[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Aby wyleczyć złamaną kość, musimy najpierw przyznać, że jest złamana, a pózni ej
ochronić j ą przed ponownym urazem. Nie zdołamy nastawić jej prawidłowo, jeżeli będziemy
ją nadal łamać. Podobnie jest z sercem, nie uleczymy go, żywiąc przekonanie, że wciąż
jesteśmy ofiarą. Wybaczenie, zrozumienie, wdzięczność i ufność nie zdadzą się wtedy na nic.
Jeżeli umożliwiamy byłemu partnerowi
łamanie nam po wielekroć serca, to nigdy nie dojdziemy do zdrowia.
A oto kilka przykładów. Pokazują one, jak  żyjąc chwilą obecną  można się uwolnić od
postawy ofiary.
" Tak, doznałam rozczarowania i zostałam zdradzona, ale
teraz jestem wolna i mogę zmienić swoje pragnienia i ocze
kiwania.
. Tak, byłem pozbawiony miłości, odrzucony i opuszczony, ale teraz jestem wolny i mogę
znalezć miłość gdzie indziej.
. Tak, odczuwam ból, ale w tej chwili ból ten nie jest mi już zadawany.
" Tak, moje serce zostało złamane, ale teraz sam ponoszę
odpowiedzialność za leczenie swoich ran.
" Tak, jestem bardzo przygnębiony, ale z czasem znajdę po
nownie miłość.
" Tak, być może zmarnowałam czas, ale nauczyłam się wiele.
Teraz potrafię uzdrowić swoje złamane serce i poszukać
prawdziwej i trwałej miłości, a także ją utrzymać.
Dwie ręce, które uzdrawiają
Uzdrawiania dokonujemy dwiema rękami i obydwie są jednakowo potrzebne. Jedną dajemy
sobie przyzwolenie na to, byśmy czuli to, co czujemy. A drugą tworzymy postawę
przeciwstawną do postawy ofiary. Chcąc uleczyć swoje serce, musimy teraz, w chwili
obecnej, utrzymywać taką właśnie postawę, doświadczając równocześnie uczuć wynikających
z tego, że byliśmy ofiarą w przeszłości.
Aby uleczyć zranienie, musimy je poczuć,
ale równocześnie uświadomić sobie/
że należy ono do przeszłości.
Chcąc uzmysłowić sobie, na czym polega taka uzdrawiająca postawa, wyobrazmy sobie
kochającego rodzica, który trzyma dziecko w ramionach. Dziecko płacze i mówi:  Jestem taki
smutny, bo nikt nigdy mnie nie pokocha". Rodzic wysłuchuje słów dziecka, nie przerywając,
a potem odpowiada:  Nonsens. Jesteś kochany i zawsze będziesz kochany". Współczujący ro-
139
dzic po prostu przytula dziecko ze zrozumieniem. Rozumie jego ból i smutek. A potem
zapewnia je, że jest kochane.
Gdy czujemy się ofiarą, powinno być podobnie. Jedna część naszego  ja" powinna stać się
odpowiedzialnym, kochającym rodzicem, ponieważ druga jest dzieckiem doznającym uczuć,
które muszą zostać wyrażone. Tego rodzaju zabieg wyzwoli nas i pozwoli się uwolnić od
poczucia, że jesteśmy ofiarą.
Aby uwolnić się od bólu, musimy się nauczyć przyjmować postawę
będącą zaprzeczeniem postawy ofiary,
przy równoczesnym doświadczaniu tych emocji,
które płyną z faktu, że czuliśmy się ofiarą.
Aby poczuć, na czym to wszystko polega, wykonaj pewien eksperyment. Poświęć
mianowicie kilka minut na ćwiczenie polegające na robieniu równocześnie dwóch różnych
rzeczy. Lewą ręką rób kółka na brzuchu, poruszając nią zgodnie z ruchem wskazówek zegara,
a prawą klep się po głowie.
A więc do dzieła. Zajmie ci to zaledwie kilka minut. Nie zabieraj się do dalszej lektury, aż
nie opanujesz tych ruchów. Jeżeli ćwiczenie nie sprawia ci trudności, to zamień ręce albo rób
kółka na brzuchu, poruszając ręką w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
Gdy trochę poćwiczysz, okaże się, że nie jest to takie trudne. Nie spodziewaj się jednak, że
wszystko przyjdzie ci automatycznie. wiczenie wymaga celowego działania. Podobnie jest z
emocjonalnym bólem. Właściwe obchodzenie się z nim nie jest trudne. Ale wymaga decyzji o
podjęciu celowego działania. Jeżeli umiemy już uświadamiać sobie, że w chwili obecnej nie
jesteśmy ofiarą (co odpowiada klepaniu się po głowie), a równocześnie odczuwać emocje
ofiary (czemu odpowiada robienie kółek na brzuchu), to znak, że wyrobiliśmy w sobie
wymaganą uzdrawiającą postawę.
140
Wyrabianie uzdrawiającej postawy
Większość ludzi nie wie, jak wyrobić w sobie uzdrawiającą postawę. Ludzie ci albo
wypierają się emocji płynących z faktu, że czują się ofiarą, albo gubią się w nich i nie potrafią
się od nich uwolnić. Wskutek tego doświadczają mnóstwa niepożądanych stanów
emocjonalnych. Nękają ich nawracające negatywne uczucia i postawy. Są nimi: poczucie
zranienia, zazdrość, uraza, skłonność do obwiniania, obojętność, brak wszelkiej nadziei, brak
poczucia bezpieczeństwa oraz poczucie winy. Osoby te nie potrafią wejść w kontakt z
miłością istniejącą w nich samych ani z własną wewnętrzną mądrością, wrażliwością i
zdolnościami twórczymi. I nie będą tego potrafili, dopóki nie uzdrowią serca.
Jeżeli człowiek nie potrafi przyjąć postawy uzdrawiającej, to zwierzając się komuś ze
swoich uczuć, pogorszy tylko swój stan. Bo gdy trafi na rozumiejącego go słuchacza, poczuje
się jeszcze bardziej rozgoryczony, przygnębiony czy bezsilny. Same zwierzenia nie
wystarczą. Samymi zwierzeniami nie uzdrowimy naszego serca. Czasami zdarza się tak, że
danie wyrazu swoim uczuciom przynosi chwilową ulgę, nie powoduje jednak prawdziwego,
trwałego uzdrowienia.
Gniew i narzekanie także go nie przyniosą, gdy człowiek równocześnie nie stara się
wybaczyć. Jeśli nie postaramy się zrozumieć tego, co się stało, i nie pogodzimy się z tym, to
poczucie zranienia i smutek przysporzą nam tylko cierpienia. Przeżywając lęki, martwiąc się,
mając wątpliwości, zintensyfikujemy jedynie własne poczucie braku bezpieczeństwa. Aby tak
się nie stało, musimy równocześnie dziękować losowi za dobro, które jest naszym udziałem.
Ujawniając swój wstyd, zakłopotanie i żal, zintensyfikujemy w sobie poczucie, że nie
dorastamy do roli, że jesteśmy nic nie warci. Sprawimy też, że wzrośnie nasze poczucie winy.
Możemy jednak temu wszystkiemu zapobiec. Zapobiegniemy temu, jeżeli nauczymy się
równocześnie wybaczać sobie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl