[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i powoli, zmysłowo przeciągnęła czubkiem języka po jego ciele, aż
zachłysnął się z rozkoszy.
Z nieśmiałym uśmiechem mówiła.
Nie sądzisz, że jest to cudowne. Na razie jesteśmy dla siebie kimś
nowym. Nieznanym. Obcym i tajemniczym. Za chwilę wszystko stanie
się... może nie tyle znane i oczywiste, ale... jest to pewien rodzaj
przynależności do siebie.
Tak powiedział. Wiem dokładnie, o co ci chodzi.
Z uśmiechem ujął jej twarz w dłonie. Pochylając się w stronę Suzy,
całował ją z niewypowiedzianą słodyczą, a usta jego były niczym
obietnica. Suzy poczuła ziemię wirującą pod stopami i opadła w jego
oczekujące ramiona.
Leżała tak, on zaś oplótł ją nogami, by dotykać na całej długości jej
kolan, ud, brzucha. Czuła jego ciepło, przyciągające ją przedziwną siłą i
czuła, że się rozpuszcza w falach podniecenia bijących w jej płonącym
ciele.
Poczekaj... Chciała coś powiedzieć, ale scałował słowa z jej ust,
zmył je z języka.
Uniósł ją ku górze i na wysokości ust zobaczył sterczące wierzchołki
jej piersi. Lekko przygryzł czubek. Suzy zamruczała i naprężyła się,
wzmacniając w nim ogień pożądania. Przewrócił ją na kocu i nachylił się
nad nią.
Jeszcze chwila i eksploduję! powiedział gestem wypełnionym
namiętnością. Do diabła, zobacz, do czego doprowadzasz! Jego
śmiech brzmiał gardłowo, gdy zerwał z siebie ubranie i odrzucił je na
bok.
Ukląkł przy niej i powoli, zmysłowo zaczął podnosić jej bluzę do góry,
ukazując brzuch, potem piersi, i wreszcie zdjął ją. Słyszała jego ostry,
urywany oddech, gdy przez chwilę pieścił ją wzrokiem. Napięła się, piegi
na skórze stały się bardziej widoczne, podobnie jak blada gładkość jej
pełnych piersi z różowymi, twardniejącymi sutkami.
Uniosła biodra, by łatwiej ześliznąć z nich spodenki i figi, jego dłoń
pomogła wymotać je z kostek i stóp. Drżąc wodziła ręką po jego
ramionach, umięśnionych plecach i pośladkach.
Och, uwielbiam, jak mnie dotykasz. Kevin schylił głowę, by
przez chwilę całować jej piersi. Biorąc w usta sutek, wpierw dotykał go
językiem, smakując jego niewypowiedzianą słodycz, potem ściskał go
RS
71
delikatnie zębami. Jej ciało odpowiadało szalonym rytmem pożądania i
przyzwolenia.
Teraz... jęczała. Och, kochaj mnie, Kevin, kochaj mnie już..!
Zaraz. Jego ręka po tym geście dotknęła złotego futerka między
jej nogami. Przykrył je dłonią i zataczał nią kręgi, czując rosnącą
przyjemność, iż ciało jej miotane jest tą samą namiętnością, która i jego
pali. Głaskał meszek po wewnętrznej stronie jej ud, jakby zachęcając
chodz do mnie"...
Kevin powiedziała poddającym się głosem. Ukryła twarz na jego
ramieniu, wycierając łzy rozkoszy w gorącą, zaczerwienioną skórę.
Gryzła go, szczypała i przeciągała swoich szlochając. Kevin, chcę,
żebyś mnie kochał,...
Suzy... Był to fragment modlitwy szeptanej na wprost jej ust. Z
niemal bolesną desperacją przetoczył ją pod siebie i przykrył całą
długością swego płomiennego ciała. Rozchylając jej uda, wśliznął się
między nie i poczuł dziką, ognistą radość, gdy po chwili połączyli się w
jedno.
Och, och! Jej oddech stal się jeszcze bardziej urywany. Zmiała
się i płakała, gdy oboje uczyli się swojego sekretnego rytmu. Z olbrzymią
miłością wznosił ją wyżej, wyżej, aż do rozkoszy tak wielkiej, że
niewyobrażalnej.
Najdroższy, ukochany mruczała.
Usłyszał to sercem. Podniósł głowę i zaglądając mu w oczy, mogła
zobaczyć jego duszę.
Kocham cię. Poruszył wargami i poczuł, jak świat eksploduje i
rozpada się, błyskając kolorami tęczy niczym rozpryskujące się
fajerwerki szczęścia. Z niskim pomrukiem rozkoszy, razem z nią,
pogrążył się w ekstazie.
Gdy już oprzytomnieli, Kevin wśliznął się pod Suzy, znajdował się
teraz między nią a kocem. Zapadł zmierzch, słońce skryło się za linię
horyzontu i na niebie pozostały tylko ostatnie złote błyski. Słoneczniki
kołysały się, a świerszcze stroiły swoje instrumenty na nocny koncert.
Kevin uśmiechnął się. Leżała na nim zmęczona i bezwładna, czuł jej
oddech na piersi. Nie poruszyła się, gdy sięgnął za nią i przykrył ich
oboje kawałkiem koca. Leniwie rysował na jej skórze litery: jej imię,
swoje i inne słowa kocham, piękna, szczęście. Głębokie westchnienie
wyrwało się jej z piersi, oddech ten poruszył złote włosy odpoczywające
na jego ramieniu, ale nie zaniepokoił jej. Tak, były inne sposoby, by
wyrazić pewne rzeczy.
RS
72
Posłała mu pełne miłości spojrzenie.
Och, Kevin, jestem tu taka szczęśliwa! Mogłabym tak leżeć i
leżeć... Wyciągnęła się i potarła palcem u nogi jego kostkę.
Zciemnia się zauważył bez entuzjazmu, on też nie chciałby
ruszać się stąd.
Gdybyśmy zamknęli oczy, nie wiedzielibyśmy o tym. Zaśmiała
się i otarła piersiami o jego tors.
On również się zaśmiał.
Gdybym zamknął oczy, nasza rozmowa urwałaby się.
Och, zapomniałam! Zachichotała szaleńczo i musiała go
pocałować, po prostu musiała. Zaraz jednak zmarszczyła brwi
zaskoczona tym, co przywołała jej pamięć. Wiesz co?!
wykrzyknęła, stukając go palcem w pierś. Wymówiłeś moje imię na
głos. Nie, nie zaprzeczaj teraz. Może byłam wtedy w innym świecie, ale
słyszałam to! Powiedziałeś Suzy", nieprawdaż? To przez ciebie
powiedział. Straciłem głowę, czy coś w tym rodzaju. Uśmiechnął
się. Co łatwo zrozumiesz, gdy przypomnisz sobie, w jakiej to było
chwili.
Pamiętam doskonale zapewniła go. Ale nie zmieniaj tematu.
Jeśli powiedziałeś to, to znaczy, że możesz powiedzieć jeszcze raz.
Spróbuj!
Wolno potrząsnął głową, nie odrywając od niej wzroku.
Nie, nie chcę.
Ale dlaczego?
Bo... Zacisnął szczęki. Odpowiada mi tak, jak jest.
Mnie też. Ale pomyślałam sobie, że to byłoby urozmaicenie.
Czasami. Na specjalne okazje. Mrugnęła do niego, łagodząc chwilowe
napięcie swoim jasnym uśmiechem. Ktoś sławny powiedział:
Największe przyjemności życia przeżywamy w milczeniu". Aadnie,
prawda? Chociaż chyba nie zachowywałam się zbyt cicho przed chwilą...
i ty, mój wspaniały mężczyzno, również.
Sięgnęła po ubranie. Od śmiechu trzęsły się jej ramiona, piersi
chwiały, a gładka skóra na brzuchu podskakiwała. Wyglądała jak leśna
nimfa lub nagi elf i poczuł się szczęśliwy, jak nigdy dotąd. Zmiejąc się z
nią, założył ubranie, zebrał koc w jedną rękę, drugą objął ją ciasno w
pasie i tak przytuleni wracali do ciężarówki.
Wiesz... Suzy obejrzała się przez ramię, gdy dotarli do niej.
Zawsze będę miała sentyment do słoneczników.
RS
73
Jechali w ciemności. Opierała się o niego w pół drzemce, czuła się
wciąż oszołomiona. Gdy pierwsze światła miasta oświetliły samochód,
Kevin zwolnił. Byli prawie w domu.
Suzy obserwowała przez okno migające neony. W domu..."
pomyślała. Ale miasto było inne, niż kiedy je opuszczali kilka godzin
temu. Chociaż nie, to nie była prawda. Ona nie była już ta sama i nigdy
nie będzie. Ten dzień z Kevinem zmienił ją. Chciała tego, ale to, co
otrzymała, prześcignęło jej oczekiwania. Zadrżała i przywarła do Kevina.
Nigdy wcześniej nie chciała oddać się tak całkowicie, tak ulegle i z taką
miłością. I co teraz, Suzy? pytała samą siebie Pomyślałaś o tym?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]