[ Pobierz całość w formacie PDF ]

plecach. Miała ochotę ze złości kopnąć sama siebie. Nie pozwoli mu
wygrać. Nie tym razem.
- Więc pewnie wiesz też, w jaki sposób zbiera się nasienie?
- Tak, wiem. ProszÄ™, zapomnijmy o tamtej rozmowie.
Zapomnieć i wybaczyć? Mowy nie ma. Nie zamierzała mu przepuścić.
- Może powinnam sprawdzić twoją wiedzę. Może powinieneś mi
opisać całą procedurę. Ze wszystkimi szczegółami.
Skrzyżował ramiona.
- To bez sensu.
Uśmiechnęła się.
- No, coÅ› ty, nie psuj zabawy. Daj dziewczynie trochÄ™ rozrywki.
- Daj spokój, Lourdes.
Spojrzała mu prosto w oczy.
- Naprawdę nie chcesz porozmawiać o tym, jak się uczy ogiera
kryć sztuczną klacz? Albo jeszcze lepiej, jak się wprowadza jego
penis do sztucznej.
- Okej, wystarczy. - Zaczerwienił się. - Osiągnęłaś swój cel.
Muszę wracać do pracy.
Kiedy odszedł, uświadomiła sobie, co właśnie zrobiła. Nagle
chciała go zawołać, przeprosić, lecz nie wiedziała, co powiedzieć.
Zawstydziła go, ukarała za to, że mu się podoba. Mężczyznę, który
nie pamiętał, kiedy ostatni raz się kochał.
61
Anula
ous
l
a
and
c
s
Tego wieczoru, układając córeczki do snu, nie mogła przestać o
nim myśleć. Juan nie zjawił się w domu na kolacji, ale nie mogła go
winić.
- Mamo? - odezwała się Paige.
Nina już spała, lecz młodsza z blizniaczek wydawała się
zaniepokojona.
- Co, maleńka?
Lourdes przysiadła na brzegu jej łóżeczka. Dziewczynka
spojrzała na nią wielkimi, smutnymi oczami.
- Czemu Juan już nas nie lubi?
Pogładziła córeczkę po głowie. Wiedziała doskonale, co czuje
Paige. -
- Czemu już do nas nie przychodzi? - Buzia małej wykrzywiła
się w podkówkę. - Namalowałam mu obrazek.
Lourdes poczuła skurcz w piersi.
- Nie wiedział o twoim obrazku, skarbie. Dzwonił, żeby
powiedzieć Caco, że dzisiaj nie przyjdzie z nami zjeść.
- Czemu?
Przeze mnie, pomyślała Lourdes.
- Dasz mu mój obrazek, mamo?
- Oczywiście, że tak. Zaraz z samego rana.
- Nie. Dzisiaj, zaraz.
Lourdes westchnęła. Kochana Paige.
- Już pózno, dziecino.
- Dla ciebie nie. Jesteś duża. Proszę.
62
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Dobrze. ZaniosÄ™ mu.
Dziewczynka wyciągnęła swoje dzieło spod pudełka z grą
leżącego na szafce nocnej. Przedstawiało słońce, księżyc i kilka
gwiazd.
- Amy mi pomogła.
- Zliczny. - Lourdes widziała wkład nastolatki, ale znaczna część
rysunku była pomysłu Paige. Niektóre gwiazdy były większe od
księżyca, a słońce miało krzywy uśmiech.
- Myślisz, że Juanowi się spodoba?
- Na pewno.
Zamrugała, by powstrzymać łzy. Co będzie, kiedy Juan odjedzie,
wróci do dawnego życia? .
- Dobranoc, mamo.
- Dobranoc, skarbie.
Otuliła córeczkę kołdrą i ruszyła do wyjścia. Mała patrzyła za
niÄ….
- Pocałujesz go?
Serce Lourdes zamarło na moment.
- Co takiego?
- No wiesz, czy go pocałujesz. - Cmoknęła po dziecinnemu, lecz
jej ton i spojrzenie były bardzo dorosłe. - Jeśli chcesz, to możesz.
- No, cóż, ja... - Nie spodziewała się, że własna córka będzie jej
udzielać pozwolenia na romans z mężczyzną, który się im obu
podoba.
63
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Dorośli na filmach się całują. Mogłabyś za niego wyjść i wtedy
zostałby moim tatą. - Zerknęła na siostrę. -I Niny też.
- To nie takie proste, skarbie. Dorośli nie żenią się tak po prostu.
Najpierw muszą się dobrze poznać. - I pokochać, dodała w myślach. I
złożyć przysięgę, której niekiedy potem nie dotrzymują. - A teraz
zamknij oczka i śpij.
- Dobrze. Ale nie zapomnij dać Juanowi obrazka.
- Dobrze.
Zgasiła światło, zaniosła obrazek do salonu i poszukała szarej
koperty. Potem stanęła niezdecydowana i zdenerwowana. Powinna
zadzwonić wcześniej do Juana? Ostrzec go, że do niego jedzie?
- Lourdes?
Odwróciła się na dzwięk głosu Caco. Starsza kobieta weszła do
pokoju w kolejnej ze swoich Workowatych sukienek i z włosami
ściągniętymi w kok.
- Idziesz się zobaczyć z Juanem?
- Tak. - Uniosła do góry kopertę. - Dać mu obrazek Paige.
Caco przechyliła głowę.
- Nie widziałaś, jaka była przygnębiona dzisiaj przy kolacji.
- Miałam wiele do przemyślenia. Czy to znaczy, że jestem złą
matką? - spytała, czując wyrzuty sumienia.
- Skądże. To znaczy, że jesteś kobietą zainteresowaną pewnym
mężczyzną. Tęsknisz za nim.
Lourdes westchnęła.
- Podobnie jak Paige.
64
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Podobnie jak my wszystkie. - Starsza kobieta poprawiła
poduszkÄ™. - Dom wydaje siÄ™ pusty bez niego.
- Wiem. I to mnie niepokoi.
- Więc o tym nie rozmyślaj, tylko do niego idz.
- Dobrze.
Caco przestała się krzątać.
- Musisz mu powiedzieć o krzyżyku. Dlaczego Juan tutaj trafił;
- Tego też się boję.
Bardziej niż chciała przyznać. Czasem zdawało jej się, że jej
pamiątka rodzinna naprawdę należy do mężczyzny, jak gdyby los
chciał, by przedmiot do niego trafił. Kiedy indziej chciała odzyskać
swoje dziedzictwo.
Caco mruknęła uspokajająco.
- Idz. Zrób, co musisz zrobić. Inaczej wszystko stanie się jeszcze
trudniejsze.
65
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA SZÓSTY
Gdy Juan stanął w drzwiach, głos nagle utkwił jej w gardle.
Znowu wydawał się mroczny i niebezpieczny. Miał na sobie czarny
podkoszulek i dżinsy, włosy odgarnął z twarzy, odsłaniając twarde,
zdecydowane rysy.
- Lourdes.
Zmusiła się, by nabrać oddechu.
- Cześć.
Wyszedł na ganek. Miała nadzieję, że mężczyzna zaprosi ją do
środka, on jednak najwyrazniej postanowił utrzymać między nimi
fizyczny dystans, nie chciał jej wpuścić do swojego tymczasowego
domu. Nie chciał pozwolić, by zapach jej perfum unosił się w
pomieszczeniu, gdzie sypiał. Wiedziała, że dręczy go ich wzajemne
przyciÄ…ganie.
Czuła to samo. A mimo to nadal chciała być blisko niego,
dotykać go, stać się częścią jego życia.
- Co tu robisz? - spytał.
No właśnie, co? Krzyżyk błyszczał na jego piersi. Podejrzewała,
że mężczyzna nie zdejmuje go nawet do mycia. Pokazała mu kopertę.
- Paige narysowała to dla ciebie. Prosiła, żebym ci przyniosła.
Wyjął obrazek i zaczął go uważnie studiować w świetle żarówki
na ganku. Jego rysy złagodniały, przycisnął rysunek do piersi. Do
serca, pomyślała Lourdes.
- Mogę przyjść rano, żeby jej podziękować? - zapytał.
66
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Oczywiście, że tak. I zostań na śniadaniu. Nic się nie zmieniło.
- Był mile widziany na każdym posiłku, lecz wiedziała, że Juan nie
czuje się już częścią ich rodziny.
- Wszyscy ciÄ™ uwielbiajÄ….
- Ja ich też. - Starannie schował obrazek do koperty.
- Powieszę go na ścianie.
Lourdes się uśmiechnęła.
- Paige będzie zachwycona.
Mężczyzna uśmiechnął się również. Po chwili jednak uśmiechy
zbladły i zapadła niezręczna cisza. Lourdes usiadła na stopniach,
zachęcając gestem Juana, by zrobił to samo.
- Przepraszam, że ci to zrobiłem - odezwał się po chwili.
- Ja też przepraszam. Za to, co mówiłam dzisiaj.
- Zasłużyłem sobie.
Lourdes odetchnęła głęboko. Chłodne nocne powietrze
pachniało słodko. Widziała zarys stodoły, a dalej kontury zagród.
- Nie chciałam cię wypędzać.
Obrócił się, by na nią spojrzeć.
- Wiem. Ale coś się dzieje między nami, i nie jestem pewien, czy
to bezpieczne. Dla nas obojga.
Lourdes wytrzymała jego spojrzenie. Wiedziała, że chodzi mu o
ich wzajemną fascynację, seksualne napięcie między nimi.
- Chcę być przy tobie - odpowiedziała. Nie zniosłaby zerwania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl