[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 By nie pozostawać gołosłownym, Victor Junior wyciągnął z kieszeni fiolkę i położył ją na
stole przed ojcem.
 To dla ciebie  rzucił.
 Kto wie, może dostaniesz za to Nobla.
 Roześmiał się, a Philip mu zawtórował.
Victor ujął fiolkę i przyglądał się przezroczystej lepkiej cieczy.
 Takie rzeczy trzeba sprawdzać  powiedział.
 To już zostało sprawdzone  odrzekł Victor Junior.
 Na zwierzętach i ludziach.
W obu wypadkach działa identycznie.
Stuprocentowo skutecznie.
Victor spojrzał na syna, potem na Philipa.
Philip uśmiechał się niepewnie, ciekaw reakcji Victora.
Victor ponownie spojrzał na fiolkę.
Natychmiast docenił naukowe i ekonomiczne znaczenie takiego odkrycia.
Byłoby to coś niesłychanego, rewolucja w metodach zapładniania in vitro.
Mając taki produkt, Fertility Inc. dominowałaby w tej dziedzinie.
Byłoby to zjawisko na skalę światową.
Wziął głęboki oddech.
 Czy jesteś pewien, że jest to skuteczne w wypadku ludzi?
 Całkowicie.
Jak już powiedziałem, zostało to przebadane.
 Na kim?
 Oczywiście na ochotnikach  odparł Victor Junior.
 Ale będziemy mieli jeszcze mnóstwo czasu na szczegóły.
Ochotnicy?
Victor poczuł, że kręci mu się w głowie.
Czy Victor Junior nie zdaje sobie sprawy, że nie wolno beztrosko eksperymentować na
ludziach?
Trzeba brać pod uwagę przepisy, kwestie etyczne.
Trudno jednak było oprzeć się pokusie, jaką stwarzało takie odkrycie.
A zresztą, czy ma prawo osądzać syna?
Czyż to nie on przyczynił się do poczęcia tego niezwykłego chłopca, który teraz przed nim
siedział?
 Chcę jeszcze raz obejrzeć twoje laboratorium  rzekł, wstając od stołu.
Victor Junior pobiegł otworzyć drzwi.
Victor wkroczył do głównej sali, gdzie strażnicy nadal grali w karty i głośno rozmawiali po
hiszpańsku.
Powoli okrążał znajdujące się w środku hali laboratorium i przyglądał się aparaturze.
Wspaniała?
To mało powiedziane.
Uświadomił sobie, że głowa nagle przestaje go boleć.
Czuł narastające podniecenie.
Trudno było uwierzyć, że tego wszystkiego dokonał jego dziesięcioletni syn.
 Kto wie o tym laboratorium?  spytał, spoglądając z zaciekawieniem na mikroskop
elektronowy.
Powiódł dłonią po jego powierzchni.
 Philip i kilku strażników  wyjaśnił Victor Junior.
 A teraz ty.
Victor obrzucił  syna krótkim spojrzeniem.
Victor Junior w odpowiedzi uśmiechnął się.
Nagle Victor wybuchnął śmiechem.
 I pomyśleć, że to wszystko działo się pod naszym nosem przez tyle czasu!
 Potrząsnął głową z niedowierzaniem, idąc wokół kręgu aparatury laboratoryjnej,
poklepując niektóre przyrządy palcami.
 Czy masz pewność, jeśli chodzi o to białko implantacyjne?  zapytał, zastanawiając się już
nad ustaleniem nazwy rynkowej: Conceptol, Fertol?
 Całkowicie  powtórzył Victor Junior.
 Ale to tylko jedno z moich odkryć.
Jest ich znacznie więcej.
Poczyniłem pewne postępy w dziedzinie różnicowania i rozwoju komórkowego; co moim
zdaniem zapowiada nadejście nowej ery w biologii.
Victor przystanął i odwrócił się do Victora Juniora.
 Czy Marsha coś o tym wie?
 Nie!  odparł Victor Junior z naciskiem.
 Na pewno będzie uszczęśliwiona  rzekł Victor z uśmiechem.
 Zamartwia się na śmierć, że coś się z tobą dzieje, bo nie masz czasu spotykać się
z kolegami.
 Jestem zbyt zajęty, żeby chodzić na zbiórki zuchów  skomentował Victor Junior.
Victor roześmiał się.
 No no.
Będzie zachwycona.
Musimy jej powiedzieć i pokazać jej to wszystko.
 Nie jestem pewien, czy jest to dobry pomysł  rzekł Victor Junior.
 Ależ tak, uwierz mi.
Ona wreszcie odetchnie, a ja nie będę musiał wysłuchiwać następnego wykładu na temat
twojego rozwoju psychicznego.
 Nie chcę, żeby dowiedziano się o tym laboratorium  powtórzył Victor Junior.
 Ty odkryłeś je przez przypadek.
Nie miałem zamiaru o niczym ci mówić do czasu przeprowadzki.
 Gdzie masz zamiar się przenieść?
 Niedaleko  odparł Victor Junior.
 Któregoś dnia ci pokażę.
 Ale musimy powiedzieć matce  nalegał Victor.
 Nie masz pojęcia, jak bardzo się o ciebie martwi.
Ja jej wszystko wytłumaczę.
Nikomu nic nie powie.
 To ryzykowne  stwierdził Victor Junior.
 Nie sądzę, by moje osiągnięcia wywarły na niej takie wrażenie jak na tobie.
Ona nie jest taką entuzjastką nauki jak my.
 Ależ będzie zachwycona, że jesteś geniuszem.
I że sam to wszystko zorganizowałeś.
To przecież coś niezwykłego.
 No cóż, może...  rzekł Victor Junior, ważąc myśli.
 Zaufaj mi  powiedział Victor z zapałem.
 Być może w tej jednej sprawie będę musiał zdać się na twój osąd  zgodził się Victor
Junior.
 Znasz ją chyba lepiej niż ja.
Mam nadzieję, że się nie mylisz.
Przez nią moglibyśmy mieć kłopoty.
 Zaraz ją przywiozę  rzucił Victor z nie skrywanym podnieceniem.
 A jak się tu dostaniesz, żeby nikt nie widział?  zapytał Victor Junior.
 Jest przecież sobota.
Prawie nikogo już nie ma, zwłaszcza o tej porze.
 Dobrze  zgodził się Victor Junior z rezygnacją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl