[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak się domyślam, chocia\ mogę się, oczywiście, mylić.
 Mam wra\enie, \e się pan nie myli, inspektorze! To zupełnie proste i przekonujące rozumowanie& i to znaczy, \e
Agnieszka wiedziała, kto jest autorem anonimów?
 Tak.
 Ale wobec tego, dlaczego&  przerwałem, marszcząc brwi.
Nash zaś powiedział szybko:
 Tak jak ja sobie wyobra\am, Agnieszka nie zdawała sobie sprawy z tego, co zobaczyła. Przynajmniej na razie nie.
Ktoś wrzucił list do skrzynki, owszem, ale ten ktoś nie był absolutnie osobą, którą by podejrzewała o pisanie
anonimów. A zatem ktoś stojący absolutnie ponad wszelkimi podejrzeniami! Im bardziej jednak zastanawiała się nad
tym, tym bardziej rósł jej niepokój. A mo\e powinna była komuś o tym powiedzieć? W tej rozterce przychodzi jej na
myśl owa Partridge od panny Emilii Barton, która jak mi się zdaje, ma wybitną indywidualność i której zdanie
Agnieszka ceni i przyjmuje bez wahania; Decyduje się więc spytać o radę panią Partridge.
 Tak jest  rzekłem zamyślony.  Wszystko się zgadza. A  Zatrute Pióro w jakiś sposób dowiedziało się o tym.
Ale w jaki, inspektorze, w jaki?
 Pan nie orientuje się w prowincjonalnych stosunkach. To po prostu nie do wiary, jak tutaj się wszystko szybko
rozchodzi. Po pierwsze, ta rozmowa telefoniczna. Kto mógł ją słyszeć u pana?
Zastanowiłem się chwilę.
 Najpierw ja sam wziąłem słuchawkę& potem zawołałem na panią Partridge, \eby zeszła na dół.
 Wymieniając nazwisko dziewczyny?
 Owszem.
 I kto to słyszał?
 Mogła słyszeć moja siostra albo panna Griffith.
 Aha, panna Griffith& co robiła u państwa?
Wytłumaczyłem mu.
 Czy wracała potem do miasteczka?
 Miała jeszcze przedtem wstąpić do pana Pye.
Inspektor Nash westchnął głęboko.
 Tak więc wiadomość mogła się rozejść dwiema drogami.
 Czy pan sądzi, \e panna Griffith albo pan Pye zawracaliby sobie głowę powtarzaniem jakiejś głupiej informacji?
 spytałem z niedowierzaniem.
 W takiej dziurze jak ta wszystko jest ciekawe. Nie uwierzyłby pan, ale je\eli matka krawcowej ma bolesny odcisk,
wszyscy się o tym natychmiast dowiadują. Teraz pomyślmy, kto był po drugiej stroni telefonu. Panna Holland, Rózia
 one te\ mogły słyszeć, co mówiła Agnieszka. A mamy jeszcze przecie\ Freda Rendełla. Mo\e to od niego ktoś się
dowiedział, \e Agnieszka tamtego popołudnia wróciła zaraz do domu?
45
Przeszył mnie lekki dreszcz. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem przed sobą kwadrat trawnika, ście\kę i niską,
ozdobną furtkę. Więc ktoś musiał otworzyć furtkę, poszedł spokojnie w kierunku domu i wrzucił list do skrzynki w
drzwiach. Oczami wyobrazni widziałem niewyrazny zarys kobiecej postaci. Twarz tonęła w mroku, ale musiała to być
twarz mi znana. Inspektor Nash ciągnął dalej:
 Niemniej krąg się zwę\a. I właśnie w ten sposób w końcu schwytamy przestępcę. Ustawiczna, cierpliwa
eliminacja. Niewielka liczba osób wchodzi tu w grę.
 Sądzi pan, \e&
 Nale\y wykluczyć wszystkie urzędniczki, które pracowały wczoraj po południu. Wykluczam te\ nauczycielkę, bo
miała wtedy lekcje. I pielęgniarkę; wiem, gdzie wczoraj była zajęta. Nie znaczy to bynajmniej, \e w ogóle
podejrzewałem którąś z tych osób, ale dzięki temu jesteśmy pewni, \e to \adna z nich. Widzi pan, obecnie
koncentrujemy całą uwagę na dwu okresach: na wczorajszym popołudniu i na popołudniu tydzień temu. W dniu
śmierci pani Symmington, powiedzmy, od kwadrans po trzeciej (najwcześniejszy mo\liwy termin, kiedy Agnieszka po
swojej kłótni mogła wrócić do domu) do godziny czwartej, kiedy musiała ju\ przyjść popołudniowa poczta  co
jednak muszę jeszcze dokładniej ustalić z listonoszem. Wczoraj zaś od godziny za dziesięć trzecia, kiedy panna
Megan wyszła z domu, do trzeciej trzydzieści, a dokładniej mówiąc do trzeciej piętnaście, kiedy to Agnieszka jeszcze
nie zaczęła się przebierać do wyjścia.
 A jak pan przypuszcza, co się stało wczoraj? Nash się skrzywił.
 Otó\ przypuszczam, \e pewna dama podeszła do drzwi frontowych i zadzwoniła spokojnie, z uśmiechem, jak
zwykły gość& Mo\e zapytała o pannę Holland albo o pannę Megan, a mo\e przyniosła jakąś paczkę? W ka\dym razie
Agnieszka odwróciła się po tacę do listów albo \eby odło\yć paczkę, a wtedy nasza dama uderzyła ją w tył głowy&
 Ale czym?
 Tutejsze panie noszą przewa\nie spore torebki. Nie wiadomo, co się mo\e w nich znajdować  odpowiedział
Nash.
 A potem wbija jej szpikulec w tył głowy i ciągnie do szafy? Czy to nie za trudne dla kobiety?
Inspektor Nash spojrzał na mnie trochę dziwnie.
 Kobieta, której poszukujemy, to nie jest normalna kobieta, a tego rodzaju zachwianie równowagi umysłowej idzie
zazwyczaj w parze z zadziwiającą siłą fizyczną. A poza tym Agnieszka nie była wysoka&  przerwał i po chwili
dodał:  Czy nie wie pan, co skłoniło pannę Hunter do zajrzenia do szafy?
 Po prostu instynkt, zwyczajny instynkt  odpowiedziałem.  Dlaczego jednak ukryto ciało w szafie? Jaki był
tego cel?
 Im pózniej odkryto by ciało, tym trudniej byłoby ustalić godzinę zgonu. Gdyby, na przykład, panna Holland
natknęła się na ciało natychmiast po powrocie ze spaceru, ka\dy doktor mógłby określić czas zgonu z dokładnością
mniej więcej do dziesięciu minut. To byłoby bardzo niewygodne dla naszej damy.
 Ale je\eli Agnieszka miała jakieś podejrzenia w stosunku do tej osoby, to&  zacząłem, ale Nash mi przerwał:
 Nie miała \adnych podejrzeń. Przynajmniej \adnego konkretnego podejrzenia. Po prostu uwa\ała, \e coś jest
 dziwne . Nie była, zdaje się, specjalnie bystra i podejrzenia jej były bardzo niejasne, przeczuwała, \e coś nie jest tak,
jak powinno być. Z całą pewnością jednak nie myślała, \e stoi przed kobietą, która mogłaby ją zamordować.
 Czy domyślał się pan, \e mo\e się stać coś podobnego?  zapytałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl