[ Pobierz całość w formacie PDF ]

całkiem odmienny sposób niż zwykle. Tylko objął ją ramieniem i ten gest był raczej czuły niż
erotyczny. Co więcej, naprawdę słuchał tego, co do niego mówiła, a potem całkiem nie w swoim stylu
wyjaśnił jej część powodów swojego dawnego zachowania.
Czy teraz zdawał sobie sprawę, jak bardzo ona czuje się zagubiona?
Rzuciła na niego szybkie spojrzenie.
- Phyllida powiedziała, że możemy po śniadaniu odwiedzić twoją babkę.
L R
T
- Dobrze.
Zobaczyła, że twarz mu spochmurniała, i powiedziała:
- Mam nadzieję, że ona nie cierpi.
Potrząsnął głową.
- W dzisiejszych czasach lekarze potrafią doskonale radzić sobie z bólem. Dzięki temu możemy
przynajmniej opiekować się nią tutaj, w domu. - Odstawił filiżankę. - Kiedy byłem tu poprzednim
razem, zaczęła pytać o ciebie. Wiesz, ona cię bardzo lubiła.
Lexi spojrzała mu w oczy, ogromnie wzruszona, bo też bardzo lubiła jego ghiaghia. Nigdy nie
poznała żadnego ze swoich dziadków - ani ze strony ojca, ani matki - i może dlatego tak wielką radość
sprawiało jej towarzystwo tej greckiej starej matrony. Uwielbiała słuchać opowieści o jej odległym
dzieciństwie spędzonym na tej wyspie oraz o pózniejszym długim i szczęśliwym małżeństwie.
- Co, mówiła?
Xenon popatrzył na Lexi z wahaniem.
- Powiedziała, że jestem bardzo bystry, ale czasami bywam głupi. I że postąpiłem głupio,
pozwalając ci odejść.
- Xenon - rzekła Lexi z nagłym niepokojem. - Nie chcę jej okłamywać.
- Nie proszę cię o to. Ale czy mogłabyś stworzyć przekonujące wrażenie, że wciąż ci na mnie
zależy?
Napotkała jego spojrzenie. Nie powiedział tego ze swą zwykłą arogancją wynikającą z
przekonania, że niemal każda kobieta, jaką poznał, szaleje za nim. Przeciwnie, zabrzmiało to niemal
bezbronnie.
Może on naprawdę czuje się bezbronny? Przynajmniej na tyle, na ile ktoś taki jak on może
doznawać tego rodzaju uczucia. Jego ukochana babcia umiera i Lexi wiedziała, że musi go wesprzeć.
Jest mu to winna, ponieważ kiedyś kochała go i poślubiła.
Pod wpływem nagłego impulsu wstała i zmierzwiła mu włosy.
- Och, myślę, że jestem wystarczająco dobrą aktorką, by wiarygodnie odegrać to przedstawienie
- rzekła z uśmiechem.
Ale coś w atmosferze się zmieniło. Coś, co powiedziała lub zrobiła, najwyrazniej go
rozgniewało, ponieważ podniósł się gwałtownie z krzesła.
- Wystarczająco dobrą aktorką? - powtórzył. - Na pewno?
Bez ostrzeżenia wziął ją w ramiona i zaczął żarliwie całować. Wyglądało to tak, jakby
mężczyzna, który przez całą noc leżał obok niej tak cnotliwie, zniknął, zastąpiony przez dawnego
Xenona, jakiego pamiętała.
Przyciągnął ją mocniej do siebie, tak że poczuła jego twardą erekcję. Przeniknęło ją nieodparte
zmysłowe pragnienie domagające się zaspokojenia. Jęknęła, gdy objął dłonią jej pierś i zaczął pieścić
L R
T
przez materiał. Zapragnęła, by wsunął dłoń pod sukienkę między jej uda i pieścił ją tam, gdzie
najbardziej tego pożądała. Zastanowiła się, czy ona odważy się dotknąć go tam, gdzie uwielbiał być
dotykany. Chciała pieścić go, aż jęknie gardłowo w swoim ojczystym języku. Jednak coś ją po-
wstrzymało przed zrobieniem tego następnego kroku ku pełnej intymności; obawiała się, że odczytałby
to jako jej słabość lub uległość wobec niego.
Niech on uczyni następny krok. Niech porwie ją na ręce, zaniesie do wnętrza willi i położy na
chłodnej marmurowej posadzce, a potem wezmie ją bez dalszych ceregieli, w ten swój gwałtowny,
pożądliwy sposób. Gdyby w nią teraz wszedł, przyjęłaby go chętnie, bo niemal boleśnie pożądała
Xenona.
Ale nie zrobił tego. Cofnął głowę, chociaż jego niebieskie oczy pociemniały z pożądania. I choć
widziała, że ręce drżą mu lekko, jego głos zabrzmiał całkiem spokojnie, gdy powiedział:
- Muszę przyznać, Lex, że odegrałaś całkiem przekonujący pokaz tego, jak ci na mnie  zależy",
mimo że bez udziału publiczności. Nie sądzisz?
Pojęła, że głupio wpadła we własne sidła. Okazała, że wciąż go pragnie, i to było wystarczająco
złe. Modliła się w duchu, żeby przynajmniej nie odgadł prawdziwego powodu jej namiętnej reakcji.
- Punkt dla ciebie - rzuciła.
- Powiedziałbym, że byłem bliski nawet zdobycia seta - odparł sucho. - A teraz chodzmy
odwiedzić ghiaghia.
Poprosiła o pięć minut, żeby się mogła przygotować, przyczesać i wygładzić sukienkę, a potem
milczała, gdy szli przez dziedziniec do bocznej strony domu, w którym wczoraj jedli kolację. Serce
podeszło jej do gardła, kiedy znalezli się w wielkiej sypialni z żaluzjami w oknach zasuniętymi do
połowy, gdzie leżała babka.
Czasami Lexi była wdzięczna losowi, że nie wychowała się w cieplarnianych warunkach. W
dzieciństwie widziała rzeczy, jakich dzieci nie powinny oglądać - szokujące, brutalne sceny - teraz
pomyślała jednak, że nie ma niczego straszniejszego od nieuchronnie zbliżającej się śmierci.
Sofia, podobnie jak jej córka, była niegdyś wielką pięknością, lecz obecnie miała straszliwie
wychudłą twarz z woskową skórą tak naciągniętą na kościach, że zdawało się, że ją przebiją. Jej
niegdyś lśniące oczy zmętniały od morfiny, a ciało pod białą kołdrą było wiotkie i kruche jak u
wróbelka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl