[ Pobierz całość w formacie PDF ]
\e ju\ dawno powinien wrócić z tą wodą. Dom był wielki, ale. nie a\ tak...
Kuchnia znajdowała się w końcu korytarza.
Wszystko w porządku? zawołała.
Pierwszorzędnie. Do pokoju wszedł dziwny typ w stroju lodziarza
Kremowej Rozkoszy. Za nim pojawił się wy\szy, znacznie bardziej
dystyngowany mę\czyzna z ciemnym wąsikiem, w białej koszuli i czarnych
luznych spodniach. W dłoni trzymał błyszczący rewolwer.
Kim wy jesteście? Courtney starała się mówić spokojnie, nie
wykonując \adnych gwałtownych ruchów. Gdzie jest posterunkowy Logan?
W tej chwili jest niedysponowany odpowiedział mę\czyzna z bronią.
Związany, mówiąc dokładniej, w spi\arni. A wracając do tego, kim jesteśmy,
to przedstawisz nas, Brutus, czy ja mam to zrobić?
Lepiej ty to zrób, Cezarze odpowiedział młodszy i grubszy, szarpiąc
swój biały strój lodziarza.
Cezar kiwnął głową bez słowa.
Ale najpierw poproszę panią, pani Delaney, \eby powoli zeszła pani z
kanapy i usiadła na tym krześle z wysokim oparciem. Wskazał krzesło lufą
rewolweru.
Kiedy wstawała, trzęsły jej się kolana, a gdy przemierzała krótką drogę do
krzesła, nogi miała jak z waty. Sekundę pózniej Brutus ją związał. On i Cezar
nie musieli się przedstawiać.
Niełatwo było cię zlokalizować chełpił się Cezar. Twój wujek nic
nam o tobie nie wspominał. Przez proste niedopatrzenie, jak sądzę. A potem
jeszcze dwa potknięcia mojego brata zwłaszcza wynajęcie tego idioty, który
miał cię porwać w banku. No i włamanie do niewłaściwego mieszkania Ale
potem ja wziąłem sprawę w swoje ręce.
I co pan zrobił? Courtney chciała, \eby mówił dalej.
Wyposa\yłem samochód twojego chłopaka w nadajnik radiowy. Na
nieszczęście nasze urządzenie lokalizacyjne wysiadło, kiedy dotarliśmy do
Newport, i przez cały dzień krą\yliśmy po okolicy, \eby znalezć jego samochód.
Czekaliśmy, a\ wyjedzie. Potem wyłączenie alarmu było ju\ dziecinnie proste.
Skąd pan wie, \e Ryan jest moim chłopakiem?
Widziałem, jak na ciebie patrzył, kiedy wychodziliście na spacer. Ten
facet wprost szaleje z miłości do ciebie.
Myli się pan... Courtney nie wierzyła własnym uszom.
Nigdy nie mów ludziom, którzy mają cię w rękach, \e się mylą. To
pierwsza zasada zakładnika. A teraz przywołaj pagerem Ryana.
Trudno będzie mi to zrobić z zawiązanymi rękami.
Mo\e to rzeczywiście trudne, ale nie niemo\liwe. Podaj mi jego numer.
Ryan miał właśnie zatelefonować do szefa z wiadomością, \e zatrzymał
Antona, kiedy zapiszczał pager. Sprawdził na wyświetlaczu, \e to z domu na
pla\y.
Pewnie Courtney chce się dowiedzieć, co słychać u jej ukochanego
wujka.
Skorzystał z motelowego telefonu. O mało nie odło\ył słuchawki, kiedy
usłyszał w niej męski głos. Pomyślał \e wybrał zły numer.
Ryan? Ten słodki głos sprawił, \e słowa uwięzły mu w gardle. Tu
Cezar Zopo. Trzymam tu twoją dziewczynę. Je\eli chcesz zastać ją w jednym
kawałku, przywiez mi Levę. Zamienimy się. Masz dziesięć minut.
ROZDZIAA JEDENASTY
Z przekleństwem na ustach Ryan trzasnął słuchawką. Anton poderwał się
na równe nogi.
Co się stało? Wzburzony zaczął mówić z wyraznym czeskim
akcentem. Kto z tobą rozmawiał?
Twoi kumple, bracia Zopo.
Ryan popędził Antona, ciągnąc go do zaparkowanego tu\ przed wejściem
samochodu. Wepchnął go do środka i ruszył, zanim starszy pan zamknął drzwi.
