[ Pobierz całość w formacie PDF ]

by zmieszały mnie z błotem. Byłam bez szans. Dali mi dwadzieścia cztery godziny
do namysłu. Wtedy uciekłam.
Skończyła i w pokoju zaległa cisza.
- Lauro - zaczął Gabe z namysłem - nieważne, co powiedzieli, jak bardzo cię
zastraszyli. Nie mogą tak po prostu odebrać ci dziecka.
- Ale ja nie mogę ryzykować. Nie wygram z nimi!
- Kim oni są? - Zauważył, że spogląda na niego niepewnie. - Możesz mi
zaufać.
- Nazywają się Eagletonowie - powiedziała z wahaniem. - Thomas i
Lorraine Eagletonowie z Bostonu.
Jedna z najbardziej wpływowych rodzin w Stanach...
- Twoim mężem był Anthony Eagleton?
- Tak. Znałeś go, prawda?
- Niezbyt dobrze. Był trochę młodszy. - Zciśle mówiąc, w wieku Michaela. -
Widziałem go kilka razy. Czytałem, że zginął w wypadku samochodowym, pewnie
wspomniano tam i o tobie, ale ubiegły rok był dla mnie trudny, więc nie
zwracałem uwagi na takie wiadomości. Nasze rodziny nie są ze sobą blisko, choć
oczywiście nie jesteśmy sobie obcy.
- Tak, tworzycie elitę tego kraju... Wiesz więc, kim są Eagletonowie.
Bajecznie bogaci, niesłychanie wpływowi i otoczeni powszechnym szacunkiem.
Cały sztab pracuje nad ich publicznym wizerunkiem. Ich władza jest równie
wielka jak majątek. Uznali moje dziecko za część swojego koncernu. Za swoją
własność. Nie mam szans w walce z nimi, muszę uciekać. Wiem, że mnie szukają,
ciągle kręcą się za mną jacyś detektywi. Ale nie mogę zrezygnować. Nie pozwolę,
żeby odebrali mi dziecko!
- Przeszłaś przez piekło - powiedział łagodnie. - Ale to już na szczęście się
skończyło.
- Nie, Gabe. Moja walka dopiero się zaczyna.
- Jak długo zamierzasz z nimi walczyć?
- Tak długo, jak będę musiała. Ale mam niewielkie szanse. Kończą mi się
pieniądze i nie mam za co żyć.
Przez chwilę patrzył w płomienie, potem odwrócił się do niej i powiedział
spokojnie:
- Będziesz miała, jeśli wyjdziesz za mnie.
ROZDZIAA PITY
Kompletnie zaskoczona spojrzała na Gabe'a. Siedział przed kominkiem,
oczy patrzyły chłodno, spokojnie. W swych obrazach potrafił wspaniale oddawać
emocje innych, lecz równie doskonale ukrywał swoje.
Odwróciła głowę i próbowała opanować zdenerwowanie. Słyszała
trzaskające drewno w kominku, zimowe słońce przebijało się przez zamarznięte
szyby.
W taki sam sposób mógł zapytać, co będzie na obiad. I choć od tego mogło
zależeć jej życie, Laura nie wiedziała, co ta propozycja tak naprawdę znaczyła dla
Gabe'a.
Wstała, opierając się ciężko o stół.
- Jestem zmęczona. Pójdę się położyć.
- W porządku. Porozmawiamy o tym pózniej. Obróciła się do niego
gwałtownie, bezskutecznie próbując zapanować nad ogarniającą ją wściekłością.
- Jak możesz ot, tak sobie składać mi podobną propozycję po tym
wszystkim, co ci powiedziałam!
- Właśnie z powodu tego, co usłyszałem, postanowiłem zaproponować ci
małżeństwo.
- Ach, miłosierny Samarytanin! - Nie mogła powstrzymać goryczy w głosie.
- Rycerz na białym koniu ratujący bezbronną kobietę! Myślisz, że padnę teraz na
kolana z wdzięczności? %7łe na ślepo znowu uzależnię się od mężczyzny?!
Przez chwilę siedział bez ruchu, powściągając swój temperament. Kiedy był
pewien, że panuje nad sobą, wstał i powiedział stanowczo:
- Nie mam zamiaru kontrolować cię, ani uzależniać od siebie. I, do diabła,
nie porównuj mnie z jakimś zdegenerowanym pijakiem i damskim bokserem!
- Więc jednak obrońca uciśnionych?
Mimo rozpierającej go złości, wybuchnął śmiechem.
- Zapewniam cię, że nikt z moich znajomych nie podejrzewałby mnie o to.
Przeciwnie, jestem nieznośny i samolubny, sama wiesz. Ale nie wykorzystuję
kobiet, nie mówiąc już o przemocy fizycznej.
Opanowała się i próbowała wyjaśnić łagodniejszym tonem:
- Nie twierdzę, że zrobiłbyś to, ale z drugiej strony... Wolałabym cię z nikim
nie porównywać, niestety sytuacja jest łudząco podobna. Bogaty mężczyzna, który
twierdzi, że rozwiąże wszystkie moje problemy.
- Moje pieniądze mogą ci tylko pomóc, i tyle. Dolar to jedynie zielony
papierek i od nas zależy, jak zostanie wykorzystany. Wiem też, że nie wyszłaś za
Tony'ego ze względu na jego majątek. - Zamyślony podszedł do prawie
skończonego portretu. Wpatrywał się w niego z napięciem, jak robił to już wiele
razy, próbując zrozumieć swoje uczucia. - Czuję do ciebie coś niesamowitego,
Lauro. Nie jestem pewien, co to jest, ale tak potężnego uczucia jeszcze nigdy nie
zaznałem. Pociągasz mnie jak nikt inny. Przy tobie odkryłem, że nie chcę już
dłużej być sam.
- To całkiem niezły powód do małżeństwa - zaśmiała się Laura. - Ale
wziąłbyś na siebie obowiązki, których nie musisz dzwigać. Zdajesz sobie sprawę,
co to wszystko oznaczałoby dla ciebie?
- Mam pewien dług do spłacenia - powiedział cicho, spoglądając na nią w
napięciu. - Mam nadzieję, że pomagając tobie i dziecku choć w części wyrównam
moje rachunki z życiem. Poza tym pragnę cię. Ile razy mam ci to jeszcze
powtarzać?
- Nie powtarzaj. - Splotła nerwowo palce. Wiedziała, że Gabe mówi
szczerze i dlatego ta rozmowa była tak trudna. - Gabe, nie zrozum mnie zle, ale ja
już popełniłam jedną okropną pomyłkę...
- Ale nie jestem ci obojętny?
- Nie jesteś, ale...
Nie pozwolił jej skończyć:
- Boisz się mnie?
- Nie.
- Więc pozwól, żebym ci pomógł.
- Gabe, noszę dziecko innego mężczyzny. Czy to nie ma dla ciebie żadnego
znaczenia?
- Nie - odpowiedział krótko, patrząc jej prosto w oczy. - Wyjdz za mnie, a
stanę się dla tego dziecka zarówno prawnym, jak i faktycznym ojcem. Nikt nam
go nie odbierze.
Zamyśliła się na chwilę. Bezpieczeństwo. Poczucie, którego zawsze
pragnęła, lecz nigdy nie zaznała. Teraz było tak blisko, wystarczyło się zgodzić na
szaloną propozycję Gabe'a...
- Naprawdę chciałbyś tego?
Zamiast odpowiedzi podszedł do niej i przylgnął wargami do jej ust.
Mimowolnie odpowiedziała mu drżeniem całego ciała i cichym przyzwoleniem,
które musiał wyczuć. Pragnęli siebie, to było oczywiste. We włosach i na karku
czuła łagodny dotyk jego dłoni. Biło z niej ciepło, które napełniało ją siłą i dawało
wsparcie. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, spojrzała na niego z oddaniem i
delikatnie pogłaskała go po policzku.
Nie tylko ją męczyły demony przeszłości, pomyślała. On też potrzebował
pomocy i zrozumienia. Gabe był silny i nie chciał tego pokazywać, dlatego tak
łatwo było zapomnieć, że też czuł ból. Przyciągnęła go bliżej i objęła ramionami.
Zatonął w jej cudownej miękkości, w jej oddaniu. To było właśnie to tajemnicze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl