[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przedmieście Houmeau zmieniło się w handlowe i bogate ognisko, drugie Angouleme. na
które z zawiścią zaczęło spoglądać górne miasto, będące siedzibą rządu, biskupstwa, sądu,
arystokracji. W ten sposób Houmeau, mimo swej czynnej i wzmagającej się potęgi, zostało
tylko przyczepkiem Angouleme. Na górze szlachta i władze, w dole przemysł i bogactwo
dwie strefy społeczne stale i wszędzie nieprzyjazne sobie wzajem; trudno odgadnąć,
które z dwóch miast bardziej nienawidziło swego rywala. Od lat dziewięciu Restauracja
zaostrzyła ten stan rzeczy, dość spokojnie układający się za Cesarstwa.
Większość domów w Górnym Angouleme należy albo do rodzin szlacheckich, albo do
starożytnych rodzin mieszczańskich; te żyją ze swoich dochodów i tworzą plemię tubyl-
ców, do którego obcy nigdy nie mają wstępu. Zaledwie zdarzyło się, aby po dwustu latach
zamieszkania, po spokrewnieniu się z jednym z miejscowych rodów jakąś rodzinę przy-
byłą z prowincji przyjęto za swoją; w oczach dawnych mieszkańców zostaje ona zawsze
świeżym przybyszem. Prefekci, naczelnicy skarbowości, władze administracyjne, które na-
stępowały po sobie w ostatnich latach czterdziestu, próbowały cywilizować te stare rodzi-
ny, usadowione na swej skale jak nieufne kruki; tubylcy przyjmowali bale i obiady, ale co
się tyczyło tego, aby dopuścić ich między siebie, stawiali stanowczy opór. Szydercze, plot-
karskie, zawistne, skąpe, rodziny te żenią się jedynie między sobą, szeregują się w zwarty
batalion, nie pozwalając wejść ani wyjść nikomu. Zdobycze nowoczesnego zbytku są im
zupełnie obce; wysłać syna do Paryża znaczy dla nich zgubić go. Ostrożność ta daje obraz
zacofania tych domów, opanowanych niedorzecznym rojalizmem, raczej zatrutych dewo-
cją niż istotnie pobożnych i trwających w takiej samej martwocie, jak miasto ich i skała.
Angouleme cieszy się mimo to reputacją w sąsiednich prowincjach z powodu dobrego wy-
19
chowania, którego ma sławę; sąsiednie miasta wysyłają tam córki do pensjonatów i klasz-
torów.
Aatwo pojąć, jak bardzo duch kastowości oddziaływa na uczucia dzielące Angouleme i
Houmeau. Przemysł jest bogaty, szlachta przeważnie biedna, jedno mści się na drugim po-
gardą równą z obu stron. Mieszczaństwo Angouleme przejęło tę rywalizację. Kupiec z
górnego miasta mówi o przemysłowcu z przedmieścia z nie dającym się określić akcen-
tem: To człowiek z Houmeau! Podkreślając położenie szlachty we Francji i dając jej na-
dzieje niemożebne do ziszczenia bez powszechnego przewrotu. Restauracja pogłębiła
przedział moralny, który bardziej jeszcze niż przedział topograficzny dzielił Angouleme od
Houmeau. Szlachta, wówczas idąca ręka w rękę z rządem, stała się bardziej wyłączna i
nieprzystępna niż gdziekolwiek indziej we Francji. Mieszkaniec Houmeau był czymś w
rodzaju pariasa. Stąd owe podziemne i głębokie nienawiści, które daty taką przerażającą
jednomyślność rewolucji r. 1830 i zniweczyły warunki trwałości społecznego ukształtowa-
nia Francji. Pycha dworskiej szlachty oddaliła od tronu serca szlachty z prowincji, tak jak
ta znowu odstręczyła odeń mieszczaństwo raniąc je we wszystkich ambicjach.
Wprowadzenie zatem c z ł o w i e k a z H o u m e a u, aptekarskiego synka, do salonu
pani de Bargeton stanowiło małą rewolucję. Któż był jej sprawcą? Lamartine i Wiktor Hu-
go, Kazimierz Delavigne i Canalis, Beranger i Chateaubriand, Villemain i pan Aignan, So-
umet i Tissot, Etienne i d'Avrigny, Beniamin Constant i Lamennais, Cousin i Michaud,
słowem, zarówno dawne, jak i nowe znakomitości literackie, liberałowie, jak i rojaliści.
Pani de Bargeton kochała sztukę i literaturę: gust niewątpliwie dziwaczny, mania, nad któ-
rą ubolewało głośno cale An-gouleme, ale którą musimy wytłumaczyć szkicując życie tej
kobiety, urodzonej i stworzonej dla sławy, zamkniętej w ciasnym zakątku przez nieszczę-
śliwe okoliczności, kobiety, której wpływ rozstrzygnął o losach Lucjana.
Pan de Bargeton był prawnukiem jurata9 z Bordeaux nazwiskiem Mirault, uszlachcone-
go za Ludwika XIII, po długoletnim piastowaniu urzędu. Za panowania Ludwika XIV syn
jego, już pod nazwiskiem Mirault de Bargeton, został oficerem Straży Bram Królewskich i
ożenił się tak świetnie pod względem pieniężnym, że za Ludwika XV syn jego nazywał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]