Dokąd jedziemy? Go z Courtney? Powiedz coś!
Mają ją.
Mówiłem ci, \e nie powinieneś zostawiać jej samej! Ryan nawet nie
drgnął, kiedy Anton walnął go w ramię.
Odpuść sobie. Nie mamy na to czasu. Wyjechał z piskiem opon z
parkingu. Od tego, jak się spiszemy, zale\y \ycie Courtney.
Trudno byłoby mu zliczyć, ile razy znajdował się w niebezpiecznych
sytuacjach. Ale tym razem to była sprawa osobista. Nie mógł się jednak poddać
emocjom, nie mógł pozwolić, \eby go sparali\owały. Zaczął się modlić, czego
nie robił nigdy przedtem.
Anton długo mu się przyglądał, zanim powiedział:
Więc jednak ją kochasz. Coś zmieniło się w twoim sercu.
Czy naprawdę coś się zmieniło? Czy tylko dotarła do niego prawda, przed
którą tak długo się bronił? Taka, \e w jego \yciu najwa\niejsza jest Courtney, a
nie praca. śe bez niej \ycie traci urok, wszystko staje się monotonne i szare. To
ona nadaje jemu sens.
Od początku, od chwili kiedy zobaczył ją w banku, chciał, \eby wróciła i
została z nim na zawsze. Potrzebował jej dlatego, \e ją kochał.
Samolot gotowy do odlotu? Cezar rzucił pytanie w słuchawkę
telefonu komórkowego. To dobrze. Będziemy tam za jakieś pół godziny.
Courtney zastanawiała się, czy Ryan przywiezie Antona. Wątpiła w to.
Sprzeciwiałoby się to jego profesjonalnym zasadom. Oczywiście nie zostawi jej
na pastwę losu, będzie postępował zgodnie z regulaminem, który określa
rutynowe postępowanie w sytuacji porwania zakładnika.
Cezar przerwał połączenie i podszedł do kominka, \eby przyjrzeć się
koziołkowi na drewno w kształcie kobiecych nóg.
Interesujące... Przeciągnął po wąsach jednym z nienagannie
wypielęgnowanych paznokci. Zastanawiam się, czy istnieje jakiś związek
pomiędzy syreną uwięzioną w sieci nad kominkiem a tymi nogami. Ta
kompozycja mo\e oznaczać, \e kobiety \yją w niewoli swojego seksapilu, \e
stają się ofiarami własnego śpiewu, tego samego, który przynosi śmierć
uwodzonym przez nie \eglarzom...
Courtney zadr\ała, słysząc, w jakim kontekście u\ył słowa śmierć .
Ta rzezba przed domem ciągnął jest równie inspirująca. Ale ja
mam bardziej klasyczny gust. Lubi pani muzykę operową, pani Delaney?
Zaprzeczyła ruchem głowy.
Och, wielka szkoda. Widzi pani, \ycie jest jak opera. Pełne jest
momentów wielkich i dramatycznych.
Z przerwami na wizyty w łazience wtrącił się Brutus.
Mojemu bratu brakuje niestety mojej wra\liwości i inteligencji. Cezar
z \alem pokręcił głową.
To ja wpadłem na pomysł, \ebyśmy uciekli z kraju małym samolotem
obruszył się Brutus.
Tylko dlatego, \e udało ci się zapamiętać, i\ na łodzi dostajesz morskiej
choroby. Jedynie człowiek z twoim rozumem mo\e się upierać, \eby pozostawić
Levę przy \yciu.
Nie lubię przemocy wymamrotał pobladły Brutus.
Mimo to, kiedy ju\ znajdziemy się nad morzem, wyrzucimy Levę z
samolotu.
Zdrętwiała Courtney nie wierzyła własnym uszom. Mogła się tylko
domyślać, jaki rodzaj śmierci wybrali dla niej.
To będzie łatwa i czysta robota mówił dalej Cezar.
Sam te\ nie jestem zwolennikiem niechlujnej przemocy.
Strzepnął ze spodni kilka pyłków i zerknął na cyferblat swojego
luksusowego zegarka. Za moment powinien pojawić się Ryan z Antonem...
Pstryknął palcami i wskazał na Courtney. Zasłoń jej oczy.
Nie, zaczekajcie! Nie zawiązujcie mi oczu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]