[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marli i ruszył za nią bez słowa, nie mając odwagi spojrzeć na Stacy.
Dziewczyna bez tchu zwaliła się na krzesło podstawione jej przemyślnie
przez któregoś z asystentów i odprowadzała wzrokiem Matta oraz wiszącą u
jego ramienia Marlę.
RS
64
ROZDZIAA 11
Następnego dnia było szaro i pochmurnie i Stacy powiadomiono, że nie
będzie zdjęć. Ale ponieważ ujęcia z poprzedniego dnia były rewelacyjne, i
tak wyprzedzali plan. Stacy bardzo się ucieszyła, gdyż potrzebowała czasu
na odpoczynek ale nie tylko. Czuła, że sprowokowała Matta do czegoś,
czego do końca nie rozumiała, i nie wiedziała teraz, co z tym począć.
Podczas wczorajszej sesji chciała jedynie go rozzłościć, a skończyło się na
tym, że doprowadziła do próby sił, do walki, do której nie czuła się
przygotowana i co do której była przekonana, że to Matt ją wygra. Nie
chciała więc jej kontynuować, nie mogła też z niej się wycofać, bo wtedy
musiałaby przeprosić za wczorajszy wybuch gniewu.
Weszła do biblioteczki po coś do czytania i pod oknami usłyszała
rozmowę siedzących na tarasie dwóch techników.
Widziałeś już odbitki z wczorajszej sesji? spytał jeden z nich.
Matt całą noc przesiedział w ciemni.
Aha, to dlatego nasza rozkoszna panna McDaniels łaziła wczoraj taka
osowiała przez cały wieczór. Zapewne w jej planach na wieczór nie było
siedzenia po ciemku w wilgotnym pokoju pełnym chemikaliów odparł
drugi.
Chyba że siedziałaby tam z nim roześmiał się pierwszy. Zresztą
nieważne. Ale powinieneś jak najszybciej zobaczyć te zdjęcia. Są jak
marzenie. A zdawało mi się, że Stacy jest nowicjuszką w tym fachu.
Matt Hamilton chyba z każdego jest w stanie zrobić profesjonalistę.
Nie bez powodu uważany jest za mistrza w tej branży.
No tak, ale to nie tylko o to chodzi. Widziałem już wiele prac Matta,
ale nigdy nic takiego. Stacy wygląda, jak gdyby lada moment miała
zeskoczyć z fotografii wprost w twoje ramiona. To zdecydowanie
najbardziej elektryzujące fotosy, jakie widziałem od bardzo, bardzo dawna.
Dziwisz się? W takiej elektryzującej atmosferze, jak wczoraj?
Widziałeś, jak się starli z sobą. Myślałem, że lada moment zaczną dymić
soczewki w obiektywie. Z drugiej zaś strony nigdy nie widziałem, żeby
Matt tak ignorował modelkę. Jest wzorem uprzejmości.
Tak czy inaczej, obojętnie jaki był tego powód, rezultaty są tego
warte. Ale takie magiczne momenty rzadko się zdarzają.
W tym momencie na taras weszła Marla, co przepłoszyło techników.
Stanęła przy balustradzie i wytężając wzrok szukała kogoś na plaży. W
jakimś momencie znieruchomiała patrząc w dal.
RS
65
Stacy podążyła wzrokiem w tym samym kierunku i dostrzegła daleko na
brzegu jakąś samotnie idącą postać, w której po charakterystycznej sylwetce
od razu rozpoznała Matta. Miał zwieszoną głowę i wydawał się o czymś
intensywnie myśleć. Marla krzyknęła do niego wysokim, przeszywającym
głosem, ale dopiero po chwili zwrócił na nią uwagę. Widząc to, Marla
zbiegła na dół po schodach i pobiegła w jego kierunku. Matt zdawał się
wahać, czy poczekać na nią, czy też kontynuować swą samotną wędrówkę,
ale zanim się zdecydował, już wisiała u jego ramienia. Stacy ze ściśniętym
sercem obserwowała, jak ruszają wolnym spacerem po plaży.
Dzięki podsłuchanej rozmowie wiedziała, że Matt nie spędził ostatniego
wieczoru w towarzystwie Marli, co ją bardzo ucieszyło, gdyż sama położyła
się spać wcześnie i od razu z jakąś masochistyczną przyjemnością zaczęła
sobie wyobrażać Matta i Marlę spędzających czas razem, splecionych w
miłosnym uścisku na plaży. W rezultacie zamiast spać, przez pół nocy
przewracała się z boku na bok.
Jej rozmyślania przerwał John, który szukał jej po całym domu. Oznajmił
jej, że na kolacji będą goście z zarządu Arletty. Domyślała się, że
przyjechali, żeby sprawdzić, w jakim stadium zaawansowania są zdjęcia i z
niechęcią pomyślała, że będzie musiała być miła dla tych zupełnie
nieznajomych jej ludzi.
W pokoju odkryła, że ktoś zostawił dla niej długą, białą suknię
wieczorową. Stacy wzięła ją ostrożnie do rąk. Jeszcze nigdy nie widziała
czegoś równie delikatnego. Na przodzie przyszyta była dyskretna aksamitna
róża, przesycona zapachem Aksamitnej Róży. Widok ślicznej sukni i
czarowna woń sprawiły, że jej nastrój zdecydowanie się poprawił i z wielką
ochotą przebrała się.
Kiedy stanęła u szczytu schodów, u jej boku pojawił się Paul. Z
zachwytem popatrzył na nią i biorąc ją pod ramię, pocałował lekko w
policzek.
Dzisiejszego wieczoru jesteś najprawdziwszą Aksamitną Różą.
Wiedziałem, że suknia jest ładna, ale nie miałem najmniejszego pojęcia, że
tak możesz w niej wyglądać. Mówił powoli, niemal hipnotycznie do jej
ucha. Stacy kiwała z roztargnieniem głową, przez cały czas skupiając uwagę
na czekających na dole gościach. Wśród znajomych już jej twarzy
dostrzegła kilku na ciemno ubranych mężczyzn, w których bez trudu
domyśliła się szefów Arletty. Kiedy schodziła na dół, przywitali ją pełnymi
uznania oklaskami. Stacy miała jednakże niemiłe wrażenie, że to nie dla niej
przeznaczony jest ten zachwyt, lecz dla reklamowego wizerunku, który
miała współtworzyć.
RS
66
To wrażenie nabrało intensywności po tym, jak wszyscy już razem
weszli do sali bankietowej. Stacy aż zaparło oddech. Wszędzie na ścianach
poprzypinane były olbrzymie powiększenia zdjęć, które wczoraj zrobił jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]