[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie powinnaś była schodzić tu na dół barbarzyńca odpowiedział cicho.
A więc Drizzt nie jest moim przyjacielem? spytała i znów się zdumiała, widząc,
jak twarz Wulfgara marszczy się w bliskiej wybuchu wściekłości na jej wzmiankę
o mrocznym elfie.
Och, jest twoim przyjacielem, w to nie wątpię odparł Wulfgar tonem
ociekającym jadem. Jednak ty masz zostać moją żoną. Nie powinnaś być w tak
niebezpiecznym miejscu.
Oczy Catti-brie otworzyły się szeroko w niedowierzaniu, w absolutnej wściekłości,
ukazując odbicia światła pochodni, jakby płonęły w nich jakieś wewnętrzne ognie. Nie
do ciebie należy ten wybór! krzyknęła donośnie, tak głośno, że Cobble i Bruenor
wymienili zatroskane spojrzenia, a król krasnoludów podniósł się znad swego martwego
przyjaciela i podszedł w stronę córki.
Masz zostać moją małżonką! przypomniał jej Wulfgar równie głośno.
Catti-brie nie poruszyła się, nie mrugnęła, jej zdeterminowane spojrzenie zmusiło
Wulfgara do cofnięcia się o krok. Rezolutna młoda kobieta niemal uśmiechnęła się
pomimo swej złości, dzięki wiedzy, że barbarzyńca w końcu zaczynał rozumieć.
Nie powinnaś tu być powtórzył Wulfgar, odzyskawszy siły tą deklaracją.
A więc zabieraj się z powrotem do Settlestone rzuciła Catti-brie, mierząc palcem
w masywną pierś Wulfgara. Bowiem jeśli sądzisz, że nie powinnam tu być, żeby
pomóc w znalezieniu Drizzta, to nie możesz nazywać się przyjacielem tropiciela!
Na pewno nie takim jak ty! odwarknął Wulfgar, jego oczy błysnęły złością, twarz
wykrzywiła się, a jedna pięść zacisnęła u boku.
O czym ty mówisz? zapytała Catti-brie, szczerze zakłopotana tym wszystkim,
irracjonalnymi słowami Wulfgara oraz jego nieobliczalnym zachowaniem.
Bruenor usłyszał już dość. Wszedł pomiędzy nich, odepchnął delikatnie Catti-brie
i odwrócił się, by stanąć prosto przed barbarzyńcą, który był dla niego niczym syn.
O czym ty mówisz, chłopcze? spytał krasnolud, starając się zachować spokój,
choć niczego nie pragnął bardziej, niż uderzyć Wulfgara w jego paplające usta.
Wulfgar w ogóle nie patrzył na Bruenora, wyciągnął tylko rękę nad krępym, lecz
niskim krasnoludem, by wymierzyć oskarżająco palec w Catti-brie. Jak wiele
pocałunków dzieliłaś z drowem? ryknął.
Catti-brie niemal się przewróciła. Co? wrzasnęła. Straciłeś rozum. Ja nigdy...
Kłamiesz! zagrzmiał Wulfgar.
A niech cię diabli wezmą? zawył Bruenor i wyciągnął swój wielki topór.
Zamachnął się nim w poprzek, zmuszając Wulfgara do odskoczenia i uderzenia mocno
o ścianę korytarza, po czym wykonał cięcie, wskutek którego barbarzyńca musiał rzucić
się w bok. Wulfgar próbował blokować pochodnią, jednak Bruenor wytrącił mu ją
z dłoni. Wulfgar starał się wyciągnąć Aegis-fanga, który wsunął pod plecak, gdy znalezli
martwe krasnoludy, jednak Bruenor nacierał na niego bez chwili spoczynku, ani razu tak
naprawdę nie trafiając, zmuszając go jednak do uników oraz ocierania się o twardy
kamień.
Pozwól mi go zabić za ciebie, mój królu! krzyknął Pwent podbiegając, zle
zrozumiawszy intencje Bruenora.
Odsuń się! Bruenor ryknął na szałojownika, a wszystkich pozostałych,
a najbardziej Pwenta, zdumiała potęga zawarta w głosie króla.
Już od paru tygodni toleruję twoje głupie czyny Bruenor powiedział do Wulfgara.
Ale nie mam już dla ciebie czasu. Powiedz tu i teraz, co spędza ci sen z powiek, albo
zamknij swój głupi pysk i milcz, dopóki nie znajdziemy Drizzta i nie wyjdziemy z tych
śmierdzących tuneli!
Starałem się zachować spokój odparł Wulfgar i zabrzmiało to bardziej jak prośba,
bowiem barbarzyńca wciąż znajdował się na kolanach, unikając niebezpiecznie bliskich
zamachów Bruenora. Nie mogę jednak ignorować obrazy dla mojego honoru! Jakby
uświadomiwszy sobie swą służalczą postawę, dumny barbarzyńca zerwał się gwałtownie
na nogi. Drizzt spotkał się z Catti-brie, zanim wrócił do Mithrilowej Hali.
Kto ci to powiedział? zażądała Catti-brie.
Regis! odkrzyknął Wulfgar. Powiedział mi też, że wasze spotkanie było
wypełnione czymś więcej niż tylko słowami!
To kłamstwo! krzyknęła Catti-brie.
Wulfgar zaczął odpowiadać, zobaczył jednak szeroki uśmiech Bruenora i usłyszał
jego szyderczy rechot. Głowica topora krasnoluda opadła na podłogę. Bruenor oparł
obydwie dłonie na biodrach i potrząsał głową z wyraznym niedowierzaniem.
Ty głupi... mruknął krasnolud. Dlaczego nie użyjesz jakiejś części twojego
ciała, która nie jest mięśniem, i nie zastanowisz się nad tym, co właśnie powiedziałeś?
Jesteśmy tu dlatego, że wydaje nam się, iż Regis nie jest Regisem!
Wulfgar wykrzywił twarz w zakłopotaniu, dopiero teraz uświadamiając sobie, że nie
rozważył oskarżeń halflinga w świetle ostatnich odkryć.
Jeśli czujesz się tak głupio, jak wyglądasz, to czujesz się tak, jak powinieneś się
czuć stwierdził sucho Bruenor.
Nagłe odkrycie ugodziło Wulfgara równie silnie, jak mógłby to uczynić topór
Bruenora. Jak wiele razy Regis rozmawiał z nim samym przez te ostatnie kilka dni?
I jaki, zastanawiał się uważnie, był przebieg tych spotkań? Chyba po raz pierwszy
Wulfgar zdał sobie sprawę, co zrobił w swojej komnacie wobec drowa, uświadomił
sobie, że zabiłby Drizzta, gdyby ten nie wygrał walki. Halfling... Artemis Entreri
próbował wykorzystać mnie do swoich złych planów uznał Wulfgar. Przypomniał sobie
wirujące miriady lśniących odbić, ścianek klejnotu, zapraszających go w swoją głębię.
Użył na mnie swojego wisiorka. Nie mogę być pewien, ale sądzę, że pamiętam... wydaję
mi się, że użył.
Bądz pewien rzekł Bruenor. Znam cię od dawna, chłopcze, i nigdy wcześniej
nie zachowywałeś się jeszcze tak strasznie głupio. Ja zresztą też. %7łeby wysłać halflinga
z Drizztem do tej nieznanej okolicy!
Entreri starał się sprawić, żebym zabił Drizzta ciągnął Wulfgar, starając się to
wszystko zgłębić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]