[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaś Dianne wychowała się w luksusie. Zakochali się od
pierwszego wejrzenia i korzystali z każdej okazji, żeby być
razem. Kilka miesięcy pózniej Dianne zadzwoniła do Andre:
zaszła w ciążę i błagała go o pomoc. Jej ojciec był znanym
politykiem, więc nie odważyła się powiedzieć o tym
rodzicom. Andre, jak na młodego idealistę przystało,
zdecydował, że musi się nią zająć. Wypłacił z banku
oszczędności, wysłał czek Dianne i polecieli na wyspę św.
Cecylii.
W tym momencie Andre przerwał opowieść, a Pierre dolał
mu czerwonego wina.
- Dziękuję - powiedział, podnosząc kieliszek do. ust. -
Wszyscy przyjęliście mnie z otwartymi ramionami. A
zwłaszcza cieszę się, że ty nie masz do mnie pretensji.
- Dlaczego miałbym się złościć? - spytał Pierre. - Mam
wspaniałych rodziców, którzy daliby mi nawet gwiazdkę z
nieba. Gdy podrosłem, Claude wyjaśnił mi, że moja matka
była bardzo młoda i nie mogła mnie wychować. Pochodziła ze
znanej, angielskiej rodziny, która nie zaakceptowałaby
nieślubnego dziecka.
- Angielskiej rodziny? - zdziwiła się Alyssa.
- Tak, matka Dianne była Angielką. - Andre uśmiechnął
się do niej nad stołem. - Od pierwszej chwili zachwyciła mnie
jej francuszczyzna z obcym akcentem. Rozzłoszczona
mieszała angielskie i francuskie słowa, co mnie fascynowało,
a potem... - Westchnął. - Chyba nie chcecie słuchać o naszym
burzliwym romansie.
- Bardzo kochałeś Dianne? - zapytała cicho Alyssa.
- Tak, ale to była niedojrzała miłość nastolatków, która
nie wytrzymała próby czasu. Przybyliśmy na wyspę św.
Cecylii i pieniądze szybko się skończyły. Kupiłem namiot i
rozbiłem go pod palmą na plaży.
- Tam zobaczyłem cię po raz pierwszy - wyznał Claude. -
Siedziałeś obok dziewczyny w zaawansowanej ciąży.
Zacząłem się o was martwić.
- Namówiłeś nas na przeprowadzkę do waszego domu i
zająłeś się nami - wspominał Andre. - Zbliżał się termin
porodu, a Dianne jeszcze nie była u lekarza. Ucieszyłem się,
gdy przyjęliście ją pod wasze skrzydła.
- Dianne chętnie zamieniła namiot na wygodne łóżko pod
dachem - dodała Sabine. - Była przerażona i nie wiedziała, co
robić.
- Rozumiem, co biedaczka przeżywała. - Pierre ze
współczuciem pokiwał głową. - Wtedy wpadliście na pomysł
adopcji?
- Dianne błagała, żebym cię przygarnęła - wyjaśniła
Sabine. - Powiedziała: Wiem, że moje maleństwo trafi do
dobrego domu". Marzyłam o dziecku, ale lekarz twierdził, że
jestem bezpłodna i....
- Wtedy zadzwoniłem do mojego paryskiego prawnika -
ciągnął Claude, ponieważ wzruszona Sabine nie mogła mówić
dalej. - Przygotował konieczne dokumenty i kiedy urodził się
Pierre, natychmiast przyleciał, żeby zakończyć sprawę.
- Dlaczego dopiero teraz nawiązałeś kontakt z synem? -
spytała cicho Alyssa.
- Dianne kilka miesięcy temu zabiła się, spadając z konia
- wyjaśnił ze smutkiem. - Przeczytałem o tym w gazecie. Nie
widzieliśmy się od dnia wyjazdu z wyspy.
- Też widziałem jej nekrolog - przyznał Claude. - To
Dianne nie chciała nigdy widzieć syna, więc gdy usłyszałem o
zaręczynach Pierre'a i Alyssy, postanowiłem urządzić
spotkanie. Pierre zawsze pragnął mieć prawdziwych
krewnych.
- Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszego taty - w głosie
Pierre'a brzmiało wzruszenie. - Ale teraz, gdy poznałem
prawdziwego ojca, czuję się nareszcie w pełni sobą. Mam
nadzieję, że razem z żoną i dziećmi będziesz odwiedzał nasz
dom.
- Bardzo chętnie. Planujecie liczną rodzinę? - Andre
popatrzył na nich z ciekawością.
- Chcielibyśmy, ale jeśli się nam nie uda, i tak będziemy
szczęśliwi - odparł pewnie Pierre.
Alyssa wstrzymała oddech, gdy wszyscy wznieśli kolejny
toast: za ich przyszłe dzieci. Teraz nie mogła zawieść swego
męża.
ROZDZIAA DZIESITY
Stary kościół wznosił się w sercu średniowiecznego
miasteczka na stromym wybrzeżu %7łyrondy. Budynek skrzył
się srebrzystymi światełkami, a róże, gozdziki i paprocie
zdobiły okna. Kościół wypełniali krewni i znajomi, którzy
wczoraj byli w ratuszu, oraz nowi goście.
Idąc nawą główną, Alyssa nie odrywała wzroku od
wysokiego mężczyzny w ciemnym garniturze czekającego na
nią przy ołtarzu. Wspierała się na ramieniu dawnego
przyjaciela matki, który specjalnie na tę okazję przyjechał z
Paryża.
Kiedy zadzwoniła do Jeana Beauvoisa, z radością zgodził
się poprowadzić ją do ołtarza, bo wiele lat temu bez
wzajemności kochał się w jej matce. Alyssa była mu
wdzięczna, bo krewni matki rozproszyli się po świecie albo
już nie żyli, zaś z ojcem, nie miała kontaktu, więc pomoc
Jeana wybawiła ją z kłopotu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]