zmieniła szybko temat.
Mac uśmiechnął się radośnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]