[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak rozmawiałyśmy, kiedy nie byłam na okrągło zajęta pisaniem jego przemówień i pil-
nowaniem jego kalendarza, jako sekretarka biskupa, która dba o to, żeby nie ujawnił pu-
blicznie, jak bardzo jest głupi i dziecinny. To na mnie spoczywa cała odpowiedzialność,
w zamian za co jestem traktowana jak śmieć.
Wręczyła mi bez liczenia garść pieniędzy z torebki. Wzięłam je czując wyrzuty su-
mienia, ale wzięłam. Jak powiedziała Kirsten, były własnością Kościoła episkopalnego.
 Jednej rzeczy się nauczyłam  wyznała, kiedy wyszłyśmy z baru na światło dzien-
ne  czytać to, co jest napisane drobnym drukiem.
 A ja musze przyznać tej staruszce, że udało jej się rozwiązać ci język.
 Nie, to dlatego, że wyjechałyśmy z San Francisco. Nigdy dotąd nie widziałaś mnie
z dala od tego miasta i katedry Miłosierdzia. Nie lubię ciebie, nie lubię być tanią dziwką
i nie bardzo lubię całe swoje życie. Nie jestem nawet pewna, czy lubię Tima. Nie jestem
pewna, czy chcę, żeby to się dalej ciągnęło. To mieszkanie... miałam znacznie ładniej-
sze mieszkanie, póki nie spotkałam Tima, chociaż nie sądzę, żeby to było ważne, w każ-
dym razie nie powinno być ważne. Dość, że miałam bardzo ciekawe życie. Ale byłam też
zaprogramowana przez swój DNA, żeby związać się z Timem i teraz jakaś stara jędza
mówi mi, że umrę. Wiesz, co czuję, co tak naprawdę w związku z tym czuję? Nic mnie
to już nie obchodzi. I tak wiedziałam. Ona tylko odczyty wała mi na głos moje własne
myśli, i ty to wiesz. To jedyna rzecz, jaka utkwiła mi w pamięci po tym seansie, czy jak
to tam powinniśmy nazywać: usłyszałam, jak ktoś wypowiada na głos moje myśli na te-
mat mojego życia, mnie samej i tego, co się ze mną stało. To daje mi odwagę spojrzenia
w oczy temu, co mnie czeka i co muszę zrobić.
 A co to jest?
 Przyjdzie czas, to zobaczysz. Podjęłam ważną decyzję. Dzisiejsze zdarzenie pomo-
gło mi ją podjąć. Myślę, że teraz wszystko rozumiem.  Umilkła. Kirsten miała zwy-
czaj otaczać swoje sprawy atmosferą tajemniczości, uważając, że dodaje jej to uroku.
W rzeczywistości jednak komplikowało to tylko życie, głównie jej samej.
Nie dopytywałam się dalej. Poszłyśmy rozejrzeć się, na co tu wydać kościelne pie-
niądze.
Pod koniec tygodnia wróciłyśmy do San Francisco zmęczone i obładowane zakupa-
mi. Biskup załatwił sobie (poufne, nie do publikacji) posadę w truście mózgów w San-
ta Barbara. Dopiero teraz miał ogłosić, że zamierza złożyć dymisję ze stanowiska bisku-
pa diecezji kalifornijskiej. Oświadczenie miało być nieodwołalne, decyzja zapadła, nowa
praca czekała zaklepana. Kirsten tymczasem zgłosiła się do szpitala na dalsze badania.
113
Niepokój, jaki przeżywała, sprawił, że stała się małomówna i zamknięta. Odwiedziłam
ją w szpitalu, ale miała mi niewiele do powiedzenia. Kiedy usiadłam przy niej na łóżku,
czułam się niezręcznie i wolałabym być gdzie indziej. Kirsten cały czas robiła coś przy
włosach i uskarżała się na wszystko. Wyszłam niezadowolona, głównie z siebie. Miałam
uczucie, że zatraciłam zdolność do porozumiewania się z nią  moją najbliższą przyja-
ciółką, i że nasz związek podupada wraz z jej zdrowiem.
Biskup tymczasem otrzymał do korekty swoją książkę o powrocie Jeffa z zaświatów.
Tim zdecydował się na tytuł Wszechwładna śmierci, który ja mu zaproponowałam. Jest
to cytat z Baltazara Handla, który w całości brzmi:
 Wszechwładna śmierci, tutaj jest twój kres .
Tim sam przytoczył go w książce.
Jak zawsze zaaferowany, z tysiącem i jedną spraw na głowie, postanowił przynieść
korektę Kirsten do szpitala, zostawił jej odbitki do czytania i zaraz sobie poszedł.
Zastałam ją siedzącą w łóżku z papierosem w jednej ręce i długopisem w drugiej, z dłu-
gimi stronami korekty na kolanach. Widać było, że jest wściekła.
 Możesz w to uwierzyć?  powiedziała na przywitanie.
 Mogę zrobić tę korektę  powiedziałam, przysiadając na łóżku.
 Chyba się na nią wyrzygam.
 Po śmierci będziesz pracować jeszcze ciężej.
 Nie, nie będę pracować wcale. O to właśnie chodzi. Czytając to, zadawałam so-
bie przez cały czas pytanie, kto uwierzy w te bzdury. To są bzdury. Powiedzmy to sobie
otwarcie. Popatrz.  Wskazała mi fragment, który przeczytałam. Moja reakcja zgadzała
się z jej odczuciem: była to proza napuszona, niejasna, katastrofalnie pompatyczna. Tim
wyraznie dyktował w swoim szybko-szybko-byle-dalej-i-kończmy-to tempie. Równie
wyraznie ani razu nie obejrzał się za siebie. Pomyślałam, że ta książka powinna się na-
zywać Obejrzyj się, idioto.
 Zacznij od ostatniej strony i posuwaj się do początku  powiedziałam.  W ten
sposób nie będziesz musiała tego czytać.
 Chyba to upuszczę. Ups!  Udała, że spycha korektę na podłogę i złapała ją
w ostatniej chwili.  Czy kolejność jest ważna? Przetasujmy kartki.
 Dopisz coś  powiedziałam.  Wstaw  To jest wielka chała . Albo  Twoja matka
chodzi w wojskowych butach .
  Jeff zmaterializował się przed nami goły, z kutasem w ręce, śpiewając hymn ame-
rykański  powiedziała Kirsten, udając, że pisze. Obie się teraz zaśmiewałyśmy, upa-
dłam na nią i objęłyśmy się.
 Jak to dopiszesz, masz u mnie sto dolarów  powiedziałam przez śmiech.
 Przekażę to na IRA.
114
 Nie, oddaj lepiej IRS*.
 Ja nie składam zeznań podatkowych  powiedziała Kirsten.  Kurwy nie mu-
szą.  Jej nastrój zmienił się w oczach, całe ożywienie gdzieś znikło. Aagodnie poklepa-
ła mnie po ramieniu i pocałowała.
 Za co to było?  spytałam wzruszona.
 Doktorzy myślą, że to zaciemnienie oznacza nowotwór.
 No nie.
 Otóż tak. I to mówi wszystko.  Odsunęła mnie od siebie z ukrywaną  zle
ukrywaną  złością.
 Czy da się coś zrobić? Mogą przecież...
 Mogą operować. Mogą usunąć płuco.
 A ty dalej palisz.
 Trochę za pózno, żeby przestać. Raz kozie śmierć. Wiąże się z tym interesujące py-
tanie... i nie ja pierwsza je zadaję. Gdy następuje ciała zmartwychwstanie, to czy czło-
wiek zostaje wskrzeszony w doskonałym kształcie, czy też ze wszystkimi bliznami, oka-
leczeniami i defektami, jakie miał za życia? Jezus pokazał Tomaszowi swoje rany, ka-
zał mu włożyć rękę do swojego boku. Czy wiesz, że z tej rany narodził się Kościół? Tak
uważają rzymscy katolicy. Z tej rany od włóczni wypłynęła krew i woda, kiedy wisiał na
krzyżu. To jest wagina, wagina Jezusa.  Nie wyglądało na to, że żartuje, była teraz po-
ważna i zamyślona.  Mistyczna idea powtórnych, duchowych narodzin. Wszyscy na-
rodziliśmy się z Chrystusa.
Usiadłam na krześle przy łóżku i milczałam. Ta wiadomość, diagnoza lekarska, ogłu-
szyła mnie i przeraziła. Nie potrafiłam się z nią pogodzić. Kirsten natomiast wygląda-
ła na opanowaną.
Dali jej środki uspokajające, uświadomiłam sobie. Jak zwykle, kiedy przekazują pa-
cjentowi taką wiadomość.
 Czy uważasz się teraz za chrześcijankę?  spytałam wreszcie, nie potrafiąc wymy-
ślić nic innego, nic bardziej stosownego.
 Syndrom okopów  powiedziała Kirsten.  A co sądzisz o tytule? Wszechwładna
śmierci.
 To ja go wybrałam.
Spojrzała na mnie przenikliwie.
 Dlatego tak na mnie patrzysz?  spytałam.
 Tim mówił, że to był jego pomysł.
 Właściwie tak. Ja zaproponowałam mu cytat. Jako jedną z kilku możliwości.
 Kiedy to było?
 Nie wiem. Jakiś czas temu. Nie pamiętam. A dlaczego?
* IRA (Irish Republikan Army)  Irlandzka Armia Republikańska; IRS (Internal Revenue Service)
 Wydział Departamentu Skarbu.
115
 To jest okropny tytuł. Wzbudził we mnie obrzydzenie, kiedy go tylko zobaczy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl