[ Pobierz całość w formacie PDF ]

strachu.
- Jest tam jeszcze?! - krzyknęła jedna.
- Nie wiem. nie wiem, biegnijmy do środka! - wołała Jenna.
Jess złapała Eve za ramię i pociągnęła ją w stronę budynku.
- Co się stało?
- To miało twarz! - wrzasnęła Jess i przyspieszyła. Eve potknęła się, próbując dotrzymać jej
kroku.
- Czekajcie! Tob szatnia chłopaków! - zawołała.
Ale było już za pózno. Victoria otworzyła drzwi i cała gromada cheerleaderek wpadła do
środka jak tsunami.
- Wiedziałem, że kiedyś to się zdarzy! - krzyknął Eli Belfer, bosy i ubrany tylko w bluzę od
dresu i bokserki we wzór czerwonych i różowych buziaczków. - Marzyłem o tym!
Luke podbiegł do dziewczyn.
- Co się dzieje? - zapytał, ściągając sznurek dresowych spodni. Nie miał koszulki.
- Tam jest to zwierzę! To, które zabiło Kyle'a i panią Taylor! - wyrzuciła z siebie Vie.
- Ono nawet nie... ono miało twarz! - dodała Jess. Powtarzała to w kółko. �ve nie wiedziała, o
co jej chodzi.
- Dziewczyny, dziewczyny. Nie musicie wymyślać takich historii, jak chcecie tu wejść -
odezwał się Bill Salvatore. - Rozumiemy, że was skręcało, żeby na nas popatrzeć.
- Nie, to wszystko prawda - powiedziała Victoria. - Gdybyśmy chciały popatrzeć,
poszłybyśmy do najbliższego college'u. Tam są przynajmniej dorośli faceci.
- Naprawdę coś widziałyście? - zapytał Dave z jednej z ławek. Jego twarz była niemal szara.
Eve czuła, że myśli o Kyle'u.
- Tak! - odpowiedziały trzy lub cztery dziewczyny naraz.
Eve wiedziała, że musi natychmiast stamtąd wyjść. Napotkała spojrzenie Luke'a W następnej
sekundzie oboje byli już za drzwiami.
- Idę z wami! - zawołała Jess, wybiegając z szatni. Korytarz rozbrzmiał gwarem głosów,
jakby cała drużyna futbolowa i wszystkie cheerleaderki ruszyli ich śladem.
- Gdzie to było? - krzyknęła Eve poprzez pasma włosów, które uderzały ją w twarz jak bicze.
- Koło ostatniego słupka. Uważaj! - ostrzegła ją Jess. - Jest wielkie. Jak koń. Ale włochate jak
pies. I ma twarz!
Luke zahamował przy słupku i zaczął obserwować okolicę! Przyjaciółki zatrzymały się obok
niego i też się rozejrzały.
- Poszło sobie? Chyba już poszło - szepnęła Jess bez tchu. |
- Może wystraszyło się tego pisku i wrzasku - zażartował Luke. - Ja się wystraszyłem, jak
wpadłyście do szatni.
Eve zerknęła na niego, mimo woli zatrzymując wzrok na szerokich ramionach i płaskim,
umięśnionym brzuchu. Naprawdę był baaardzo... Nie teraz! -skarciła się i z trudem oderwała
wzrok od nagiej piersi Luke'a. Powoli obróciła się w miejscu, wypatrując zwierzęcia.
Pozostali też kręcili się po boisku i rozglądali na wszystkie strony.
- Jess, mówisz, że było wielkie jak koń, ale włochate jak pies? - zapytał Luke z
powątpiewaniem.
- Aha. I miało straszną twarz. Nie pysk jak u psa, tylko trochę jakby małpią. I czerwone oczy!
 Pewnie..." - Eve przypomniała sobie nagle wcześniejszą rozmowę z cheerleaderkami.
- Jess, a może... Przedtem straszyłyśmy się tymi okropnymi historiami o Dziwaczce i
kanibalach, więc może zobaczyłyście po prostu dużego psa, ale byłyście przestraszone i...
- Nie - zaprzeczyła Jess bez wahania. - To nie był pies.
- Tu nic nie ma! - zawołał Bill ze środka boiska. Tak jak mówiłem. Chciały obejrzeć nasze
boskie ciała, tylko wstydziły się powiedzieć.
- Wcale się nie wstydzę - stwierdziła Jenna głośno, pochyliła się i uszczypnęła go w tyłek. -
Masz niezłą pupcię.
- Któraś chce sprawdzić moją? - krzyknął Eli. -Udostępniam tyłek do szczypania, ściskania i
cokolwiek chcecie. Tylko stańcie w kolejce. Proszę się nie pchać. Dla każdej wystarczy.
- Naprawdę tu było - zapewniła Jess Eve i Lukę'a. - I było... po prostu nie ma takich zwierząt.
Czerwone oczy. Płonące, jakby w środku palił się ogień.
- Ja ci wierzę - zapewniła ją Eve. Luke kiwnął głową.
Mieli już pewność. W mieście pojawił się kolejny demon.
- Piątkowy wieczór. Ho, ho - mruknęła do siebie Eve, siadając w samochodzie obok mamy.
Postanowili, ona, Luke i może także Jess - która do tej pory nie przekonała rodziców, żeby
pozwolili jej wyjść z domu - spotkać się, żeby wspólnie poszukać informacji i poćwiczyć
magiczną moc. Luke naprawdę nakręcił się fragmentem pamiętnika prapraprababki Annabel-
le. Chciał jak najszybciej się przekonać, co jeszcze potrafi Eve.
W piątkowe wieczory Eve, Jess i pozostałe dziewczyny wybierały się zwykle na  łowy" -
zbierały się całą grupą i robiły to,na co akurat miały ochotę. Jednak teraz, po śmierci Kyle'a i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl