[ Pobierz całość w formacie PDF ]

butelkę i nalał. Wypili w milczeniu, Czacki nawet nie usiadł. Odstawił kieliszek i podszedł do
gramofonu. Wybrał płytę i nastawił. Z głośnika popłynęły dzwięki rosyjskiej ballady. Okudżawa,
powiedział, widząc zdziwienie Majora. Nalał znowu i usiadł.
Major przyglądał się dwóm pustym filiżankom.
 Rozmawiałem tu z Kańską powiedział Czacki. Sama zaproponowała, że to ona tu
przyjedzie. Zdał sobie sprawę, że to zabrzmiało, jakby się tłumaczył. Major kiwnął głową.
 O czym chcesz rozmawiać?  zapytał.
 Opowiedz, co dzisiaj.
Tak, jak sugerował Czacki, Major sprawdził numer dziennikarza. Dowiedział się, jak
tamten się nazywa. Reszta była prosta. Numer był służbowy, więc ustalił redakcję. Rzeczywiście
to był jakiś babski tygodnik. Taka szmata o wszystkim. Zadzwonił tam i rozmawiał z naczelnym.
Nic nie wiedział o śmierci Natolskiej i o tym, żeby przygotowywali jakiś materiał. Ale zastrzegł,
że dziennikarze u niego mają dużą swobodę. Inna sprawa, dodał, że stara Natolska to raczej nie
jest temat dla nich. Kiedyś, kilka lat temu, może tak, ale teraz już nie. Chyba, że to jakaś pikantna
historia. Major podziękował mu i uprzedził, żeby raczej na to nie liczył. Z dziennikarzem umówił
się na spotkanie jutro o jedenastej w komendzie, nie podając prawdziwego powodu. Czy Czacki
chce z nim rozmawiać?
 Tak  odpowiedział krótko.
 OK. Przyjdz o ósmej. Najpierw pogadamy z dziwką.
Czacki pokręcił głową.
 O ósmej będę w szpitalu  powiedział cicho.
Major podniósł swój kieliszek, obejrzał go pod światło i nie przestając się nim bawić,
powiedział:
 U mnie to chyba tyle  spojrzał na przyjaciela i wypił.  A o czym ty chcesz mi
opowiedzieć?
Płyta się skończyła i Czacki próbował wstać z fotela, ale się rozmyślił. Nalał sobie i
Majorowi i, nie czekając, wypił. Wstał i podszedł do regału. Odsunął szufladę i wyjął duże
pudełko. Na wierzchu były jakieś dokumenty. Odłożył je na bok i zaczął przeglądać pozostałą
zawartość. Po kilku minutach coś znalazł. Przyglądał się przez chwilę trzymanej w ręku
fotografii i wrócił z nią na fotel. Major spoglądał na niego z zaciekawieniem.
 Znałem kiedyś pewną dziewczynę  zaczął.  Siedemnaście lat temu... Pamiętam,
jak ją poznałem... każdy szczegół... tak mi się wydaje. Pamiętam, jak się uśmiechnęła i jakie
miała włosy. Pamiętam, jak była ubrana...
Przerwał i zaczął się uśmiechać. Major pomyślał, że chociaż przyjaciel ma otwarte oczy,
nie ma go tu. Czacki jakby się ocknął i spojrzał na Majora.
 Pamiętam, o czym rozmawialiśmy i pamiętam, jak zaczęliśmy się widywać. Na spacer,
na kawę. I jak zacząłem chcieć ją spotykać częściej. Coraz częściej. I coraz dłużej...
Przerwał i Major znowu wiedział, że go nie ma.
 Ale nie chciałem więcej  zaczął Czacki po przerwie.
 Byłem starszy i myślałem, że da się tym rządzić. A ona chciała mnie... bez
warunków...
-A ty?
 Ja?... Ja też... tylko... Myślałem, że jestem silny. I że to niedobre. Tak myślałem 
pochylił się i pokazał wyciągniętą z pudła kartkę.
Na zdjęciu była młoda dziewczyna z długimi ciemnymi włosami, siedząca na drewnianej
huśtawce w jakimś parku. Była roześmiana, pełna radości i wpatrzona w obiektyw ogromnymi
ciemnymi oczami.
Major przyglądał się dziewczynie na fotografii i myślał, że ona nie wpatruje się w
obiektyw, tylko w fotografa. I że roześmiana jest też nie do zdjęcia. Pomyślał, że dziewczyna na
zdjęciu jest szczęśliwa.
A potem pomyślał, że jest podobna do Kańskiej.
5
O szóstej Czacki był już w szpitalu, dlatego nie mógł odebrać telefonu od Majora. Major
chciał mu powiedzieć, że dziwkę mogą przesłuchać po rozmowie z dziennikarzem, że Czacki
może się nie spieszyć. Domyślił się, gdzie jest, i zadzwonił do szpitala. Długo nie mógł się
połączyć, a kiedy mu się udało, było już około wpół do ósmej. Chwilę rozmawiali i Czacki
podziękował Majorowi.
Potem wrócił do sali, gdzie leżała Kańska, usiadł na krześle i przyglądał się jej, jak śpi.
Dowiedział się od lekarza dyżurnego, że noc minęła spokojnie i że pewnie będzie spała aż do
obchodu. Stali i rozmawiali o tym przy jej łóżku, kiedy się obudziła. Spojrzała na nich i obaj
spostrzegli, że jest zdezorientowana. Próbowała wstać, ale nie miała siły. Spojrzała ze
zdziwieniem na zabandażowaną rękę i na kroplówkę wkłutą w drugą dłoń. Czacki uśmiechnął się
i powiedział, że jest w szpitalu i że straciła przytomność. Zaczęła sobie przypominać.
 Pan komisarz?  powiedziała lekko zdziwiona.
Lekarz spojrzał na Czackiego i uniósł ze zdziwieniem
brwi.
 Rodzina?  zapytał.
 Skłamałem  odpowiedział, patrząc na nią. A potem dodał, że musi już iść. Nie chciał
jej tłumaczyć. Nie wiedziałbym, co powiedzieć  pomyślał. Wyszedł z lekarzem i zapytał, kiedy
będzie wiadomo więcej.
 Około południa  powiedział lekarz.  Powinny już być wszystkie wyniki.
 Zadzwonię do pana  Czacki poprosił o jego numer.
 Nie jest pan rodziną. Nie będę mógł...
 To niech pan przyjmie, że jestem  przerwał lekarzowi. Ten spojrzał na niego
uważnie i po chwili kiwnął głową.
Nie chciał wracać do domu. Pomyślał, że w domu usiądzie i będzie myślał. Nie chciał
myśleć. Poszedł w kierunku komisariatu.
Major siedział przed kartką papieru, na której coś notował. Zobaczył Czackiego i spojrzał
pytająco. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl