[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czechosłowackie we współdziałaniu z radzieckimi i NRD-owskimi. To, że chodziło o interwencję
świadczy najlepiej, że w planach tych udział jednostek Wojska Polskiego nie był przewidziany.
Wreszcie konkluzja raportu Komisji Zledczej Parlamentu Republiki Czeskiej pod przewodnictwem
deputowanego Tollnera, która badała przygotowania do interwencji w Polsce: "Można domyślać
się powodów dla których nie doszło do planowanego wkroczenia. Z pewnością niemałą rolę
odegrała postawa armii polskiej pod dowództwem W. Jaruzelskiego, co w grudniu zakończyło się
wprowadzeniem stanu wojennego".
Po szóste: dostępne są liczne wypowiedzi i oświadczenia polityków oraz wojskowych
radzieckich i postradzieckich. Z tegoż Archiwum Susłowa opublikowanego - jak już wspomniałem
- w Polsce, pochodzi z reguły obecnie przemilczane, skierowane do mnie Posłanie Breżniewa
zatwierdzone przez Biuro Polityczne KC KPZR 21 listopada, a więc na trzy tygodnie przed
wprowadzeniem stanu wojennego. Podobnie zupełnie zignorowane jest oficjalne stwierdzenie
Breżniewa z 1 marca 1982 roku: "Gdyby komuniści ustąpili drogi kontrrewolucji, gdyby drgnęli
pod wściekłymi atakami wrogów socjalizmu, losy Polski, stabilność Europie, a również na całym
świecie byłyby zagrożone".
Mówi Michaił Gorbaczow Gorbaczow z trybuny X Zjazdu PZPR w dniu 30 czerwca 1986
roku oświadcza: "Socjalizm jest obecnie rzeczywistością międzynarodową, sojuszem państw ściśle
związanych interesami politycznymi, ekonomicznymi, kulturowymi, obronnymi. Zamachy na
ustrój socjalistyczny, próby podważenia go z zewnątrz, wyrwania tego czy innego kraju ze
wspólnoty socjalistycznej oznaczają targnięcie się na cały ład powojenny, a w ostatecznym
rachunku na pokój... Historia niewątpliwie oceni należycie kierownictwo PZPR, wszystkich
patriotów kraju, partyjnych i bezpartyjnych za to, że opierając się na solidarności przyjaciół i
sojuszników, wyprowadzili własnymi siłami kraj z dramatycznej sytuacji". Szczególnej wagi
świadectwo stanowi oficjalne pismo Gorbaczowa z 31 sierpnia 1995 roku. Nie mogąc osobiście
stawić się na zaproszenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej napisał on: "Mnie jako
członkowi Biura Politycznego i członkowi KC znany był oczywisty fakt, iż gen. W. Jaruzelski
będąc I Sekretarzem KC PZPR podejmował wszystkie, leżące w jego możliwościach środki w celu
wyprowadzenia Polski z kryzysu społeczno-politycznego, drogą pokojową i dążył do wyłączenia
jakiejkolwiek możliwości wykorzystania wojsk Układu Warszawskiego w wewnętrzne sprawy
kraju. Dla każdego człowieka bez uprzedzeń rzeczą oczywistą jest to, iż wprowadzenie stanu
wojennego w Polsce było uwarunkowane nie tylko narastającym wewnętrznym społeczno-
politycznym kryzysem, lecz również ściśle związanym z tym wzrostem napięć w stosunkach
polsko-radzieckich. W tych warunkach gen. Jaruzelski był zmuszony wziąć na siebie podjęcie ze
wszech miar trudnej decyzji, która według mojej oceny była w tym czasie wyborem mniejszego
zła. Kierownictwo radzieckie gorączkowo szukało wyjścia pomiędzy dwoma, jednakowo nie do
przyjęcia dla niego rozwiązaniami: pogodzić się z chaosem panującym w Polsce, niosącym za sobą
rozpad całego obozu socjalistycznego, lub zareagować na wydarzenia w Polsce siłą zbrojną. Tym
niemniej nasze wojska, kolumny czołgów wzdłuż granic z Polską, jak również dostatecznie silna
Północna Grupa Wojsk Radzieckich w samej Polsce - wszystko to przy jakichś ekstremalnych
okolicznościach mogło być uruchomione" (znacznie poszerzoną ocenę ówczesnej sytuacji oraz
moich działań zawiera wspomniany już 32 rozdział Tom 2, książki Gorbaczowa pt.: "%7łyzń i
reformy". Michaił Gorbaczow skierował również list do Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej Macieja Płażyńskiego (opublikowała "Gazeta Wyborcza" 5 grudnia 1997 roku). Pisze w
nim: "Jako jeden z członków radzieckiego kierownictwa byłem zorientowany w ówczesnej
sytuacji, a pózniej (w roku 1983) stanąłem na czele >>Polskiej Komisji
KPZR i doprowadziłem do decyzji jej rozwiązania. Wszystkie znane mi fakty dają podstawę do
stwierdzenia, że wprowadzenie stanu wojennego w Polsce pod koniec 1981 roku, było chociaż
wymuszoną, ale konieczną decyzją, która pozwoliła na uniknięcie wojny domowej oraz interwencji
sojuszników Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z Paktu Warszawskiego. Wiadomo, że nasz osąd
przeszłości może być wystarczająco obiektywny i sprawiedliwy tylko wtedy, jeśli wezmie się pod
uwagę istniejące wówczas realia. W warunkach bezkompromisowej konfrontacji dwóch wojskowo-
politycznych bloków, internacjonalizacja konfliktu w Polsce mogła spowodować nowe zaostrzenie
sytuacji międzynarodowej z nieprzewidywalnymi skutkami dla Europy i świata. Wprowadzenie
stanu wojennego wykluczyło taką możliwość i sprawiło, że >>kwestia polska
problemem rozwiązanym przez samych Polaków". Tu wrócę do słów z listu Gorbaczowa do
Przewodniczącego sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, w którym pisze on o
"ekstremalnych okolicznościach", w jakich "kolumny czołgów wzdłuż granic z Polską oraz
dostatecznie silna Północna Grupa Wojsk Radzieckich w samej Polsce mogły być uruchomione".
Wiadomo aż nadto dobrze, że owe ekstremalne okoliczności zagęszczały się i zaostrzały
nieubłaganie. Tu przypomnę przywołaną wcześniej perspektywę 17 grudnia. I w tym jest istota
rzeczy. Ja nigdy nie mówiłem, że po prostu chciano wkroczyć, To dla nich byłby też czarny
scenariusz. Ale jedno to obawiać się, nie "chcieć", a drugie to "musieć" mieć zdolność i gotowość,
by w określonej sytuacji uruchomić operację. Naszym obowiązkiem było stale odczytywać, jakie
jest pole rozpiętości między tymi dwiema pozycjami. Mieć świadomość, iż logika wydarzeń
nieubłaganie je zawęża. Wówczas tylko polityczny, a tym bardziej wojskowy ślepiec mógłby nie
rozumieć, że podważenie ładu ustrojowego, że zamęt, że destabilizacja, że utrata sterowności, w
Polsce, może i musi wcześniej czy pózniej doprowadzić do katastrofy. Krótko mówiąc - w obliczu
procesów rozkładowych państwa, w ekstremalnej sytuacji (prof. Paczkowski w "Rzeczpospolitej"z
29-30 lipca 1995 roku określił ją "in extremis"), interwencja była realna, a nawet nieuchronna. I do
takiej właśnie sytuacji nie należało dopuścić. Wobec odrzucenia proponowanych przez władze i
popieranych przez Kościół "konsultacji merytorycznych", wobec grozy 17 grudnia, ostatnią rubieżą
zaporową stał się stan wojenny. Tu przywołam z artykułu Jana Nowaka Jeziorańskiego (londyński
"Dziennik Polski i Dziennik %7łołnierza" z 12 grudnia 1992 roku) następujące słowa: "Zgodnie z
prawami każdej rewolucji - wzbierająca fala parła do przodu, aż do zwycięstwa. W rok pózniej
mogła ją powstrzymać już tylko sowiecka inwazja, albo użycie wojsk własnych. Dopiero w jesieni
1981 roku, to drugie rozwiązanie stało się istotnie mniejszym złem". Zachowałem ten numer
"Dziennika.." Dodam jeszcze jeden głos. Władysław Siła-Nowicki, wieloletni więzień okresu
stalinowskiego, pózniej obrońca w procesach politycznych, a w latach 19801981 jeden z
czołowych ekspertów "Solidarności" - na posiedzeniu Rady Konsultacyjnej 17 lipca 1989 roku oraz
w wypowiedzi dla tygodnika "Prawo i %7łycie" w dziesiątą rocznicę stanu wojennego powiedział: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl