[ Pobierz całość w formacie PDF ]
moment zostali sami w umywalni, przygotowując się
do kolejnej operacji.
Oboje mamy wolny najbliższy weekend, Nell
zaczął pospiesznie Joel, bojąc się, że ktoś mu
66 REBECCA LANG
przerwie. Może moglibyśmy się spotkać? Oczywiś-
cie we troje. Co ty na to?
To świetny pomysł przyznała. Wobec tego
spędz z nami sobotę. Przyjedz na lunch, a potem
ustalimy, co będziemy robić dalej.
Joel kiwnął potakująco głową w chwili, gdy do
umywalni weszli inni członkowie personelu.
Nell była zadowolona, że wreszcie spotka się z Jo-
elem poza miejscem pracy. %7łe porozmawiają o tym,
co byłoby najlepsze dla Aleca, a przy okazji może
wypłynie również sprawa przyszłości jej i Joela.
W sobotę zarówno Nell, jak i Alec obudzili się
dopiero póznym rankiem, ponieważ oboje potrzebo-
wali odpoczynku. Produkty na lunch Nell kupiła
poprzedniego wieczoru w drodze powrotnej z pracy.
Wprawdzie musiała wstać o wpół do siódmej rano, by
wypuścić psy do ogrodu, ale potem natychmiast wró-
ciła do łóżka.
Pózniej, razem z Alekiem, zaczęli przygotowywać
lunch placek zapiekany z boczkiem, szynką, tartym
serem i jajami, sałatę, orzezwiającą przystawkę zło-
żoną z kawałków mango i awokado polanych sokiem
cytrynowym, doskonale nadającą się na upalny dzień.
Ponieważ była piękna pogoda, Nell postanowiła,
że zjedzą posiłek na tarasie.
Wiem, że nieraz cię o to już pytałam, Alec, ale
powiedz mi, jak się czujesz, mając ojca? spytała
Nell. Chodzi mi o to, co zmieniło się w twoim życiu,
odkąd go poznałeś?
No... zaczął Alec z namysłem. Zawsze tego
SYN DOKTORA MATHESONA 67
chciałem, a teraz moje marzenie się spełniło. On jest
bardzo miły. Sam nie wiem, co bym zrobił, gdyby taki
nie był. Chciałbym wiedzieć, co będzie dalej... jaka
czeka nas przyszłość. Czy będziemy prawdziwą ro-
dziną. Dziwnie jest czekać na to, co się wydarzy...
Rozumiem, co masz na myśli przerwała mu
Nell. Ja czuję to samo. Ale w tej sprawie... nie wolno
nam się spieszyć. Najpierw musimy lepiej się poznać.
Tak, masz rację. Czy myślisz, że się pobie-
rzecie?
Nie wiem... Naprawdę, nie mam pojęcia. Ale
taką mam nadzieję.
Kiedy punktualnie o dwunastej w południe rozległ
się dzwonek do drzwi, Nell niosła właśnie sztućce
i szklanki na taras.
Możesz otworzyć, Alec? poprosiła zupełnie
niepotrzebnie, ponieważ chłopiec pobiegł już do
drzwi.
Mamo! Mamo! zawołał Alec podnieconym
głosem, przybiegając po chwili na taras. Tato przy-
wiózł w koszyku swojego kota. To wyjątkowy kot, bo
przychodzi do domu tylko wtedy, kiedy zagwiżdżesz
,,Cichą noc .
Co takiego?
No, nie wróci do domu, jeśli nie zagwiżdżesz
kolędy ,,Cicha noc .
Dziwne powiedziała z smiechem.
Słowo ,,tata w ustach Aleka wywarło na niej silne
wrażenie. Lubiła, gdy syn nazywał tak Joela. I mówił
to zupełnie świadomie, co oznaczało, że tak właśnie
o nim myśli.
68 REBECCA LANG
Nagle zaczęły targać nią sprzeczne uczucia. Z jed-
nej strony pragnęła, żeby Aleca łączyły z jego ojcem
bliskie stosunki, a z drugiej chciała mieć syna wyłącz-
nie dla siebie.
Joel wszedł do kuchni, niosąc duży wiklinowy
kosz z okratowanymi drzwiczkami, zza których spog-
lądały na nich gniewnie żółte ślepia czarnego kota.
Witaj, Nell. Joel uśmiechnął się do niej i poca-
łował ją w policzek. Pomyślałem, że Alec zechce
zobaczyć Feliksa... i odwrotnie.
W tym momencie kot wściekle parsknął na znak
protestu, ponieważ jedna z suczek za bardzo zbliżyła
pysk do drzwiczek kosza. Ta scena wywołała ogólne
rozbawienie.
Odnoszę wrażenie, że Felix nie jest chyba prze-
sadnie zadowolony z tej wizyty oznajmiła Nell.
Wynieśmy go na taras, tato zaproponował
Alec podnieconym głosem. Może tam mu się spo-
doba.
To dobry pomysł przytaknął Joel. Wpraw-
dzie nie możemy wypuścić go z koszyka, ale wiem, że
lubi przebywać na świeżym powietrzu. Nienawidzi
mojego mieszkania, więc im prędzej kupię dom
z ogrodem, tym lepiej dla niego. Dopiero wtedy
będzie naprawdę szczęśliwy dodał, ruszając za
synem, który dzwigał kosz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]