[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdzieś za nimi. Wstali i rozejrzeli się dokoła. Było już na tyle jasno, że
mogli ocenić swoją sytuację. Zraszacze stały wszędzie!
Jak się stąd wydostaniemy? spytała Taylor, chowając twarz za
jego ramieniem.
Tą samą drogą, którą tu przyszliśmy.
Będziemy całkiem przemoczeni. Zdaje się, że przed tymi
zraszaczami nie ma ucieczki, są porozstawiane dość regularnie.
Nie szkodzi. Pieszczotliwym ruchem starł wodę z jej twarzy.
Mokra też wyglądasz bardzo ładnie.
Taylor przyglądała się mu dyskretnie. Mokra koszulka oblepiła jego
wspaniałe muskuły i stała się prawie całkiem przezroczysta. Tak
prezentował się chyba jeszcze okazalej. Wolała nie patrzeć, czy również
jej cienki sweter tak samo dokładnie eksponuje jej kształty.
Jason zarzucił torbę z kijami na ramię, chwycił Taylor za rękę i
pobiegli, klucząc między diabelnymi zraszaczami. Zlizgali się po mokrej
trawie, parę razy nawet się przewrócili. Smiali się przy tym do rozpuku.
Taylor nie pamiętała, czy w ogóle kiedykolwiek w życiu tak się śmiała.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Dotarli do dębu całkowicie przemoczeni i w wyśmienitych humorach.
Czekał tam na nich Thomas. Też się roześmiał, gdy ich zobaczył.
Zapomniałem wam powiedzieć, że za piętnaście czwarta
zaczynamy podlewać trawniki.
Ciekawe, jak ten malutki szczegół umknął twojej uwagi. Jason
pokręcił głową z udawanym oburzeniem.
Tu macie ręczniki, powycierajcie się. Elizabeth byłaby bardzo
niezadowolona, gdyby rano odkryli mokre ślady w całym hotelu.
Wydaje mi się, że w tym przypadku Elizabeth nie miałaby nic
przeciwko temu. Jason popatrzył z jakimś smutkiem na Taylor, ale
zaraz odwrócił głowę.
Otworzyłem wam tunel, żebyście mogli wrócić tą samą drogą. Do
zobaczenia. Thomas wsiadł na motor i uruchomił silnik.
Do zobaczenia i jeszcze raz dziękuję za wszystko zawołał za nim
Jason.
Taylor starała się zignorować uporczywe dzwonienie telefonu,
chowając głowę pod poduszkę. Ale ten, kto do niej dzwonił, był uparty.
Telefon znów zabrzęczał. Musiała w końcu podnieść słuchawkę.
Halo? wymamrotała.
Taylor? Twój głos brzmi, jakbym właśnie cię obudził. Czy ty cały
czas spędzasz w łóżku?
Tata? Natychmiast otworzyła oczy. Nie, skądże. Już dawno
wstałam skłamała.
Jej spojrzenie padło na kupkę mokrych rzeczy na środku podłogi. Gdy
wróciła do pokoju, zdjęła je z siebie i cisnęła w kąt. Nie miała siły i ochoty
nic z nimi robić. Teraz chyba będzie je musiała wyrzucić, bo raczej nie
uda się ich doprać. Były na nich wyrazne ślady tarzania się w trawie. Od
strony łazienki usłyszała jakieś odgłosy. Nie, to niemożliwe, żeby Jason
już wstał, przemknęło jej przez głowę.
Czy coś się stało, tato? spytała nieco już trzezwiejszym głosem.
Nic się nie stało. Dzwonię bez wyraznego powodu. Chciałem ci
jedynie przypomnieć o raporcie.
W drzwiach łazienki pojawił się Jason. Musiał chyba właśnie wyjść
spod prysznica, bo włosy miał mokre. Wyglądał nadzwyczaj przystojnie.
Taylor na wszelki wypadek zamknęła oczy, ale obraz mokrego Jasona
wciąż tkwił w jej pamięci.
Obejrzałam dokładnie pole golfowe. Jest naprawdę imponujące.
Starała się mówić normalnym tonem. Czy chcesz, żebym regularnie
przysyłała ci moje spostrzeżenia?
To całkiem dobry pomysł. Wprawdzie wyjeżdżam w następnym
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
tygodniu, ale powiem Mary, żeby była ze mną w kontakcie. Pamiętaj,
Taylor, bardzo liczÄ™ na twoje informacje.
Wiem, tato. Ręka zadrżała jej na słuchawce. Cały czas zajmuję
się naszym projektem i pilnuję, żeby nic nie odciągało mnie od pracy.
Wiesz przecież, jak bardzo mi zależy, żeby zostać wiceprezesem.
Zwietnie, widzę, że trzymasz rękę na pulsie. Zadzwonię do ciebie,
gdy wrócę. Trzymaj się, córeczko! Boss wyraznie się uspokoił.
Do widzenia, tato. Miłej podróży! Odwiesiła słuchawkę i otworzyła
oczy. Tuż przed nią stał Jason. Na szczęście zdążył już się ubrać.
Dzień dobry powiedziała z niepewnym uśmiechem. Nic nie
odpowiedział na jej powitanie, po prostu stał i patrzył na nią.
Czy teraz, po rozmowie z ojcem, zaczynasz żałować? spytał
chłodno.
%7łałować? Czego? Patrzyła na niego, zupełnie nie rozumiejąc, o
co mu chodzi. Tego, co się stało w nocy? Przecież nie zrobiliśmy nic,
czego musiałabym teraz żałować...
Jeszcze nie. Usiadł koło niej na łóżku. Ale możemy skończyć to,
co w nocy zaczęliśmy. Kiedyś na pewno to zrobimy. Choć wtedy to nie
będzie miało nic wspólnego z interesami, ani z twoją wiceprezesurą,
Księżniczko! powiedział i wyszedł z pokoju.
Taylor szeroko otwartymi oczyma patrzyła na drzwi, za którymi
zniknął. Wreszcie dotarło do niej, że to, co on powiedział, może
rzeczywiście się stać. Gdy się całowali na polu golfowym, interesy były
ostatnią rzeczą, o której mogłaby pomyśleć. I wiedziała to bardzo dobrze,
że jeśli poszłaby z nim do łóżka, byłoby dokładnie tak samo!
Ale czy on czuł to samo? Czy kochałby się z nią dlatego, że pragnie
jej tak samo desperacko jak ona jego? Czy też dlatego, że z jakichś nie
znanych jej powodów byłoby to według niego najlepsze dla interesów
wyspy?
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
ROZDZIAA SIÓDMY
Po telefonie ojca skupienie się na pracy okazało się łatwiejsze.
Przynajmniej dla Taylor. Co czuł Jason, nie potrafiła odgadnąć. Przez
trzy pełne dni pracowali sumiennie. Poznawał ją z pracownikami,
zaskarbiał dla niej ich zaufanie, wyciągał na rozmowy, pokazywał jej
różne interesujące i niezwykłe rzeczy na wyspie. Cieszyła się każdą
chwilą spędzoną na wycieczkach z nim. Na szczęście, nie wracał do
tego, co wydarzyło się na polu golfowym, ani do tego, co powiedział
rano, po telefonie Bossa. Prawie w ogóle jej nie dotykał.
Nie. To nie była prawda, że jej nie dotykał. Owszem, robił to bardzo
często, ale na pokaz dla obsługi hotelu i tylko wtedy, gdy przebywali
wśród ludzi. W takich sytuacjach odgrywał zakochanego narzeczonego.
Ale bardzo wyraznie czuła, że to jest gra. Natomiast gdy byli sami, nie
zbliżał się do niej.
Zciągnęła brwi. Nie powinna się nad tym zastanawiać. Przecież ich
zaręczyny od początku do końca były fikcją. Być może on jest lepszym
aktorem niż ona. Ale dlaczego jej to sprawia ból?
Jason pociągnął kolejny łyk kawy. Odwrócił się od okna i spojrzał w
stronÄ™ Taylor.
No i co, czy te liczby mają sens? spytał.
Tak, po uwzględnieniu różnic w ciągu jednego sezonu. Chociaż
muszę przyznać, że koszt utrzymania jednego pokoju wydaje się dość
wysoki... Poza tym, nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że jest tu
więcej pokoi... Taylor starała się skupić na liczbach.
Koszt pokoju jest dość duży, bo Jermainowie zawsze stawiali na
jakość, nie na ilość. Jesteśmy w rezydencji znajdującej się na plantacji,
ale są jeszcze małe domki przy plaży. Uwzględniłaś je?
Tak.
Zadowolona jesteÅ› z dzisiejszej pracy, czy chcesz coÅ› jeszcze
zrobić?
Nie, myślę, że na dziś skończymy. Taylor zamknęła notes. Jason
zostawił na stoliku pieniądze za kawę.
W takim razie chodzmy! powiedział.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]