[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ci na pewno, jak się czuje i jak bardzo jesteśmy szczęśliwi.
Rosie śmiała się, odkładając słuchawkę, ale jej radość szybko minęła i po policz-
kach popłynęły łzy. Poczuła się taka samotna. Była tak bardzo daleko od domu. Starała
się zapanować nad tym nastrojem, ale łzy same napływały jej do oczu. Jak mogę płakać
dlatego, że Hani jest w ciąży?
Przecież to nie chodzi o dziecko, wyjaśniła sama sobie. Dzieci Hani i Kelta są
owocem prawdziwej miłości, tak różnej od tego, co łączy mnie i Gerda. Widząc ich ra-
zem, Rosie zawsze czuła silne ukłucia zazdrości, że udało im się znalezć takie niepowta-
rzalne uczucie. A ona zdecydowała się wyjść za człowieka, który nawet jej nie kocha.
Dlaczego my nie możemy być tacy szczęśliwi jak Hani i Kelt?
Po raz pierwszy Rosie zaczęła się zastanawiać nad dziećmi swoimi i Gerda. Czy
będą nienawidziły tego życia w złotej klatce? Czy będą marzyły o tym, żeby mieć nor-
malny dom i normalnych rodziców?
W tym momencie do pokoju wszedł Gerd. Rosie próbowała ukryć swoje łzy, ale
było już za pózno.
- Pukałem, ale chyba nie słyszałaś. Co się stało?
- Nic. Po prostu... jestem zmęczona - powiedziała, ocierając łzy i desperacko szu-
kając wzrokiem chusteczek.
- Wez to. - Podał jej chusteczkę i podszedł do okna.
Przyglądała mu się przez chwilę. Był taki silny i taki odległy. Tak bardzo go ko-
chała, ale to nie mogło wystarczyć. Gdybym tylko wiedziała, dlaczego się ode mnie od-
sunął, pomyślała ze smutkiem.
- Płaczesz z powodu Kelta?
- Nie.
Rosie zamrugała i przyjrzała mu się zaniepokojona. Patrzył jej teraz prosto w oczy,
ale jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć.
- To wspaniale, że będą mieli kolejne dziecko. Hani zawsze chciała mieć czwórkę.
R
L
T
Marzyła wprost o tym, żeby teraz wtulić się w jego ramiona. Kogo ja próbuję
oszukać? - pomyślała z goryczą.
- Myślałem, że już nic nie czujesz do Kelta.
ROZDZIAA DZIESITY
W pierwszej chwili Rosie nie zrozumiała, o co mu chodzi.
- Słucham?
- Zawsze wiedziałem, że się w nim sekretnie kochasz.
Rosie zbladła. Co za absurdalny pomysł! Niemożliwie, że ciągle nie zauważył, że
nie wiedział...
- Podziwiałem, jak dzielnie zniosłaś jego ślub z Hani. Czy to dlatego, że tylko w
ten sposób mogłaś wciąż być blisko niego?
- Nie!
Gerd uniósł brwi, zaskoczony jej gwałtowną reakcją.
- Wiesz, że to nie ma sensu, prawda? Oni nie tylko są mężem i żoną, ale kochan-
kami i bratnimi duszami.
- Oczywiście - powiedziała i przestraszyła się, że nie zabrzmiało to zbyt przekony-
wająco. - Mylisz się, nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Nigdy nie byłam zakochana
w Kelcie...
- Nie kłam, Rosemary - uciął. - Nawet najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwa.
Przyrzekliśmy sobie, że zawsze będziemy ze sobą szczerzy, pamiętasz?
- Ale ja mówię prawdę! - krzyknęła zdesperowana. - Kocham Kelta, traktuję go jak
starszego brata. Był dla mnie niemal jak ojciec, którego nigdy nie miałam, a którego tak
bardzo mi brakowało. Na Kelta zawsze mogłam liczyć, zawsze wiedziałam, że mi pomo-
że. Ale nigdy nie byłam w nim zakochana! Jak mogłeś wpaść na taki pomysł?
- Zawsze wiedziałem, że ci się podobał. Dzień po naszym pocałunku na plaży wi-
działem, jak całowałaś się z Keltem. I to był bardzo namiętny pocałunek. Od tej chwili
byłem pewien, że go kochasz.
Rosie zbladła, ale po chwili odzyskała rumieńce.
R
L
T
- Pozory mylą - zaśmiała się. - To był tylko eksperyment.
- Słucham?
- Eksperyment. Poprzedniego wieczora pierwszy raz mnie pocałowałeś, a ja... ja
miałam osiemnaście lat, ale nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam - wyznała, roz-
kładając ręce. - To było niesamowite, ale wtedy zupełnie się nie znałam na pocałunkach.
Chciałam sprawdzić, czy będzie tak samo, jak pocałuję kogoś innego.
Na twarzy Gerda malowały się sprzeczne emocje.
- I jak było? - zapytał z całą powagą.
- Nijak - odparła po prostu Rosie. - Nie czułam zupełnie nic. Było nawet trochę
dziwnie. W pierwszej chwili Kelt był zszokowany. Wyjaśniłam mu, o co chodziło, i wte-
dy najpierw się ze mnie śmiał, a potem powiedział mi, żebym lepiej o tobie zapomniała,
bo jestem dla ciebie zdecydowanie za młoda.
- Mnie też zniechęcał - przyznał Gerd. - Oczywiście zupełnie nie mogliśmy się po-
rozumieć, bo myślałem, że jemu na tobie zależy.
- Przecież zaraz potem poznał Hani i już nie mogłeś mieć wątpliwości, na kim mu
tak naprawdę zależy - zauważyła Rosie.
- I nie byłaś w nim zakochana?
- Nie - powiedziała zdecydowanym tonem. - Oczywiście, że nie. Rozumiem, że to,
co widziałeś, musiało dziwnie wyglądać i mogłeś pomyśleć, że straszna ze mnie flirciara,
ale dla mnie Kelt zawsze był tylko najlepszym przyjacielem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl