[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak. Myślę, że to nie było tak.
Ludziom się wydaje, że mój tato był gorszy, bo mnie bił, ale naprawdę gorsza była
mama. Z nim to łatwa sprawa, po prostu go nienawidzę. Nienawidzę go, bo sam
wszystko psuje, a potem oskarża wszystkich naokoło i nie robi nic, żeby to naprawić.
I dlatego, że traktuje mnie i mamę jak śmieci. Sądzę, że mamy także nienawidzę.
Problem w tym, że również ją kocham.
Tato chadzał do pubu i pił całymi wieczorami. Mimo to tylko bywał pijany. Mama
tkwiła w tym na okrągło. Nikt o niczym nie wiedział... nawet tato nie zorientował się
przez całe lata. Po prostu pijąc pamiętała o tym, żeby utrzymać się na nogach.
Dopiero kiedy zrobiło się gorzej i po powrocie do domu zastawał ją zalaną, zaczął
coś kumać.
Na razie nic się nie działo. To znaczy - było fatalnie, ale nie przerażająco. To nawet
miało swój urok, kiedy była wstawiona... jakaś taka roztrzepana i rozchichotana. Lecz
potem zaczęło się dziać coraz gorzej i gorzej, i ona stała się odrażająca w tym
stanie. Przewracała się, szlochała, jęczała i rzygała.
Tato powinien był dostrzec, że jest chora, że nie daje sobie rady, ale on tylko się
wściekał. Wracał do domu, który przypominał wysypisko śmieci, z mamą
szwendającą się wśród bluzgów i wyzwisk albo leżącą bez czucia na podłodze.
Potwornie się kłócili. Były to naprawdę straszne, przygnębiające kłótnie, podczas
których wrzeszczeli, obiecując sobie wzajemnie, że się pozabijają. I rozwalali co
37
popadło. Coś strasznego. Tyle że z początku żadne nawet nie dotknęło drugiego,
chyba że przez przypadek.
Starałem się jakoś pomóc. Wracałem ze szkoły, robiłem zakupy i przygotowywałem
herbatę albo próbowałem jako tako posprzątać. Chciałem, by to wyglądało, że coś
robiła, zamiast całymi przedpołudniami leżeć w łóżku, a po południu się zalewać. A
tak właśnie było w rzeczywistości.
Właściwie byliśmy tylko we dwoje, ja i mama. Tato wychodził rano i wracał póznym
wieczorem. Nic go nie obchodziło, o ile dostawał swoją kolację. Zawsze mi
powtarzała, że nie wie, jak zniosłaby to wszystko beze mnie. Brała mnie pod włos.
Lubiłem to. I wszystko jakoś by się toczyło, gdyby... ach. Moja mama jest taka
cwana.
To dlatego - rozumiesz - że nie musiała się tym wszystkim przejmować. Z początku
po prostu starałem się pomóc, ale... Zaczęło być tak, że ja wracałem do domu, a ona
leżała pijana w sztok na sofie obok sterty rzeczy do prasowania czy czegoś takiego i
błagała mnie, żebym coś z tym zrobił, bo tato musi mieć uprasowane koszule i
wścieknie się, jeśli ona tego nie zrobi. Nie chodziło o mój wysiłek, tylko o to, że
uświadomiłem sobie, iż jestem wykorzystywany. Najbardziej wkurzające było to, że
kiedy miała gdzieś wyjść albo gdy ktoś do nas przychodził, to udawało jej się jakoś
pozbierać. I nawet dom był posprzątany. I zakupy zrobione. Ale gdy byliśmy tylko ja i
tato, nigdy nawet nie kiwnęła palcem.
W końcu zacząłem przez to popadać w kłopoty. Pewnego dnia na matmie układałem
listę zakupów, kiedy przyłapał mnie nauczyciel, pan Webster.
- No cóż, przynajmniej potrafisz dodawać - powiedział. Myślę, że zorientował się, o
co chodzi, bo uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. Ale musiał wspomnieć o
tym dyrektorowi czy komuś, i ten ktoś zapewne spotkał się z mamą i tatą.
Jakieś dwa dni potem wróciłem pózniej do domu i zastałem ich oboje czekających na
mnie i kompletnie pijanych. Byli wściekli. On napadł na mnie za to, że odwalałem jej
robotę i przez swoje wtrącanie się zachęcałem ją do picia. Na nią naskoczył, że
traktuje mnie jak parobka i przeszkadza mi w nauce. Ona wrzeszczała na niego, że
wtrąca się w sprawy między nią a jej synem, a mnie zapewniała, że polega na mnie i
potrzebuje mnie, dopóki jest chora.
Była naprawdę pijana. Zaczęła kleić się do mnie. Zawsze tak robi. Objęła mnie i
jęczała, płakała i mówiła, jak bardzo mnie kocha i że muszę jej pomóc podnieść się z
tego. To było potworne. A potem... tacie po prostu puściły nerwy. Nagle zaczął na nas
nacierać z wyciągniętymi rękami i obłąkanym wzrokiem. Myślałem, że ją zamorduje.
Schowała się za mnie, a ja poczułem uderzenie w twarz. Trafił mnie w przelocie.
Podniosłem głowę, żeby zobaczyć, czy nic się nie stało mamie, i wtedy
spostrzegłem, że szykuje się do kopniaka...
38
To ja byłem obiektem ataku. Przez cały czas! Nie mogłem uwierzyć. Nie mogłem
zrozumieć. Dosłownie mnie wtedy skopał. Mama leżała pod stołem, kiedy to się
działo. Widziałem, jak znalazła puszkę piwa i pociągnęła łyk. Potem ruszyła na niego,
a on zostawił mnie i wybiegł. Chwilę pózniej usłyszałem, jak wychodzi z domu i
zapala silnik. Mama przecierała moje rany chustką. Przez tydzień nie chodziłem do
szkoły, ale kiedy pojawiłem się w następny poniedziałek, wciąż jeszcze byłem
posiniaczony. Od tamtej pory nikt już nie rozmawiał o mnie z mamą i tatą.
Nigdy nie byłem w stanie pojąć, dlaczego popadło na mnie. Jeśli chodzi o mamę, to
byłoby normalne. Nie mówię, że chciałbym, aby się jej czepiał, ale przynajmniej
mógłbym zrozumieć, o co chodzi. Ale dlaczego ja?
W dalszym ciągu nie mogę dać sobie z tym rady.
Na jakiś czas zrobiło się znośniej, ale potem znów się zaczęło. Tato z jakichś sobie
tylko znanych powodów nie cierpiał, kiedy zajmowałem się domowymi pracami, więc
starałem się z tym uporać przed jego przyjściem. Tak, by myślał, że to wszystko robi
ona. A mama zwalała na mnie coraz więcej i więcej i upijała się coraz wcześniej, a ja
czułem się winny, że zostawiam jej za mało do zrobienia. Między nimi dochodziło bez
przerwy do kłótni, a ja obrywałem coraz częściej...
Dlatego właśnie odszedłem. Problem w tym, że... ona była ode mnie zależna.
Rozumiesz? Nie mogłem przestać myśleć o kłótniach, do jakich teraz musiało
dochodzić. Stale myślałem o tym, jak tato się wścieka i powtarza, że to ona wyrzuciła
mnie z domu...
Vonny zaproponowała, że pójdzie ze mną do budki, ale czułem, że muszę zrobić to
sam. Nie wiem dlaczego. No i to był błąd. Gdybym tak posłuchał rad Gemmy. Ona
zna się na ludziach o wiele bardziej niż ja. Tak czy inaczej znalazłem budkę przy
ulicy i wybrałem numer. Moje serce płonęło. Powiedziałem  halo , spokojnie, żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl