[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie masz za co.  Odszedł w zupełnym milczeniu.
132
ROZDZIAA JEDENASTY
Felipe zawiózł ich rano aż na pas startowy. Josita machała
im ręką, dopóki nie zniknęli jej z oczu. Po raz pierwszy od
czasu przybycia tutaj Diana założyła sukienkę, a jej fryzura
i makijaż były nienaganne. Nie chciała, żeby ktokolwiek
podejrzewaÅ‚, jak bardzo czuÅ‚a siÄ™ nieszczęśliwa. Szczegól­
nie Josita. Mogła być rywalką Diany, ale trudno było
znalezć w Josicie powody, dla których można było nie lubić
tej cichej i spokojnej dziewczyny.
Ranek był gorący. Dzięki chmurom, które zgromadziły się
na niebie, było wilgotno. Wioska wyglądała na zaniedbaną
i smutną, a kilkoro kurcząt grzebiących w ziemi zdawało się
absolutnie nie wierzyć już w robaki, lecz robić to wyłącznie
z nudów.
Josita wołała na pożegnanie:  Wracajcie znowu!" Diana
podziÄ™kowaÅ‚a i pokiwaÅ‚a rÄ™kÄ…, a Bob przesÅ‚aÅ‚ maÅ‚ej pielÄ™g­
niarce pocałunek akurat w chwili, gdy ciężarówka ostro
ruszyła. Josita szybko odskoczyła na bok. Widzieli, jak
dÅ‚ugo jeszcze ich pozdrawia. WyciÄ…gajÄ…c rÄ™ce ponad opar­
cie, Bob uśmiechnął się szeroko do Diany.
 To ci było doświadczenie dla nas, co?
 Można tak powiedzieć.  Diana wygÅ‚adziÅ‚a niewido­
cznÄ… zmarszczkÄ™ na spódnicy. CzuÅ‚a siÄ™ tak spiÄ™ta, tak zra­
niona, że bała się, iż oszaleje. Nawet teraz nie traciła nadziei,
że Ramon ukaże się w ostatniej chwili, aby powiedzieć jej:
 Proszę, zostań, kocham cię!
133
 Im prędzej będziemy na pokładzie samolotu, tym lepiej"
 pomyślała trzezwo.
Chociaż Felipe przyjechał po nich trochę spózniony, kiedy
przybyli na pas startowy, samolotu jeszcze nie było.
 NależaÅ‚o siÄ™ tego spodziewać!  rzekÅ‚ Bob ze wzru­
szeniem ramion.  Jesteśmy przecież w Brazylii.
Felipe przypomniał sobie nagle, że jest pilnie potrzebny w
wiosce.
 Wam to nie przeszkadza?  zapytał niespokojnie,
szarpiąc nerwowo wąsa.  Samolot będzie tu wkrótce.
 O, na pewno  potwierdził ironicznie Bob.  Jeśli się
znudzimy, możemy zawsze wypić drinka w barze na lotnisku.
Felipe sposępniał, nie rozumiejąc początkowo żartu, ale
po chwili zaczął się głośno śmiać.
 Tak, tak...  ChichotaÅ‚ jeszcze, wspinajÄ…c siÄ™ do szo­
ferki i odjeżdżając z lotniska, na którym nikt o barze z
drinkami nigdy nie słyszał...
Po odjezdzie ciężarówki wokoÅ‚o zapanowaÅ‚ zupeÅ‚ny spo­
kój. PyÅ‚ poruszony koÅ‚ami ciężarówki Felipe, osiadÅ‚ na bÅ‚y­
szczących, eleganckich bucikach Diany. Podniosła więc liść
i wytarła je do czysta, a potem usiadła, jak Bob, na walizce.
 Aadna poczekalnia portu lotniczego!  prychnęła Dia­
na i z westchnieniem dodaÅ‚a:  Wiesz, Bob, nie powinni­
śmy za nic w świecie pozwolić Felipe odjeżdżać; możemy
teraz siedzieć tu godzinami!
 Nie gderaj  skarcił ją fotograf.  Traktuj to jako
część przygody!
Roześmiała się kpiąco.
 Nie wiedziałam, że jesteś takim filozofem!  Wyjęła
lusterko z torebki i poprawiła makijaż, nakładając puder na
nos.
134
 A co z wojennymi farbami do twarzy?  dopytywał się
Bob. Czy masz nadziejÄ™ poznać przystojnego pilota pod­
czas powrotu?
W odpowiedzi zrobiła minę, wskazującą na brak respektu
dla kolegi.
 Posłuchaj...  Podniósł rękę, nakazując milczenie. 
Czy to nie nasz samolot?
Oboje nasłuchiwali uważnie. Po chwili Diana zawołała z
rozczarowaniem.
 To nie samolot, to znów ciężarówka.
 O, niech to diabli!  zajęczał Hutchkins.  Wiesz, co
to znaczy? Lot został po prostu odwołany.
Dziewczyna wstała, zmrużywszy oczy w jasnym świetle,
gdy ciężarówka ukazała się w chmurze pyłu. Nagle serce jej
się ścisnęło. Może to był... Zamknęła oczy.  Nie, nie myśl
w ten sposób  ostrzegła samą siebie  nie bądz głupia!"
 To Pires  stwierdził Bob ze zdumieniem  nie
Felipe. A po cóż ten się tu zjawił?
Znowu zamknęła oczy, zaciskając dłonie. Gdy uchyliła
powieki, Bob gapił się na nią.
-^ O co chodzi, Di? Czy dobrze się czujesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl