[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ożywić swoje dawne znajomości i przyjaznie. Nie
zawsze się jej to udaje. W ciągu dziesięciu lat człowiek
może bardzo się zmienić.
Sarah pożałowała swoich cierpko-ironicznych
słów. Jej serce przyśpieszyło rytm.
- Nie chciałam cię dotknąć, Gabe. Mike powie-
dział... - Zmarszczyła czoło, próbując przypomnieć
sobie, co dokładnie powiedział Mike. - Być może się
przesłyszałam i wydało mi się, że mówi o jakiejś
randce. - Cofała się na całej linii.
- Nie należę do mężczyzn, którzy najpierw całują
się z jedną kobietą, a zaraz potem umawiają z drugą.
Wiem, że w rubrykach towarzyskich przypisuje mi się
całe tabuny dwunożnych zrebaczków, lecz są to wy-
ssane z palca kłamstwa. Nie przeskakuję z łóżka do
łóżka. - Ciekaw był, czy te ostatnie słowa zrozumie
jako imienne zaproszenie, skierowane wyłącznie do
niej jednej. Wstrzymał oddech.
Sarah zaczerwieniła się. Nie przywykła rozmawiać
otwarcie o seksie.
- Wiesz, muszę pędzić do pracy. Ostatnio zbyt
często się spózniam.
- Już kończę. Chcę jeszcze powiedzieć, że w na-
stępny wtorek zabieram Mike'a do specjalnej spor-
towej szkoły, gdzie przećwiczymy strzały i różne
sposoby blokowania przeciwnika.
Sarah o czymś sobie przypomniała.
- Rzecz w tym, że na następny wtorek umówiłam
się już z Mitzi na zakupy. Ale to, oczywiście, niczego
nie zmienia. Poza jedną tylko drobnostką, że będziesz
musiał opiekować się Mikiem aż do mojego powrotu.
- A cóż to planujecie sobie kupić?
S
R
- Nic szczególnego. Sukienki na przyjęcie u Max-
wellów.
- Co za miła niespodzianka. Nie miałem pojęcia,
że jesteś zaproszona.
- Zciśle mówiąc, zaproszony jest mąż Mitzi, mnie
zaś wysyła Lou.
W śmiechu Gabe'a przebijała autentyczna radość.
- No to teraz, wiedząc o tym, będę z większą
niecierpliwością oczekiwał tego dnia. I jeszcze jedno.
Kup sobie coś seksownego.
Rozłączył się, Sarah zaś stwierdziła, że ma spocone
dłonie.
Tydzień upłynął na pracy w biurze i wcale nie mniej
absorbującej krzątaninie w domu. Sobotę i niedzielę
Sarah przeznaczyła na nadrabianie zaległości, wśród
których szczególnie prasowanie dało się jej we znaki.
W poniedziałek Gabe potwierdził wtorkowe spot-
kanie z Mikiem.  Ażebyś się nie niepokoiła", dodał.
Jaki troskliwy, pomyślała.
We wtorek, kiedy żegnała się z synkiem przed
szkołą, usłyszała od niego:
-Tylko żeby ta twoja nowa sukienka była bardzo
seksowna. Bo jesteś naprawdę ładna. Kiedy ubierzesz
się w seksowną sukienkę, wtedy wszyscy to zobaczą.
Cześć.
Cóż on właściwie mógł wiedzieć o seksie? - zadała
sobie pytanie, odprowadzając Mike'a wzrokiem aż do
samej bramy. A jeśli Gabe miał rację mówiąc, że
w ósmym roku życia już się zaczyna poznawać pewne
tajemnicę?
Tym razem Mitzi nie tyle wsiadła, co wręcz wsko-
czyła do wozu. Od razu też zaczęła paplać jak najęta.
- Mam dobre wiadomości! Rozmawiałam wczoraj
wieczorem z jednym z moich kuzynów. Jest właś-
cicielem sklepu z damską konfekcją w Honolulu.
S
R
Właśnie otrzymał dostawę eleganckich sukienek.
Dzwoniłam do dwóch innych kuzynów, też z tej
branży, i oni również mają bogaty wybór. Zdaje
się, że dostaniemy coś, z czego będziemy zado-
wolone.
Sarah rozbawiła ta relacja.
- Mechanik, który naprawił klimatyzację w moim
samochodzie, był także twoim kuzynem. Czy twoi
krewni obsadzili wszystkie biznesy w mieście?
- Niestety, nie. - Mitzi mimo wszystko wydawała
się zadowolona z siebie. - Ale gdy doda się krewnych
Osamu, to wówczas faktycznie nie będziesz daleka od
prawdy. Dość jednak o kuzynach. Co byś powiedziała
na to, żebyśmy połączyły zakupy z wizytą w jakimś
miłym lokaliku? Już od tak dawna nie jadłyśmy razem
na mieście.
Sarah pomyślała o swoim napiętym budżecie.
- Prawdopodobnie nie będę głodna, Mitzi, i zado-
wolę się samą herbatą.
Pozostawała wszakże kwestia kupna wieczorowej
sukienki. Czy w ogóle mogła sobie na nią pozwolić?
Mike znowu potrzebował nowych dżinsów, gdyż stare
sięgały mu już do kostek. Powoli zbliżał się też termin
zapłacenia za obóz piłkarski. Być może więc powinna
machnąć ręką na to przyjęcie. Lecz to mogłoby
oznaczać, że już nigdy nie wyrwie się z zaklętego kręgu
domu i biura.
- Nie przejmuj się obiadem, Sarah - powiedziała
Mitzi, wyskakując z samochodu, gdyż właśnie zaje-
chały na miejsce. - Znasz mnie i wiesz, że potrafię
zaspokoić głód i pragnienie samymi zakupami.
Zaledwie Sarah rozstała się z Mitzi, już wpadła na
jej męża. Czekał na nią w sekretariacie, rozparty
w fotelu niczym pasza turecki, niewielkiego wzrostu,
lecz potężnej budowy ciała.
S
R
-Czemu zawdzięczamy ten zaszczyt, Sam? Czyż-
byś potrącił ramieniem jakąś ciężarówkę i ta wypadła
z trasy? Jeśli potrzebujesz porady prawnej, tu znaj-
dziesz najlepszą.
Oboje roześmiali się i serdecznie uścisnęli.
-Byłem u fryzjera na tej ulicy. Nagle zadzwoniła
Mitzi i powiedziała, że zapomniała zapłacić ci w tym
miesiącu za benzynę. Postanowiłem więc zajść i ure-
gulować dług.
Sarah spoważniała.
- %7ładnych takich rzeczy, Sam. Mitzi już zapłaciła
za ten miesiąc z góry. Dzięki temu mogłam naprawić
klimatyzację.
Ale Osamu Kealoha już kładł pieniądze na jej
biurku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl