[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w ślad za rzeczami Małego i paradował teraz przed nami nago, wrzeszcząc jak demon i waląc głośno w
podłogę swymi buciorami.
- Ubrani do akcji! Gdzie są kurwy? Gdzie jest burdelmama?
- Już poznaliście tę damę - powiedział rozbawiony Legionista. - Mieszka na tej ulicy, w domu, przy którym
ten wygląda na schron przeciwlotniczy. Ona jest śmierdzącą starą maciorą, która każdego dnia oblewa się
litrami perfum, by zakryć smród swojego potu i uniknąć konieczności mycia. Ale muszę przyznać, że
miejsce, które prowadzi, zdecydowanie warte byłoby wizyty, dla tych, oczywiście, którzy lubią te rzeczy.
Mały przekręcił głowę.
- Byłoby? Jak to, BYAOBY?
-I tu macie pecha - wyznał Legionista z westchnieniem. - Maciora twierdzi, że wszystkie dziewczynki dały
nogę, gdyż sądziły, że nadchodzi wujek Stalin... Prysły gdzieś na zachód i te-
raz pewnie dają dupy w jakimś miejscu, w którym jest większe zapotrzebowanie na ich usługi niż tu.
Mały wrzasnął w desperacji i opadł na sofę.
- Nie ma miejsca, gdzie zapotrzebowanie na ich usługi jest większe niż tu! - zadeklarował gniewnie
Barcelona. - Jestem tak napalony, że przeleciałbym cokolwiek!
- To może starą maciorę? - zastanawiał się Porta. - Lepsze to niż nic. Legionista potrząsnął głową.
- Nie radzę. Pewnie ma dziurę jak stodoła... jak się zgubisz w środku, to nie znajdziesz wyjścia.
- Mnie teraz tylko wejście obchodzi! - odparował Porta.
- Jak sobie życzysz - stwierdził Legionista, wzruszając ramionami. - Sądzę, że ona nie będzie miała nic
przeciwko... Ma na imię Olga - dodał, wymawiając jej imię z wyraznym niesmakiem.
- Olga - powiedział Mały, testując brzmienie imienia. - Nie mogę powiedzieć, że mam ochotę na kogoś, kto
ma na imię Olga.
- A ja bym zerżnął wszystko - od Olgi po butelkę od mleka - oświadczył Barcelona.
- Czemu jej tu nie przyprowadziłeś, na Boga?
- Zaczekajcie chwilę. - Porta odwrócił się do nas z powagą. - Nie sądzicie przypadkiem, że ta stara kurwa
robi nas w jajo?
- Niby jak?
- No - mówiąc nam, że dziewczyny spierdoliły, tylko dlatego, że jej się nie podoba, jak wyglądamy. Nie
jesteśmy jakimiś ślicznymi żołnierzykami, nie?
- To jest możliwe. Ale gdzie, do diabła, mogłaby je schować?
- Gdziekolwiek to jest, już ja je znajdę! -obiecał Mały.
- A jeśli stara rura nas okłamała, to pożałuje.
- Nie rób nic głupiego - błagał Stary. - Taka baba musi mieć niezłe układy z policją. Jak ją zaczniesz walić po
łbie, to napytasz sobie biedy.
- Gówno, dupa - powiedział Porta. Porwał swoje spodnie i szybko się w nie wcisnął.
- Chodzcie, pogadamy sobie z nią.
Z Legionistą na czele ruszyliśmy w kierunku domu Madame Olgi. W zamieszaniu i podnieceniu Mały
kompletnie zapomniał o swoim braku odzieży. Teraz nic by go nie powstrzymało od opuszczenia willi.
Pozostawił swój skarbiec cygar i alkoholu, ruszając na poszukiwania nieuchwytnych prostytutek. Sunął więc
nago ulicą, a my mu dopingowaliśmy.
- To tu.
Legionista skręcił w bramę prowadzącą do eklektycznej, śnieżnobiałej willi, która zdawała się być
zawieszona w powietrzu jak weselny tort na chmurce z kwiatów. Legionista wprowadził nas dziarsko,
ignorując napis na drzwiach proszący o stukanie przed wejściem. Wmaszero-waliśmy sześciu obok siebie,
potężnym holem wykładanym marmurem, prosto do salonu, gdzie Madame Olga siedziała przy eleganckim
biurku, jej biust wypięty był jak fale przypływu. Na dzwięk naszych kroków odwróciła się zaniepokojona.
Musieliśmy sprawiać wrażenie, jakby maszerowała cała armia w tym wielkim pomieszczeniu.
- Czego chcecie? - powiedziała i dostrzegłem, że pod jej gęstym makijażem jak trądzik pojawiły się wielkie
krople potu.
- Mamma mia! - westchnął Porta, gapiąc się w zdumieniu na jej tłuste ciało, które w tym luksusowym wnętrzu
wydawało się jeszcze potężniejsze. - Tyle sadła, że można by wyżywić przez miesiąc cały pułk!
Madame Olga była ubrana w kilka warstw różu, więc nie dało się zobaczyć, czy zbladła, ale można to było
wyczuć.
- Pytałam was - powtórzyła - czego chcecie?
- Dziewczynek - powiedział Mały szorstko.
- Dziewczynek? Jakich dziewczynek? Jeśli macie na myśli moje dziewczęta, to obawiam się, że ich tutaj nie
ma.
Była wyraznie wzburzona. Nikt z nas nie wierzył w ani jedno jej słowo.
- Poczekaj aż przyjdzie Iwan - powiedział Mały groznie. - Oni nie będą tacy mili i grzeczni, zobaczysz. My się
domagamy, a oni po prostu sobie wezmą.
- Drogi młody człowieku, czyżbyś postradał zmysły? Tutaj nie ma NIC do zabierania.
Mały zrobił tylko jeden krok w jej stronę z pięścią uniesioną do ciosu. Madame Olga cofała się krzycząc.
- Jeszcze raz skłamiesz, ty stara kupo gówna...
- Zostaw ją, Mały. Sądzę, że chce coś nam powiedzieć.
Legionista położył rękę na ramieniu Małego i Olga przesłała mu odpychający uśmiech pełen żółtych zębów i
przymilnych spojrzeń.
- Bardzo dziękuję, panie obergefreiter. Myślę, że może pan i ja...
Madame Olga przerwała gwałtownie na odgłos trzaskających drzwi i kolejnych armii maszerujących jej
holem. Stała przed nami całkowicie przerażona. Odwróciliśmy się w kierunku drzwi, by się bronić, ale nie
było takiej potrzeby. %7łołnierze, którzy wdarli się do pokoju, byli Rumunami, a obiektem ich zainteresowania
była wyłącznie Olga. Podeszli do niej od razu, krzycząc gniewnie, podnieśli ją i zaczęli przerzucać między
sobą. Olga poszybowała najpierw w górę, waląc głową w sufit; potem na podłogę, lądując ciężko na swym
gigantycznym tyłku przy kominku. Jej krzyk mieszał się zgrzytliwie z wrzaskami Rumunów. Porta wyjął swój
flet i zaczął tańczyć na obrzeżach kotłowaniny. Stary przyglądał się temu marszcząc brwi, a my dolewaliśmy
oliwy do ognia krzycząc  Brawo!", kiedy Olga trafiała w sufit, i  Buuu!", gdy spadała na podłogę.
- To cię nauczy, stara szmato! - darł się rumuński kapral, gdy w końcu dali jej spokój, zostawiając ją w
potoku łez i czarnych jedwabnych halek na środku dywanu. - Ostrzegałem cię, że tu wrócimy!
- Po co przyszliście? - spytał Legionista z ciekawością.
- Po to samo co i wy! A po cóż jeszcze?
- Tak się tylko zastanawiałem.
- Rosjanie już wracają. Naszym obowiązkiem jest obrona tego miejsca... ale musiałbym być pierdolnięty,
żeby bronić burdelu bez kurew! Gdzie one są, ty ohydna stara kurwo, obmierzła, zasrana kiło? Gdzie???
Rzucili się na nią ponownie. Mały znalazł jakąś niedzwiedzią skórę i zaczął się w nią szybko zawijać. Rzucił
się w tłum, gryząc i drapiąc nogi kobiety. Heide i Porta także dołączyli do kłębowiska. Wkrótce Madame Olga
była ciągnięta po całym domu, na górę i w dół, raz za włosy, raz za ramiona, raz za nogi. Mały tańczył dziko
za tłuszczą ze skórą niedzwiedzia powiewającą u pasa. Meble były przewracane, porcelana bita, a cały ten
kocioł mógł być słyszalny na kilka kilometrów i pewnie zresztą słyszeli go nawet zbliżający się Rosjanie.
Kiedy już znudzili się zabawą, wrzucili nieszczęsną kobietę pod fortepian by nie była na widoku i wydawało
mi się, że jest już bardziej martwa niż żywa. Nie, żebym w jakiś sposób jej żałował, to nie był rodzaj kobiety,
dla której czuje się litość; ale i tak wydawało się to trochę barbarzyństwem.
Mały znalazł gdzieś w okolicy kuchni dużą beczkę piwa. On i rumuński szeregowy wtoczyli ją do salonu,
zmietli ze stołu kolekcję cennych kryształów, ustawili tam beczkę i odkręcili kurek.
- Tylko testuję - wyjaśnił Mały, gdy strumień brązowego płynu chlusnął pod ciśnieniem na dywan.
Piliśmy z wazonów i mis do owoców, ale wszyscy uznali to za słabiznę w porównaniu do zbioru alkoholi w
sypialni Małego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl