[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdy rozpuściła włosy, Matt otoczył ją ramionami. Na szczęście poczuł, że trochę się zrelaksowała.
Nie odezwał się, nie chcąc burzyć tej chwili zawieszenia broni między nimi. Przesunął dłoń na jej
kark i delikatnie masował napięte mięśnie szyi.
Nie zdawał sobie sprawy, jak długo tak stoją, ale delektował się każdą chwilą. W końcu Kate się
odsunęła.
Muszę iść do Chloe, wziąć prysznic i wracać do pracy.
Co mogę zrobić? zapytał, kładąc jej dłonie na ramionach, by jeszcze nie przerywać ich
kontaktu.
Nic, ty nic nie możesz zrobić. Mam tu swoje rzeczy i kosmetyki, więc nie musze jechać do domu.
Tate ma w tym tygodniu nocne dyżury, więc któreś z nas zawsze będzie przy Chloe. Matt, muszę się
skupić na niej. Ona jest moim priorytetem.
Zrozumiał. I znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie zmieni zdania. Jeżeli okaże się to konieczne,
spędzi w szpitalu całą dobę, operując i doglądając Chloe. Ustawiła swoje priorytety: najpierw
Chloe, potem praca. On na tej liście nie figuruje.
Kate, obiecaj, że zadzwonisz, jeśli będziesz czegoś potrzebowała. Poza tym chcę też wiedzieć,
jak się ma Chloe. Zrobiła na mnie wrażenie osoby o gołębim sercu.
Bo taka jest. Kate westchnęła. Muszę już iść. Dziękuję, że tu jesteś.
Opuszczał szpital o świcie. Po drodze do kancelarii zajechał do domu, by wziąć prysznic i się
przebrać. Było oczywiste, że nie może nic zrobić dla Chloe, ale mógł zrobić to, do czego został
wynajęty, czyli wyplątać Kate ze sprawy sądowej.
Wcześniej zapoznał się z aktami, a po rozmowie z Tate em i Kate miał już pewne rozeznanie, co
wydarzyło się owego wieczoru. Tate i Kate mieli romans, ale tego samego dnia Tate z nią zerwał.
Kate bardzo to przeżywała i kilkakrotnie dzwoniła na jego komórkę, jednak nie odbierał. Potem
wezwano ją do szpitala na konsultację w sprawie przypadku pana Webera.
Po otrzymaniu wyników tomografii komputerowej oraz ostatecznej diagnozy usiłowała
skontaktować się z Tate em Reedem, kardiochirurgiem. Po dwudziestu minutach bezskutecznych prób
dodzwonienia się do niego połączyła się z nim przez szpitalną centralę telefoniczną. Po kolejnych
dwudziestu minutach pan Weber znalazł się na stole operacyjnym. Na podstawie wyników badania
tomografem wszyscy eksperci zgodnie uznali, że pacjent z takim tętniakiem rozwarstwiającym aorty
był nie do uratowania.
Niemożliwe, by adwokaci rodziny Weberów nie znali tych opinii. W całej jego karierze
prawniczej to niesłychany konsensus: pięciu ekspertów zatrudnionych przez kancelarię oraz dwóch
niezależnych doszło do tego samego wniosku.
Więc co się kryje za tym pozwem? Rozmowa Kate z panią Weber po śmierci jej męża?
Zachłanność? Raczej nie. W trakcie przygotowań sporo się dowiedział o pani Weber. Nie zrobiła na
nim wrażenia kobiety, która by z chęci zysku decydowała się założyć sprawę w sądzie.
Miłość? Podobno państwo Weberowie bardzo się kochali, ale utrata najbliższej osoby to jednak za
mało, by domagać się wielomilionowego odszkodowania.
Zostało jeszcze poczucie winy. Ono potrafi pchnąć człowieka do najprzeróżniejszych czynów,
o czym wiedział z doświadczenia.
Należało teraz odpowiedzieć sobie na pytanie, co sprawiło, że poczucie winy pani Weber
osiągnęło tak wysoki pułap, że zdecydowała się zaskarżyć Boston Central oraz lekarzy
odpowiedzialnych za opiekę nad jej mężem.
W takich sytuacjach zazwyczaj sprawę brali w swoje ręce prywatni detektywi i po miesiącu lub
dwóch dostarczali mu stosowne raporty. Ale on już nie miał tyle czasu. Jeszcze raz przerzucił akta,
po czym sięgnął po telefon.
Halo? usłyszał kobiecy głos.
Dzień dobry, pani Weber, mówi Matt McKayne. Reprezentuję szpital Boston Central w związku
ze złożonym przez panią pozwem. Czy moglibyśmy się spotkać? Zapraszam także pani adwokata.
Na odpowiedz czekał dłuższą chwilę.
Po co mam się z panem spotykać? zapytała ostrożnie.
Bo chciałbym tę sprawę załatwić zgodnie z zasadami przyzwoitości. Wobec pani oraz wszystkich
innych zainteresowanych. Koniec końców pani Weber jest skazana na przegraną, więc im dłużej by
się to ciągnęło, tym większe poniosłaby koszty i nie osiągnęłaby żadnych korzyści.
Muszę to skonsultować z moim prawnikiem.
Oczywiście. Niech się skontaktuje z moją kancelarią. Spotkamy się, kiedy będzie pani
najwygodniej.
Nie czuł do niej złości, mimo że złożyła pozew, który może zniszczyć wszystko, na co Kate tak
ciężko pracowała. Gdyby pani Weber wygrała, jego ofiara poszłaby na marne. Jednak pani Weber
jest też wdową. Straciła męża, miłość swojego życia. To bardzo dużo. Po prostu nie można mieć jej
za złe, mimo że kierowała się nieprzemyślanymi pobudkami.
Będziemy w kontakcie. %7łegnam pana.
Trzy kwadranse pózniej odezwał się jej adwokat. Datę spotkania ustalili za dwa dni, co dawało mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]