[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ten sam odcinek i przewożąc z powrotem do szopy samolot i łodzie. Pewnych
rzeczy nie można było zaniedbać. Nick musiał odpowiednio zabezpieczyć łodzie,
gdy były już na miejscu, zatankować samolot, sprawdzić poziom oleju, tak by
wszystko było gotowe przed zaplanowanym na rano startem. Kiedy skończył ze
sprzętem, poszedł zamknąć saunę oraz szopę na drewno i zabezpieczyć kontener
z benzyną. Do domu ruszył dopiero, kiedy upewnił się, że wszystko jest dopięte
na ostatni guzik.
Nie miał dużo do spakowania, nie przywiózł tu prawie nic, bo wszystko
było na miejscu.
Spojrzał na zegarek - była czwarta trzydzieści.
Westchnął cicho. Zapowiadała się długa noc.
Chciał dotrzeć do Ely rano. Byłoby mu wtedy łatwiej od razu
skontaktować się z Tonym i ukryć samolot albo u kuzyna, albo w pobliskim
ośrodku turystycznym, tam gdzie nikt by go nie szukał. Postanowił, że odwiezie
Zoe na lotnisko i dopilnuje, by bezpiecznie wsiadła do samolotu do Chicago.
*
Mając dla siebie cały dzień, Zoe wykorzystała ten czas, by przestawić swój
umysł na dojrzały i racjonalny tryb funkcjonowania. Doszła do wniosku, że skoro
byli ludzmi dorosłymi, to musieli zrozumieć, że seks to tylko seks i że
okoliczności, które wcześniej postawiły ich sobie na drodze, przechodziły w
kolejną fazę. Nie mieli wyjścia - musieli się z tym pogodzić.
Rozmyślała nad tym, że gdyby wtedy, w Ely, nie zostali zaatakowani,
mogłaby wybrać inny sposób ucieczki przed Willerbym. Może już wtedy
zdecydowałaby się wyjechać do Rosie albo do Ann, jeszcze jednej przyjaciółki,
która mieszkała w bezpiecznym, strzeżonym osiedlu w San Diego.
Oszukiwała samą siebie.
Po kilku godzinach umysłowej gimnastyki, podczas której skutecznie
wypierała niezaprzeczalny fakt - uzależnienie od świetnego seksu - zadowolona z
siebie Zoe uznała, że w pełni panuje nad swoimi emocjami. Kontrola okazała się
jednak raczej połowiczna - kiedy usłyszała, że Nick wrócił, postanowiła, że
bezpieczniej będzie zostać w bibliotece, udając, że coś robi. Wiedziała, jak
powinna się czuć i zachowywać, ale jeśli chodziło o Nicka, jej emocje nie były
łatwe do okiełznania bez względu na to, jak nierozsądne mogłoby się to
wydawać. Choć trudno było jej się do tego przyznać, wiele ze spędzonych
samotnie godzin poświęciła na snucie fantazji o tym, jak było im razem
wspaniale.
Pogrążona w gorących wspomnieniach prawie spadła z krzesła, kiedy Nick
zapukał do drzwi i oznajmił:
- Za dziesięć minut kolacja.
Dzwięk jego głosu podziałał na nią tak intensywnie, że poczuła się jak
dwunastolatka na szkolnej zabawie czekająca na to, by któryś z chłopaków
stłoczonych po przeciwnej stronie sali podszedł i poprosił ją do tańca. Nie miała
pojęcia, czemu tak na niego reagowała, ale cieszyła się, że nie wszedł do pokoju.
Obawiała się, że wystarczy, iż mężczyzna uśmiechnie się do niej przy
obiedzie, żeby jej niezdecydowane, ale wciąż wyraznie pobudzone libido
ponownie przejęło nad nią kontrolę.
Nick nie uśmiechał się jednak.
Jego spokojny wyraz twarzy zamiast ją ucieszyć, wprawił w złość.
Poirytowanie okazało się jednak pomocne i pozwoliło jej jeść i prowadzić
rozmowę, a w efekcie przebrnąć przed kolację bez zrobienia z siebie pośmiewiska.
Nick kolejny raz dowiódł kulinarnego kunsztu. Jako główne danie podał
wykwintnie przyrządzone filety z kurczaka z ryżem i groszkiem, które
rozpływały się w ustach, a na deser ciastka i budyń kokosowy, który był tak
smakowity jak sam kucharz.
Gospodarz rozsiadł się wygodnie na krześle i z typową dla siebie
nonszalancją, prowadził gładko rozmowę, nie wkładając w nią żadnego wysiłku.
Sytuacja ta coraz bardziej ją denerwowała. Myślała, że żaden inny
mężczyzna nie mógł być aż tak ujmujący, a przy tym tak zabójczo przystojny i
świetny we wszystkim co robił, łącznie z gotowaniem.
Nie mogąc usiedzieć na miejscu, natychmiast po skończeniu deseru Zoe
wstała i rzuciła nerwowo:
- Bardzo dziękuję za kolację. Była świetna, jak zwykle. Jeśli pozwolisz,
pójdę już do siebie.
Nie zmienił pozycji i w dalszym ciągu, siedząc rozluzniony, powiedział:
- Nie ma sprawy. Dobranoc.
Westchnęła ze złością i wymaszerowała z pokoju.
Kiedy zniknęła mu z oczu, wyprostował się, sięgnął po butelkę wina i
opróżnił ją zachłannie, po czym wstał i postanowił doprowadzić do porządku
kuchnię. Włożył naczynia do zmywarki i uruchomił ją. Wytarł ladę i stół, po kolei
wyłączył wszystkie urządzenia. Miał nadzieję, że te drobne czynności pomogą mu
zapomnieć o męczącym go pragnieniu. Nie udało się, ale przynajmniej kuchnia
była posprzątana.
Kiedy skończył, wyciągnął z barku w salonie butelkę kanadyjskiej
whiskey i wyszedł na ganek.
Osuwając się na jeden z foteli, wyciągnął korek i pociągnął spory łyk.
Trzymając butelkę, przyglądał się tafli jeziora. Księżyc majaczył niewyraznie na
wieczornym niebie. Tu, na północy, latem zmierzchało dopiero o dziesiątej.
Próbując opanować pożądanie, Nick starał się skoncentrować na akcji
odwetowej na Harrym. Jeszcze raz przeanalizował swój plan, odhaczając w
myślach kolejne punkty i wiele razy wracając do początku, by upewnić się, że o
niczym nie zapomniał. Widział każdy ruch, jaki musiał wykonać, i rozbierał go
na części pierwsze z zimnym pragmatyzmem.
Nie mógł sobie pozwolić na błędy.
Spodziewał się, że jego przeciwnik zmobilizuje wszystkie siły.
Kiedy skończył butelkę, było już zupełnie ciemno. Nadal nie czuł
zmęczenia, a alkohol wcale nie stępił mu zmysłów ani nie osłabił pożądania,
jakie odczuwał do kobiety śpiącej w sypialni na końcu korytarza.
Wrócił do salonu, zastanawiając się, co zrobić. Wahał się, czy sięgnąć po
następną butelkę i spędzić kolejne kilka godzin tylko w swoim towarzystwie na
ganku, gdzie mógłby znów próbować zwalczyć miotające się w nim uczucia.
Nie ruszał się przez moment, jakby kolejny krok miał doprowadzić go do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl