[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Measure'a, jakby właśnie użył imienia Pana nadaremno.
 Pilnuj języka, młody człowieku, ponieważ Pan przekazał na górze Mojżeszowi, byś
czcił ojca swego i matkę swoją, aby długie były twe dni na ziemi danej ci przez Pana
Boga naszego. A kiedy niegrzecznie odpowiadasz ojcu, skracasz sobie życie o dni,
tygodnie, a nawet lata. Doprawdy, wobec stanu twojej duszy nie powinieneś się
spieszyć, by stanąć przed Sądem Ostatecznym. Tam spotkasz naszego Zbawiciela i
z ust Jego usłyszysz, jaki los cierpiał będziesz przez wieczność.
Dwa razy bardziej niż zgotowanym mu na wieczność losem Measure przejmował się
gniewem mamy. Nie próbował jej przekonywać, że nie mówił złośliwie ani nie kpił 
tylko dureń by się na to zdecydował, gdy mama już była wściekła. Przybrał za to
pokorną minę i zaczął prosić o wybaczenie, nie wspominając już o litości taty i
nieustającej łasce Pana. Zanim mama skończyła wykład, Measure zdążył już
przeprosić z dziesięć razy, więc w końcu burknęła coś gniewnie i wróciła do szycia.
Wtedy Measure spojrzał na Alvina Juniora i mrugnął porozumiewawczo.
 Widziałam  oznajmiła mama.  I jeśli od razu nie trafisz do piekła, napiszę petycję
do świętego Piotra, żeby cię tam odesłał.
 Sam podpiszę tę petycję  odparł Measure. Wyglądał tak potulnie, jak mały
szczeniaczek, który właśnie obsiusiał but dorosłego mężczyzny.
 Słusznie. I podpiszesz ją własną krwią, bo kiedy już z tobą skończę, będziesz miał
dość ran, żeby dziesięciu skrybom przez rok nie zabrakło czerwonego atramentu.
Alvin Junior nie mógł się powstrzymać. Grozba wydała mu się zabawna. Wiedział, że
ryzykuje życiem, gdy otworzył usta, by się roześmiać. Maminy naparstek mógł
stuknąć twardo o jego głowę, jej dłoń mogła go trafić w ucho, a nawet jej drobna
stopka zgnieść jego bosą stopę. Zdarzyło się to Davidowi, kiedy powiedział, że
powinna nauczyć się używać słowa "nie" zanim miała trzynaście gąb do wykarmienia.
To była kwestia życia i śmierci, bardziej przerażająca od kalenicy, która w końcu
wcale go nie uderzyła, czego nie mógł powiedzieć o mamie. Dlatego pohamował
śmiech, zanim ten zdążył wyrwać się na swobodę. Zamiast tego wypowiedział
pierwsze słowa, jakie przyszły mu na myśl.
 Mamo, Measure nie będzie mógł przecież podpisać krwią żadnej petycji. Będzie już
umarły. Martwi nie krwawią.
Mama spojrzała mu prosto w oczy i odpowiedziała wolno i wyraznie:
 Krwawią, kiedy każę im krwawić.
Tego już było za wiele; Alvin Junior wybuchnął głośnym śmiechem. Wtedy
roześmiały się dziewczynki. Potem Measure. I wreszcie mama także. I śmiali się i
śmiali, aż łzy ciekły im po policzkach, a mama zaczęła wyganiać wszystkich na górę,
do łóżek. Między innymi Alvina Juniora.
Całe to napięcie sprawiło, że Alvin Junior był mocno rozbawiony, a nie doszedł
jeszcze do tego, że niekiedy powinien szczelnie zamykać takie nastroje w jakimś
ciemnym kątku. Zupełnie przypadkowo szła przed nim po schodach Matylda, która
miała już szesnaście lat i uważała się za damę. Nikt nie lubił chodzić za Matyldą, takie
stawiała delikatne i dystyngowane kroczki. Measure mówił, że wolałby iść w szeregu
za księżycem, bo jest szybszy. A teraz pupa Matyldy znalazła się wprost przed
twarzą Ala Juniora, kołysząc się tam i z powrotem. Przypomniał sobie słowa
Measure'a o księżycu i pomyślał, że pupa Matyldy jest prawie tak samo okrągła. A
potem zaczął się zastanawiać, jakby to było, gdyby dotknął księżyca: czy okazałby
się twardy jak pancerzyk żuka, czy raczej miękki jak ślimak. A kiedy sześcioletniemu
chłopcu, mocno już rozbawionemu, przychodzi do głowy coś takiego, to nim minie
pół sekundy, jego palce zagłębiają się w delikatne ciało.
Matylda świetnie umiała wrzeszczeć.
Al mógł oberwać już wtedy, ale Wastenot i Wantnot szli tuż za nim i tak głośno
śmiali się z Matyldy, że wybuchnęła płaczem i pobiegła na górę przeskakując po dwa
stopnie, całkiem nie jak dama. Wastenot i Wantnot wnieśli Alvina na piętro, trzymając
go tak wysoko, że kręciło mu się w głowie. Zpiewali przy tym starą pieśń o świętym
Jerzym zabijającym smoka; tyle, że śpiewali o świętym Alvinie, a kiedy była mowa o
dzgnięciu smoka po tysiąckroć i o mieczu, co nie topniał w ogniu, zmieniali "miecz"
na "palec". Nawet Measure się roześmiał.
 To wstrętna, obrzydliwa piosenka!  zawołała dziesięcioletnia Mary, stojąca na
straży przed drzwiami sypialni dziewcząt. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl