[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Sam! Mój Boże!  Jakaś szatynka, dosyć nietrzezwa,
podchodzi do nas chwiejnym krokiem, odpycha Matta i bierze
Sama za rękę. Jest czerwona na twarzy, wokół oczu ma rozmazany
tusz.  Strasznie ci dziękuję za kondolencje z powodu Scampera.
Jak zobaczyłam tę kartkę, aż mi się lepiej zrobiło, wiesz?
 Nie ma sprawy, Chloe  odpowiada sztywno Sam i posyła
mi wściekłe spojrzenie. Aż się wzdrygam.
 Takie piękne słowa. Czytając je, wiedziałam, że też na
pewno masz psa. Inaczej byś mnie nie rozumiał. A rozumiesz,
prawda?  Aza spływa jej po policzku.
 Chloe, może usiądziesz?  proponuje Sam, wyplątując dłoń
z jej uchwytu, ale w tym momencie wtrąca się Justin ze złośliwym
uśmieszkiem na ustach:
 Słyszałem o tej słynnej kartce. Można ją zobaczyć?
 Wydrukowałam ją.  Chloe wyciera nos i wyjmuje z
kieszeni pomiętą kartkę. Justin natychmiast ją przechwytuje.
 No, Sam, rzeczywiście piękna  mówi z fałszywym
podziwem.  Bardzo wzruszająca.
Zapłakana Chloe kiwa głową.
 Pokazałam wszystkim ludziom w dziale. Uważają, że jesteś
niesamowity.
Sam wygląda, jakby chciał się stąd katapultować. Tak mocno
zaciska dłoń na kieliszku, że mu kłykcie pobielały. Czuję się
fatalnie. Nie zdawałam sobie sprawy, że wysłałam aż tyle tych
maili. O Gwatemali na śmierć zapomniałam. No i należało sobie
darować tę kartkę. Gdyby dało się cofnąć czas, w tym momencie
powiedziałabym sobie:  Poppy, dosyć. %7ładnych kartek! .
  Mały Scamper jest już w niebie, my zaś wspomnień mamy
dość  recytuje na głos Justin.   Bystre oczy, puszysta sierść i na
fotelu kość .  Przerywa na chwilę.  Sam, czysta poezja. Ale ta
kość na fotelu? To mało higieniczne.
 Dawaj to.  Sam próbuje mu wyrwać kartkę, ale Justin jest
szybszy.
  Pusty kocyk w przedpokoju, wkoło głucha cisza trwa.
Jeśli Scamper na nas patrzy, wie, jak bardzo nam go brak .  Justin
wykrzywia usta.   Trwa ?  Brak ? Czy ty w ogóle wiesz, co to są
rymy?
 Moim zdaniem to bardzo wzruszające  mówi wesoło sir
Nicholas.
 Moim też!  dorzucam pospiesznie.  Zwietne66.
 I takie prawdziwe.  Azy ciekną już strumieniem po twarzy
Chloe.  Piękne, bo prawdziwe!
Jest totalnie nawalona. Zgubiła jedną szpilkę i nawet tego nie
zauważyła.
 Justin, może podasz Chloe szklankę wody?  grzecznie
proponuje sir Nicholas.
 Oczywiście!  Justin szybko chowa wydruk do kieszeni. 
Pozwolisz, Sam, że zachowam twój wiersz. Jest wyjątkowy. Nie
myślałeś, żeby zająć się tym zawodowo?  Odprowadza Chloe i
prawie rzuca ją na krzesło. Po chwili spostrzegam, że wyjmuje
wydruk i z dziką radością na twarzy przywołuje ręką kolegów, z
którymi go wcześniej widziałam.
Nie śmiem spojrzeć na Sama, tak strasznie mi głupio.
 No wiesz, Sam  mówi rozbawiony sir Nicholas.  Nie
miałem pojęcia, że jesteś takim miłośnikiem zwierząt.
 Ale to&  jąka się Sam.  Ja wcale&
Gorączkowo szukam w głowie, co powiedzieć, żeby
uratować sytuację. Ale cóż ja mogę? Sir Nicholas znów wcina się
w moje myśli.
 A teraz, droga Poppy, proszę wybaczyć, ale choć chciałbym
tu zostać, muszę iść i porozmawiać z tym nieskończenie nudnym
człowiekiem z Green Retail.  Robi tak komiczną minę, że zbiera
mi się na śmiech.  Sam, pogadamy pózniej.  Zciska moją dłoń i
odchodzi w stronę tłumu, a ja duszę w sobie pragnienie, żeby uciec
razem z nim.
Odwracam się do Sama i ze ściśniętym gardłem mówię:
 Ekhm, przepraszam za to wszystko.
Sam nie odpowiada, tylko wystawia rękę. Po pięciu
sekundach dociera do mnie, o co mu chodzi. Wpadam w panikę.
 Co? Nie! To znaczy& mogę go zostawić jeszcze do jutra?
Mam tu wszystkie kontakty, wszystkie wiadomości&
 Daj.
 Ale jeszcze nie zdążyłam kupić nowego! To mój jedyny
numer, potrzebuję go&
 Daj.
Jest nieugięty. Prawdę mówiąc, trochę się go boję.
Z drugiej strony& przecież nie odbierze go siłą, prawda?
Czuję, że to facet, który bardzo nie lubi wywoływać scen.
 Posłuchaj, wiem, że jesteś zły  mówię ze skruchą. 
Rozumiem to. Ale nie wolisz, żebym najpierw przesłała ci całą
pocztę? A telefon oddam jutro, gdy już podopinam sprawy?
Proszę.
Przynajmniej miałabym szansę wynotować co ważniejsze
rzeczy z moich maili i SMS-ów.
Sam ciężko oddycha przez nos. Chyba do niego dotarło, że
nie ma wyjścia.
 Nie wyślesz już ani jednego maila  cedzi w końcu i
opuszcza rękę.
 Tak jest.
 Zrobisz mi dokładną listę tych, które wysłałaś.
 Tak jest.
 Jutro oddasz mi telefon i od tej pory nie chcę o tobie
słyszeć.
 Mam przyjść do biura?
 Nie!  Prawie odskakuje na te słowa.  Spotkamy się w
przerwie na lunch. Przyślę ci SMS-a.
 Dobrze  wzdycham ze smutkiem.  Przepraszam, nie
miałam zamiaru robić zamieszania w twoim życiu.
Trochę liczyłam, że Sam powie coś miłego, na przykład:
 Nie przejmuj się, nic się nie stało albo  To nic, chciałaś dobrze ,
ale niestety. Wciąż ma bezlitosny wyraz twarzy.
 Czy jest coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć?  pyta
oschle.  Tylko mów prawdę. Kolejne egzotyczne wycieczki?
Inicjatywy, z którymi wystąpiłaś w moim imieniu? Niestosowne
wierszyki, które podpisałaś moim nazwiskiem?
 Nie! To wszystko, przysięgam.
 Zdajesz sobie chociaż sprawę, co narobiłaś?
 Tak.
 Rozumiesz, na ile krępujących sytuacji mnie naraziłaś?
 Przykro mi, szczerze mi przykro. Nie chciałam cię
krępować ani stwarzać kłopotów. Myślałam, że wyświadczam ci
przysługę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl