[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak te kobiety, z którymi byłeś... - Przerwała, gdy
Nik położył jej palce na ustach.
CAROLE MORTIMER
146
Patrzył na nią z namysłem, była zarumieniona,
spojrzenie miała jeszcze trochę oszołomione.
- Ty w ogóle nie masz doświadczenia, prawda?
- uświadomił sobie bez tchu, z wielką radością.
Do tej pory zawsze miewaÅ‚ romanse ze Å›wiato­
wymi kobietami, wybieraÅ‚ takie celowo, by unik­
nąć niepotrzebnych komplikacji. Ale teraz na
myśl, że będzie pierwszym kochankiem Jinx - jej
jedynym kochankiem? - poczuÅ‚ siÄ™ niewypowie­
dzianie szczęśliwy.
Jinx popatrzyła gdzieś w bok.
- Jakoś nigdy nie było na to czasu. Najpierw
szkoła, potem studia, potem praca. - Wzruszyła
ramionami. - Ja nie...
- Jinx, nie tłumacz się - przerwał jej stanowczo.
- Nie tłumaczę się - parsknęła z oburzeniem.
- I nie jestem też taka całkowicie niedoświadczona.
Jeżeli powiedziaÅ‚am, że nie jestem tak doÅ›wiadczo­
na jak twoje znajome, nie znaczyło jeszcze...
- Nie mów nic więcej.
- Masz rację - przyznała. - Rzeczywiście nie
musimy opowiadać sobie nawzajem o naszych
seksualnych doÅ›wiadczeniach z przeszÅ‚oÅ›ci. Two­
ja opowieść mogÅ‚aby zająć wiele godzin, a pod­
czas kolacji chciałabym mieć też trochę czasu na
jedzenie.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Jinx nie miała pojęcia, jak właściwie doszło do
tego, że zgodziła się iść z Nikiem na kolację.
W jednej chwili odmawiała, a już w następnej
rodzina Prince'ów wszystko załatwiła, łącznie
z tym, że Stazy pożyczyła jej sukienkę.
Sukienka! Jinx zmarszczyła czoło, przeglądając
się w wysokim lustrze w swoim pokoju. Była
zupełnie prosta, czarny jedwab, do kolan - na
o wiele wyższej Stazy musiaÅ‚a siÄ™ wydawać mikro­
skopijna! - a mimo to Jinx wiedziała, że opatrzona
jest metką kreatora mody, że ten surowy styl jest
zwodniczy, bo przy każdym ruchu materiał opinał
jej piersi i biodra.
Gdy rano w pośpiechu opuszczali dom, zabrała
tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Nawet nie pomyÅ›­
lała o czymś nadającym się na randkę.
Randka...
Czy ona naprawdÄ™ idzie zna randkÄ™ z Nikiem?
Oczywiście, że tak. Ale tylko dlatego, że on chciał
z nią o czymś porozmawiać, a nie mógł tego zrobić
tutaj, w obecności brata i siostry.
Po prostu o tym pamiętaj, napomniała się,
CAROLE MORTIMER
148
schodząc do holu. Nik stał u stóp schodów i patrzył
na niÄ… z zachwytem w szarych oczach.
Zdumiewające. Nieprawdopodobne. Zakochała
się w tym mężczyznie, kochała go, a przecież
nawet nigdy nie byli na randce.
- Zlicznie wyglÄ…dasz - powiedziaÅ‚, gdy doÅ‚Ä…­
czyła do niego.
- To sukienka Stazy - wyjaśniła szybko, żeby
przerwać komplementy.
Ale on też wyglÄ…daÅ‚ wspaniale w czarnym wie­
czorowym garniturze i śnieżnobiałej koszuli.
Nik doskonale zrozumiaÅ‚, co ona próbuje zro­
bić.
- Ustalasz ton na wieczór? - spytaÅ‚, przeciÄ…ga­
jÄ…c wyrazy. WziÄ…Å‚ jÄ… lekko pod Å‚okieć i poprowa­
dził do samochodu.
- SÅ‚ucham?
Wzruszył ramionami i pomógł jej wsiąść.
- Jeżeli powiem, że nigdy nie wyglądała na
Stazy tak dobrze, obrażę siostrę. A jeżeli nic nie
powiem, obrażę ciebie. - Obszedł samochód
i wsiadł. - Czyli w żaden sposób nie mogę postąpić
właściwie.
Czy ona rzeczywiście to właśnie robiła? Jeżeli
tak, chyba nie było to celowe. Po prostu jej instynkt
obronny zadziałał automatycznie.
- Przepraszam.
Nik roześmiał się.
- Nic się nie stało - zapewnił ją.
- NaprawdÄ™?
FILMOWA OPOWIEZ 149
- Naprawdę. - Uśmiechnął się. - Jinx, czeka
nas uroczy wieczór. Mam ciÄ™ przy sobie, w roman­
tycznej włoskiej restauracji zamówiłem stolik na
dwie osoby. Nie zamierzam ci pozwolić, byś go
zepsuła.
Jeżeli spojrzeć na to w ten sposób... Ale przecież
nie po to siÄ™ spotkali.
- Chyba mówiłeś, że musimy porozmawiać
- przypomniała mu.
Już zaciskał z frustracji usta, ale zaraz zmusił
się, by się rozluznić.
- Jinx, jesteÅ› strasznie uparta. Tak, rzeczywiÅ›­
cie mamy pewną sprawę do omówienia, ale to
chyba może poczekać do deseru.
A do tego czasu zdąży ją tak oczarować, że nie
będzie już miało znaczenia, czy porozmawiają czy
nie, doszła do wniosku. Zapomni o całym świecie
i będzie chciała tylko jednego: żeby ją całował!
Ale może taki właśnie miał plan?
- Nik...
- Zawrzyjmy rozejm do końca kolacji, dobrze?
-przerwaÅ‚ jej. - Kłótnie przyprawiajÄ… o niestraw­
ność, a tego wolałbym uniknąć.
Rozejm? Owszem, byłoby miło. Tylko że wtedy
będzie jeszcze bardziej świadoma jego obecności
przy sobie. Był taki wysoki i przystojny; gdy
wchodzili do restauracji, przyciÄ…gnÄ…Å‚ wzrok wszyst­
kich kobiet. Poza tym, kiedy tylko spojrzała na jego
kształtne, silne ręce, zaraz przypominała sobie ich
pieszczotę na swojej gołej skórze zaledwie parę
CAROLE MORTIMER
150
godzin temu. A fakt, że za każdym razem, gdy
na nią patrzył, to wspomnienie wywoływało na
jej policzkach ciemny rumieniec, w niczym jej
nie pomagał.
- Zamówimy? - spytał, gdy się nie odzywała.
To było nierzeczywiste. On był nierzeczywisty.
Jutro rano się obudzi i stwierdzi, że po prostu śniła.
Cudowny, gorÄ…cy sen.
I wcale nie pragnęła się obudzić. Chyba że
w ramionach tego mężczyzny...
- JesteÅ› bardzo milczÄ…ca - szepnÄ…Å‚ Nik, gdy
odszedł kelner.
- Myślałam, że tego właśnie sobie życzysz.
- Jinx, jeszcze nie jesteÅ› gotowa do tego, by
wysłuchać, czego ja sobie życzę - powiedział
sfrustrowany.
Wzięła głęboki oddech.
- Nik, może zrezygnujemy z kolacji i...
- Nie zamierzam ci pozwolić, byś mi znów
uciekła - warknął. Sięgnął przez stolik po jej rękę
i mocno ją ścisnął. - Po prostu daj mi szansę,
dobrze? Bo w końcu może się okazać, że jednak
mnie lubisz.
Lubić go? KochaÅ‚a w nim wszystko, jego wy­
gląd, sposób, w jaki przyszedł jej na pomoc i to nie
raz, lecz dwa razy, łagodność, z jaką odnosił się do
jej ojca, ten bliski związek, jaki łączył go z siostrą
i braćmi.
Uśmiechnęła się.
- Nik, zle mnie zrozumiałeś. Ja... chodzi o to...
FILMOWA OPOWIEZ 151
- Do licha, jak powiedzieć mężczyznie, że chce się
z nim pójść w jakieś odosobnione miejsce i kochać
do utraty tchu?
- Ja... cholera! - zaklął, gdy w jego kieszeni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl