[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liśmy. Zrozpaczona rzuciła się na łóżko i pozwoliła
łzom popłynąć.
ROZDZIAA DZIESITY
- Saro! Hej, Saro!
Sara zatrzymaÅ‚a siÄ™ poÅ›rodku marmurowego, ho­
telowego foyer i rozejrzała się skonfundowana.
Ze wszystkich stron dochodziły do jej uszu
francuskie słowa, a głos, który rozpoznała, był
ostatnim, jaki siÄ™ spodziewaÅ‚a usÅ‚yszeć w Pa­
ryżu.
- Rhys?
PatrzyÅ‚a na wysokiego, ciemnowÅ‚osego mężczyz­
nę zmierzającego w jej kierunku. Minęły zaledwie
dwadzieÅ›cia cztery godziny od momentu, gdy za­
dzwoniła do Rhysa Morgana, żeby spytać go, czy
może wziąć kilka dni wolnego.
- Przyszłaś do hotelu, czy wychodzisz? - spytał
Rhys po przywitaniu.
- Zdecydowanie zostajÄ™. Czy widziaÅ‚eÅ› na ze­
wnątrz jakichś fotoreporterów?
- CiÄ…gle na ciebie czekajÄ…?
- Tak, szukają mnie. Tym razem zobaczyli, że
Damon wyszedÅ‚ sam z hotelu i chcieliby siÄ™ dowie­
dzieć dlaczego.
Pomyślała z desperacją, że jeśli tylko wyjdzie
z hotelu, zaraz jÄ… dopadnÄ… i zacznÄ… zadawać nieskoÅ„­
czoną ilość pytań:
- Czy mieliście sprzeczkę?
- Więc jakieś problemy w raju?
- Gdzie on jest...?
- Nie wyjdę stąd - oznajmiła Rhysowi. - To zbyt
niebezpieczne.
- To cena, jakÄ… pÅ‚acisz za bycie kochankÄ… sÅ‚aw­
nego człowieka - powiedział Rhys lekko drwiącym
tonem. Sara znaÅ‚a jego wÅ‚asne doÅ›wiadczenia z me­
diami w okresie małżeństwa z popularną aktorką
i jego rozpadu na oczach publiczności.
- Rozumiesz mnie?
- Rozumiem cię bardzo dobrze. Jeśli jesteś tu
uwięziona, to może wypijesz ze mną kawę, czy może
spodziewasz siÄ™ Damona?
- Jeszcze nie teraz.
Może już nigdy, pomyślała z rozpaczą.
- Bardzo chętnie napiję się kawy.
Po kilku chwilach siedzieli w eleganckiej hotelo­
wej kawiarni.
- Więc może powiesz mi teraz, co tu robisz?
- spytała Sara.
- Czekam na córkę.
- Córkę? Nie wiedziałam, że masz córkę.
- Jeszcze kilka dni temu również nie wiedziałem.
PamiÄ™tasz, że miaÅ‚em telefon w sobotÄ™? Zadzwo­
niono do mnie, że Amelia, moja była żona, umarła.
Zawsze miała słabe serce, a nigdy o siebie nie
dbała. Przed śmiercią powiedziała, że jej córka,
dziecko, o którego istnieniu nie wiedziałem, jest
również moją córką.
- Och, Rhys!
Sara pochyliła się i uścisnęła mu rękę z sympatią.
- A gdzie jest teraz twoja mała córeczka?
- Właśnie na tym polega problem, że nie wiem.
Jakiś kuzyn Amelii się nią zaopiekował. Staram się
czegoś dowiedzieć i dlatego tu jestem.
- Mam nadzieję, że ich znajdziesz.
Pod wpływem impulsu pocałowała go w policzek.
- Wiesz, że jeÅ›li mogÅ‚abym być w czymÅ› pomoc­
na, daj mi tylko znak.
- I vice versa - zapewnił ją szef. -Jakoś, Saro, nie
wyglądasz na szczęśliwą. Masz kłopoty?
- Nie, nie mam żadnych.
MÄ™ski gÅ‚os, gÅ‚Ä™boki i ochrypÅ‚y, przerwaÅ‚ im roz­
mowÄ™. Sara nie musiaÅ‚a podnosić gÅ‚owy, żeby wie­
dzieć, do kogo należy, a kiedy to zrobiła, serce jej
zamarło.
- Damon... - zaczęła, widząc dziką furię na jego
twarzy.
- Nie wiem, kim jesteś, do diabła, ale trzymaj
swoje Å‚apy z daleka od niej.
Damon obserwował ich na tyle długo, że dostrzegł
zażyÅ‚ość, jaka miÄ™dzy nimi byÅ‚a, a kiedy Sara wyciÄ…­
gnęła rękę do tego faceta, nie mógł dłużej wytrzymać.
- Damonie, nie bądz głupi...
- Głupi? - To słowo podziałało na niego jak
czerwona płachta na byka.
Cały czas myślał tylko o niej, bez przerwy miał jej
twarz przed oczami. Przykro mu było, że zostawił ją
w hotelu smutnÄ… i samotnÄ….
- Nie mam teraz czasu - oznajmił na spotkaniu.
- Muszę załatwić życiowo ważną sprawę. - Szybko
opuścił salę posiedzeń i kazał szoferowi jechać do
hotelu.
Stracił kilka cennych minut, żeby przedrzeć się
przez tłum reporterów, a kiedy się z nimi uporał,
pojechał prosto na górę.
Sary nie byÅ‚o w pokoju. W pierwszej chwili pomy­
ślał, że uciekła od niego w taki sam sposób, jak
zrobiła to sześć miesięcy wcześniej, ale w szafie były
ubrania i poczuł ulgę.
Zbiegł na dół i rozejrzał się dookoła. Zobaczył ich
w momencie, gdy Sara wyciągnęła rękę do tego
mężczyzny w typie, o którym mówi się  wysoki, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl