[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pożyczył mi trochę pieniędzy na rozkręcenie własnego interesu. Dostałem życiową
szansę i na szczęście nie zmarnowałem jej.
- Utrzymujesz nadal kontakt z tym nauczycielem?
- Tak, prowadzimy razem projekt społeczny dla dzieciaków z biednych dzielnic.
Jessie przypomniała sobie Johnny'ego, dzieciaka z biednej dzielnicy, któremu złość
i frustracja nie pozwoliły skorzystać z szansy na zmianę losu, mimo że Silvio wielokrot-
nie wyciągał go z tarapatów i ofiarował pomoc. Teraz robił to samo dla niej. Czy była dla
R
L
T
niego takim samym  projektem" jak inne zagubione dzieci? Za bardzo obawiała się od-
powiedzi, by o to zapytać.
- Teraz moja kolej. - Silvio głaskał ją delikatnie po włosach. - Co trzymasz w tym
starym pudełku po butach? Strzeżesz go jak oka w głowie.
Jessie wyplątała się z jego ciepłych objęć i wydobyła z ukrycia pudełko. Usiadła na
brzegu łóżka i zdjęła pokrywkę. Z trudem kryjąc wzruszenie, wyjęła stare zdjęcia i po-
dała je Silviowi, który usiadł obok niej.
- To wszystko, co mi po nim zostało. - W ostatniej chwili przypomniała sobie o
medalionie spoczywającym na dnie pudełka i próbowała szybko je zamknąć, ale Silvio
okazał się spostrzegawczy.
- Zachowałaś medalion? - Wahanie w jego głosie zdradzało wielkie wzruszenie. -
Podarowałem ci go na szesnaste urodziny, prawda?
- To część mojej przeszłości, no i zawsze mi się podobał. - Starała się, by jej głos
brzmiał obojętnie.
Nie musiał wcale wiedzieć, że medalion od niego traktowała jak relikwię i aż do
śmierci Johnny'ego zawsze miała go na sobie pod ubraniem.
- A co z twoją przyszłością? - zapytał, przyglądając się jej uważnie.
Jessie poczuła przyjemny dreszcz, wyobrażając sobie ich wspólną przyszłość, ale
wiedziała, że to jedynie mrzonki. Silvio nie należał do mężczyzn marzących o stabiliza-
cji, zwłaszcza z kimś takim jak ona.
- Nie wybiegam myślami poza jutrzejszy występ. Zapewne skompromituję się tak
straszliwie, że nie będzie dla mnie żadnej przyszłości.
- Przestań! - Silvio zniecierpliwiony przewrócił ją na poduszki. - Wyobraz sobie,
że wszystko idzie świetnie, a na pewno tak będzie.
- Nic z tego. - Jessie zachichotała i zacisnęła mocno powieki.
- Postaraj się. - Silvio wsunął dłoń między jej uda. - Co widzisz?
Siódme niebo, pomyślała, całując jego miękkie wargi. I chmury na horyzoncie,
podpowiedział jej niespokojny głos wewnętrzny, który szybko uciszyły namiętne piesz-
czoty Silvia.
R
L
T
Zespół składał się z miłych i przyjaznie nastawionych muzyków, którzy traktowali
Jessie jak równą sobie profesjonalistkę. Jessie zdawała sobie sprawę, że nie szło jej tak
dobrze, jak powinno. Zastanawiała się, czy po próbie któryś z tych serdecznie uśmiech-
niętych mężczyzn pójdzie do Silvia, by ostrzec go przed popełnieniem fatalnego błędu,
którym nieuchronnie okaże się jej występ. Możliwe, że podobnie jak obsługa hotelu,
traktują ją w sposób szczególny ze względu na jej związek z szefem i nie ośmielą się na
nią poskarżyć. Wtedy jej niekompetencja wyjdzie na jaw dopiero podczas koncertu i
wywoła skandal, pogrążając ich obydwoje. Zważywszy, że hotel Silvia okazał się jeszcze
bardziej luksusowy i onieśmielający niż wszystko, co pokazał jej do tej pory, Jessie
uznała za cud fakt, że w ogóle zdołała wydobyć z siebie jakikolwiek dzwięk. Kiedy zo-
baczyła bajeczny ogród otaczający nowoczesny budynek wtapiający się idealnie w śród-
ziemnomorski krajobraz laguny z prywatną plażą, zabrakło jej słów.
- Prace budowlane zajęły nam dwa lata, ale w tym roku zdobyliśmy tytuł najlep-
szego SPA w Europie - pochwalił się Silvio i zaprowadził ją prosto do kompleksu gabi-
netów kosmetycznych, gdzie oddał ją w ręce fachowej, miłej kosmetyczki i masażystki. -
Romana porozpieszcza cię trochę. Musisz się odprężyć i przygotować do występu.
Przemiła, uśmiechnięta dziewczyna oprowadziła Jessie po terenie SPA, gdzie
baseny wypełnione szmaragdową wodą i sprzęt najnowszej generacji zaaranżowano tak,
by stworzyć oazę spokoju i luksusu. Jessie, mimo serii masaży aromatycznymi olejkami,
nie mogła się odprężyć.
Gdy w pełnym makijażu i nowej fryzurze stanęła przed lustrem, ledwie rozpoznała
wyrafinowaną, elegancką piękność, którą tam ujrzała.
Zrozumiała wtedy zródło swego niepokoju - Silvio fundował jej to wszystko, by ją
zmienić, by nie przypominała w niczym dawnej Jessie, żenująco przeciętnej i niczym się
nie wyróżniającej dziewczyny z gorszej części miasta. Zmusiła się do uśmiechu, podzię-
kowała Romanie i czym prędzej czmychnęła do apartamentu, który wybrał dla nich Si-
lvio.
On natychmiast wpadł w wir przygotowań do wielkiego wydarzenia i znikł jej z
oczu. Na ogromnym łożu czekały na nią dwie paczki owinięte w barwny papier i ozdo-
bione liścikiem.  Oto drobiazgi, które dodadzą ci odwagi. S".
R
L
T
Jessie rozpakowała większy z prezentów i zamarła na widok sukni, która zdawała
się utkana z płynnego złota. Oniemiała z zachwytu zrzuciła szybko szlafrok i ostrożnie
włożyła suknię, która połyskiwała, załamując światło odbite milionem iskier.
- Wiedziałem, że będzie w sam raz dla ciebie.
Silvio stał w drzwiach i przyglądał jej się z wyrazną aprobatą. Podszedł i zapiął
złotą haftkę na plecach, spoglądając na odbicie Jessie w lustrze. Ich oczy się spotkały.
- Myślałam, że nie podobam ci się w złotym - mruknęła Jessie, przypomniawszy
sobie swój znoszony strój estradowy.
- W tym wyglądasz zachwycająco. - Silvio podał jej drugi prezent. - Otwórz, to
twoje nowe pudełko na pamiątki - ponaglił ją łagodnie nieświadom sprzecznych emocji,
jakie nią targały.
Samo pudełko, choć prześliczne, nie stanowiło jednak głównej atrakcji. W środku,
na poduszeczce z czerwonego jedwabiu, spoczywał najpiękniejszy diamentowy wisiorek,
jaki kiedykolwiek widziała.
- To zamiast starego medalionu - wyjaśnił Silvio, wyjął naszyjnik z pudełka i za-
wiesił go na szyi Jessie.
- Jest zbyt cenny, nie mogę, jeszcze mnie ktoś napadnie, okradnie... - Po rozba-
wionej minie Silvia zorientowała się, że jej obiekcje brzmią niedorzecznie.
- Jeśli ktoś będzie próbował cię okraść, zawsze możesz obronić się z pomocą ob-
casa - zażartował.
Jessie zaczerwieniła się na wspomnienie incydentu pod klubem.
- Damie w takiej sukni nie wypada chyba tak się zachowywać. - Zachichotała mi-
mo woli.
- W takim razie będziesz się musiała zdać na ochronę hotelu. Nie martw się, ja też
nie spuszczę z ciebie oka.
- Będziesz na występie?
- Oczywiście. I mam nadzieję, że zaśpiewasz coś tylko dla mnie.
- Obawiam się, że cię rozczaruję, podobnie jak kilkaset innych osób, które spo-
dziewają się zapewne nie wiadomo jakich atrakcji.
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl