[ Pobierz całość w formacie PDF ]
postać. To jednak było coś zupełnie innego. Powoli się rozrastał. Rosnę, pomyślał.
Sięgnął ku Iaved, ku bólowi, cierpieniu. Zbliżając się, poczuł, jak ogarnia go fala ogromnej siły
nadpływająca z zachodu. Zupełnie jakby Milczek ujął go za rękę. Dzięki temu mógł posłać mu własną
siłę, siłę Góry. Nie powiedziałem, że już nie wrócę, pomyślał. Były to jego ostatnie hardyckie słowa,
ostatni żal, bo teraz znalazł się już pośród kości góry. Poznał żyły ognia i bicie olbrzymiego serca.
Wiedział, co ma robić. Przemówił w języku nieznanym człowiekowi.
Cicho. Spokojnie. Już dobrze. No, dalej. Tylko spokojnie.
I stał się spokojny, nieruchomy, skała w skale, ziemia w ziemi, w ognistym mroku góry.
***
Ludzie widzieli jedynie, jak ich mag Ogion stoi samotnie na dachu wieży sygnałowej. Ulice w dole
unosiły się i opadały niczym morskie fale. Bruk wyskakiwał z ziemi. Zciany z glinianych cegieł
rozpadały się w pył. Zbrojne Urwiska z jękiem zbliżyły się ku sobie. A wtedy Ogion wyciągnął przed
siebie ręce, rozchylił je powoli i przylądki rozsunęły się wraz z nimi, po czym stanęły bez ruchu.
Miasto zadrżało i znieruchomiało. To Ogion powstrzymał trzęsienie ziemi. Widzieli to. Widzieli na
własne oczy.
Pomagał mi mój mistrz, a jemu jego mistrz mówił Ogion, gdy sławili jego imię. Mogłem
utrzymać Bramy otwarte, bo on zatrzymał Górę.
Oni jednak wychwalali jego skromność i nie słuchali. Umiejętność słuchania to rzadki dar. Ludzie
potrzebują bohaterów.
Gdy w mieście znów zapanował porządek, statki wróciły do przystani, a mury zostały
odbudowane, Ogion umknął przed tłumem i ruszył na wzgórza nad Portem Gont. Znalazł cichą małą
kotlinkę, zwaną Doliną Krawca, której prawdziwe imię w Mowie Tworzenia brzmiało Iaved, tak jak
prawdziwe imię Ogiona brzmiało Aihal. Chodził po niej cały dzień, jakby czegoś szukał. Wieczorem
położył się na ziemi i zaczął do niej mówić.
Powinieneś był mi powiedzieć. Mógłbym się chociaż pożegnać...
Zapłakał; jego łzy padły na suchą ziemię pomiędzy zdzbłami trawy, pozostawiając maleńkie krople
błota, lepkie plamki wilgoci. Zasnął tam, na ziemi. O brzasku wstał i ruszył zboczem w stronę Re
Albi. Nie wszedł do wioski, lecz minął ją i dotarł do dwuizbowej chaty przycupniętej samotnie na
północy przy Overfell. Drzwi stały otworem.
Ostatnie strąki fasoli już dojrzały i wisiały spęczniałe na pędach. Trzy kury gdakały, drepcząc po
zakurzonym podwórku czerwona, brązowa i biała. Szara wysiadywała jajka w kurniku. Nie
dostrzegł koguta, którego Enhemon nazwał Królem. Król umarł, pomyślał Ogion. Może właśnie w tej
chwili wykluwa się kurczę, które zajmie jego miejsce. Wydało mu się, że z małego sadu za domem
dobiega go woń lisa.
Zamiótł kurz i liście, które wpadły przez otwarte drzwi i zasłały drewnianą podłogę. Wyniósł na
słońce siennik i kołdrę Enhemona> by je przewietrzyć. Trochę tu zostanę, pomyślał, to dobre
miejsce. A po chwili dodał w myślach: Może sprawię sobie kilka kóz.
HISTORIA Z GÓRSKICH MOCZARÓW
Wyspa Semel leży na północny zachód od Havnoru, po drugiej stronie Morza Pelnijskiego, na
południowy zachód od Enladów. Choć to jedna z wielkich wysp Archipelagu Ziemiomorza, nie
pochodzi z niej zbyt wiele opowieści. Enlad ma własną wspaniałą historię, Havnor bogactwa, Paln
złą sławę, a Semel znana jest jedynie z bydła i owiec oraz górującego nad lasami i miasteczkami
wielkiego, milczÄ…cego wulkanu Andanden.
Na południe od Andandenu rozciągają się moczary. Gdy wulkan przebudził się po raz ostatni,
opadło na tę krainę sto stóp popiołów. Rzeki i strumienie przeciskały się przez grubą warstwę pyłu,
rozlewały się coraz szerzej i szerzej, i utworzyły wielkie, ponure mokradła rozciągające się aż po
horyzont. Niewiele tam drzew, niewielu ludzi. Na żyznych popiołach rośnie soczysta zielona trawa.
Tamtejsi mieszkańcy hodują krowy, które sprzedają ludnym osadom z południowego wybrzeża.
Krowy pasą się swobodnie na równinie, gdzie rzeki służą za ogrodzenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]