[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieodłącznym elementem każdego pełnego namiętności zbliżenia kochanków.
Tonęli w oszałamiającym zapachu kwiatów, który działał na nich jak narkotyk,
wnikając w ich ciała przez rozszerzone pory. Byli młodzi, żywi i zakochani.
Allegra czuła, jak jej ciało otwiera się na niego, jak staje się gotowa na
jego przyjęcie. Czekała, żeby ją sobą wypełnił, żeby ugasił płonący w niej
ogień.
Pewnego dnia będą mieli dziecko, a może kilkoro dzieci, które urodzą się
tu, w Turrawin.
Ogromny orzeł zatoczył nad nimi koło, jakby zdziwiony tym, co ujrzał.
Ani Rory, ani Allegra nie zauważyli jednak królewskiego ptaka. Ale nie tylko
orzeł potrafi wznieść się wysoko w powietrze. W tym dniu oni również
wzlecieli w błękitne niebo, unoszeni na skrzydłach miłości, której dane im było
doświadczyć.
Miłość ma własną magię. Dzięki niej mężczyzna i kobieta mogą zaznać
raju już na ziemi.
130
S
R
EPILOG
Jimboorie, piknik dwa lata pózniej.
Pogoda była wymarzona.
Po dwóch latach suchych znów nastała pora deszczu. Przyroda budziła
się do życia. Rzeki wylały, a pola pokryły się kwitnącymi bajecznie ziołami i
kwiatami, z których niektóre były tak wysokie, że mogły skryć człowieka ja-
dącego konno. Organizatorzy dorocznego pikniku wybrali na imprezę pierwszy
tydzień wiosny, jako że w tym okresie temperatury nie były jeszcze bardzo
wysokie, a noce zimne. Przewodniczącą Komitetu Kobiet była Caroline
Cunningham z Jimboorie i to głównie na jej barkach spoczywało
zorganizowanie balu, który miał mieć miejsce w sobotnią noc. Bal był
uwieńczeniem zawodów hippicznych o puchar Jimboorie, które odbywały się
w godzinach popołudniowych.
Wszystkie trzy puby w mieście były pełne gości. Również okoliczne
farmy służyły miejscami noclegowymi i gościną przybyszom z całej okolicy.
Przyjeżdżali właściciele rancz i ich pracownicy, ale także goście z całego kra-
ju, którzy chcieli spróbować sił w zawodach. Wielu mieszkańców miast
odczuwało tęsknotę za rozległymi terenami, skąd zazwyczaj pochodzili, i choć
przez te kilka dni pragnęli wrócić do swoich korzeni.
Miasteczko pełne było samochodów, a na pobliskim lotnisku aż roiło się
od prywatnych samolotów. Nikt nie przepuściłby okazji do dobrej zabawy i
spotkania z przyjaciółmi, których z racji odległości nie widywano zbyt często.
131
S
R
W tym roku w zawodach mogli brać udział zarówno profesjonaliści, jak i
amatorzy. Nie było to wcale niesprawiedliwe, ponieważ pracownicy farm są
doskonałymi jezdzcami i świetnie znają okoliczne tereny.
Zbliżała się trzecia po południu, o której zawsze rozpoczynano gonitwę.
Caroline, która miała wręczyć zwycięzcy puchar i czek na pokazną sumę,
weszła na honorowe miejsce na widowni. Każdy dżokej miał na plecach
numer. Jej mąż, Clay, który wygrał dwa razy z rzędu, dosiadał ulubionego
konia, Lightning Boya. Rory Compton reprezentujący Turrawin miał jechać na
Cezarze. Zapowiadała się pasjonująca walka.
Rory uległ namowom Caroline i Claya i został członkiem komitetu
organizacyjnego zawodów. W ciągu minionych lat cała czwórka bardzo się
zaprzyjazniła. W końcu to Clay zapoznał Rory'ego z piękną Allegrą. Caroline
była druhną na ich ślubie, a Clay ich drużbą. Comptonowie natomiast zostali
rodzicami chrzestnymi małego Jeremy'ego, którego wszyscy nazywali po
prostu Jemmy.
Allegra obiecała, że zajmie się nim, kiedy Caroline będzie zajęta
wypełnianiem swoich obowiązków. Spojrzała na nich teraz, dostrzegając
wśród tłumu ludzi jasne loki synka. Był pełen uroku, wszyscy za nim
przepadali. Miał niezwykle pogodną naturę i wprost przepadał za maleństwem
Allegry. Caroline dostrzegła, że pochyla się nad wózkiem i zapewne trzyma
dziecko za rączkę. Mimo woli uśmiechnęła się do siebie.
Dzieci wnoszą w życie tyle radości. Cieszyła się, że Allegra jest jej
przyjaciółką. Nie wyobrażała sobie bez niej życia. Choć mieszkały daleko od
siebie, Rory miał własny samolot, dzięki czemu mogły widywać się
stosunkowo często.
Kiedy Allegra urodziła córeczkę, oboje z Clayem byli w Turrawin.
Caroline wiedziała, że nigdy nie zapomni wyrazu dumy i miłości, jaka
132
S
R
malowała się na twarzy świeżo upieczonych rodziców. Na samo wspomnienie
wciąż coś ściskało ją za gardło.
Allegra zwróciła głowę w stronę nadchodzącej Caroline.
- W samą porę. - Uśmiechnęła się promiennie. Jeśli to w ogóle możliwe,
macierzyństwo jeszcze dodało jej urody. - Tak się cieszę, że przyjechaliśmy.
Konie są naprawdę wspaniałe, że nie wspomnę o tych, co ich dosiadają! Ty też
wyglądasz zachwycająco - dodała i obrzuciła przyjaciółkę uważnym
spojrzeniem.
- Staram się. - Caroline uśmiechnęła się i pogładziła jasną główkę synka.
- Jesteś bardzo grzeczny, Jemmy. Widzę, że pomagasz cioci zajmować się
maleństwem.
- Ona jest śliczna - oznajmił z powagą malec. Pochylił się i pocałował
rączkę dziewczynki. - Kocham ją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl