[ Pobierz całość w formacie PDF ]
byli. Pierwszych nic na świecie nie potrafiło zmienić
drugich niegodziwość czas wykazał. (201) Kiedy bowiem
on całkowicie objął władzę cesarską i stał się panem
skarbów i pozostałych dóbr, które się składają na bo-
gactwo cesarza, jedni bezinteresownie przebywali z nim
i nie powiększali swego majątku przez odwiedziny u nie-
go, lecz za dostateczny zysk poczytywali sobie to, że
kochają władcę i przez niego są kochani, i że widzą,
jak przedmiot ich miłości rządzi tak rozległym pań-
stwem, i to umiejętnie. Choć często nakazywał i klnę
się na Zeusa! prosił, by przyjęli ziemię, konie, domy,
168
niejakim Dionizjuszem.
79
srebro, złoto, wzbraniali się przyjęcia darów, twierdząc,
że i tak są bogaci. (202) Szlachetni ludzie tak oto po-
stępowali. Ci zaś, którzy od dawna pragnęli bogactw,
a udawali tylko, że nimi pogardzają, wyczekiwali jedy-
nie sposobnej chwili, a gdy się nadarzała, korzystali
z niej, prosili o dary, a otrzymując znów prosili i po
otrzymaniu nie zaprzestawali próśb; nic nie mogło
w ogóle zaspokoić ich nienasycenia. On zaś w swej
wielkoduszności szafował darami, ale nie uważał ich
nadal za szlachetnych. Bolał nad tym, że się zawiódł,
lecz znosił ich ze względu na dawną zażyłość. Uważał
bowiem za właściwsze mieć opinię wiernego w przyjazni
niż pozbyć się takich ludzi. (203) Doskonale znał naturę
każdego ze swych przyjaciół; rad był tylko porządnym
ludziom, a innych uważał za dopust losu; pierwszych
się trzymał, drugich nie wypędzał. Unosił się nad so-
fistą, który odznaczał się zaletami większymi, niż wska-
169
zywało określenie jego zawodu , a znów ganił filozofa,
który okazał się gorszym, niż wskazywał jego wygląd:
jednak obawa, by nie okazać na tronie cesarskim po-
gardy dla dawnych przyjazni, kazała znosić wszystko.
(204) Lecz zdaje mi się, że wy pragniecie usłyszeć
o ostatnich i największych jego czynach, jakich dokonał,
gdy się wyprawił przeciw Persom i ich krainie. Nic
w tym dziwnego, że od dawna wasze pragnienia kierują
się ku tej dziedzinie jego działalności, bo wprawdzie
wiecie rzecz najważniejszą, mianowicie, że padł jako
zwycięzca, lecz o szczegółach albo wcale nie słyszeliście,
albo niezgodnie z rzeczywistością. (205) Gdy uświada-
miacie sobie potęgę Persów i przewagę, którą mieli
nad Konstancjuszem, choć rozporządzał talk ogromną
armią, oraz ich butę i śmiałość tak wielką, przeciw któ-
169
Choć za czasów Libaniosa nazwa sofista" przestała być
określeniem ujemnym, a zawód sofisty zdobywał uznanie, jed-
nak w opinii ogółu stał on niżej od filozofa.
80
rej Julian nie bał się wyruszyć, odczuwacie wielką
ochotę, by posłuchać. Przecież Konstancjusz poza wys-
pami, które leżą na Oceanie, i innymi, władał ziemią
od samych brzegów Oceanu aż do wód Eufratu, wyda-
jącą wiele plonów, rodzącą również rosłych i odważ-
nych wojowników, tak że wojsko z nich się składające
powinno by być niezłomne. (206) A jednak ten cesarz
wielki w swoich wojennych przygotowaniach, on, który
posiadał tysiące sławnych miast, otrzymywał wiele da-
nin, wydobył niemało złota z kopalni, okrył żelazem
ciała konnych wojowników staranniej od Persów i konie
ochraniał zbroją od zranienia, on, który przyjął w spad-
ku po ojcu wojnę wymagającą odwagi cesarskiej i umy-
słu zdolnego należycie użyć siły zbrojnej jakby
przysiągł wrogom, że będzie ich sprzymierzeńcem na
wojnie, nie myślał o tym, żeby coś zdobyć na nich
lub żeby nic z jego posiadłości nie wpadło w ich ręce.
Co roku z nastaniem wiosny, gdy zaczynała się ciepła
pora roku i tamci oblegali twierdze, wyprowadzał
wojsko, przeprawiał się przez Eufrat, tkwił na miejscu
otoczony tak wielkim wojskiem, z zamiarem uciekania,
jeśli ukaże się nieprzyjaciel; niemal słyszał lamenty
obleganych, uważał jednak za wskazane, zgodnie ze
swymi pojęciami o dowodzeniu, unikać walki i nawet
nie bronić od zguby własnych poddanych. (207) Jakiż
rezultat tej bezczynności? Nieprzyjaciel rozwalał mury,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]