[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak. To przywołało wspomnienia. Paul zwykle tak
robił... całował mnie, dopóki nie ugięły się pode mną
kolana. Potem wyszłam za niego, a on zaczął mnie tyrani-
zować. Dręczył mnie, kiedyś nawet uderzył. Zmienił
moje życie w pasmo udręki. Dlatego nie lubię wspominać
tego pocałunku.
Zauważyła, że jej słowa nim wstrząsnęły. Otworzyła
drzwi, a kiedy wyszedł, szybko je zamknęła. Przez chwi-
lę stała, nadsłuchując. Kiedy dotarł do niej odgłos od-
dalających się kroków, wróciła do salonu i zaczęła sprzą-
tać. Musiała czymś się zająć, by nie myśleć.
Adam nie miał ochoty wracać do domu. W głębi duszy
liczył na to, że wizyta u Amy potrwa znacznie dłużej. %7łe
ich spotkanie wypadnie nieco lepiej.
Przez centrum miasteczka płynęła rzeka, a po obu jej
stronach ciągnęły się niewielkie skwery. Adam wysiadł
z samochodu i ruszył spacerem wzdłuż brzegu. Kiedy
WAKACJE NA MAJORCE 77
doszedł do tamy, usiadł na ławce i przez długą chwilę
wsłuchiwał się w cichy, jednostajny szum wody. Zadarł
głowę. Na bezchmurnym niebie pojawiły się już pierwsze
gwiazdy.
Lubię to miasto mruknął do siebie. A może lubię
je dlatego, że mieszka tu Amy?
Nazajutrz był zwykły dzień pracy. Po śniadaniu Amy
włożyła służbowy strój i zawiozła Elizabeth do matki,
która właśnie kończyła swój poranny posiłek. Od czasu
choroby Amy uważnie ją obserwowała. Stwierdziła, że
Sylvia świetnie wygląda, a w jej oczach dostrzegła weso-
łe błyski.
Wiedziała, że matka lubi swoją pracę i uwielbia
dzieci. Chciała mieć liczniejszą rodzinę, ale po uro-
dzeniu Amy nabawiła się jakiejś infekcji, po której
powtórne macierzyństwo byłoby bardzo ryzykownym
przedsięwzięciem.
Widzę, że jesteś już zupełnie zdrowa, mamo. Do-
skonale wyglądasz. Nawet lepiej niż przed chorobą.
Każdy człowiek powinien spędzić jakiś czas w szpi-
talu. Wtedy bardziej doceniałby to, co ma.
Może i masz rację przyznała Amy. Ja jednak
wolę trzymać się z dala od szpitalnego łóżka.
Po wyjściu od matki ruszyła na wizyty domowe.
Pierwszą jej pacjentką była starsza pani, którą jakiś
czas wcześniej odwieziono do szpitala z podejrzeniem
zapalenia wyrostka robaczkowego. Od chwili jej powrotu
do domu Amy dość często ją odwiedzała. Zmieniała
opatrunki i sprawdzała, czy jej stan nie uległ przypad-
kiem pogorszeniu. Kolejną pacjentką była Uownież star-
78 GILL SANDERSON
sza pani, której Amy pomagała się myć i robiła jej za-
strzyki. Potem wyjechała z miasta i ruszyła w stronę go-
spodarstwa Laneside Farm.
Z daleka dostrzegła duży, pomalowany na biało budy-
nek, przed którym rozciągał się ogród. Do niego przyle-
gał niewielki dom, a przed nim stał land-rover. Na jego
widok zmarszczyła brwi. Wiedziała, że Peter Brooks
wszędzie jezdzi autem, więc bardzo się zdziwiła, widząc
je w samo południe na podwórzu.
Właścicielem farmy był Nathan Brooks. Jego syn,
Peter, pracował u niego i mieszkał w domku, do którego
zmierzała Amy. Jej pacjentka, żona Petera, Nancy, była
miłą młodą kobietą. Kilka dni wcześniej pośliznęła się
w stodole, upadła i paskudnie rozcięła sobie bok. Am-
bulans zabrał ją do szpitala, gdzie przetoczono jej krew,
a ranę zszyto. Zarówno lekarz, jak i Amy kazali jej przez
tydzień lub dwa prowadzić spokojny tryb życia i dużo
odpoczywać, co chyba ją nudziło.
Amy uderzyła pięścią w drzwi i, zgodnie z umową,
nie czekając na odpowiedz, weszła do środka. Nancy
leżała wygodnie na kanapie z nogami owiniętymi kocem.
Cieszę się, że przyszłaś, Amy zawołała radośnie
na jej widok. Jestem w kiepskim nastroju. Może ty
podniesiesz mnie na duchu. Ta bezczynność doprowadza
mnie do szału.
Jeszcze tylko kilka dni, a potem możesz zacząć
myśleć o jakiejś lekkiej pracy odparła Amy. Nie
wolno ci się przemęczać, pamiętaj o tym. A teraz pod-
ciągnij sweter.
Rana ładnie się goiła. Amy przemyła ją i założyła
świeży opatrunek.
WAKACJE NA MAJORCE 79
Widziałam przed domem samochód powiedziała.
Czym Peter teraz jezdzi?
On nie pracuje, leży włóżku. Dwa dni temu wypił
w klubie rugby kilka drinków i od tej pory czuje się
okropnie. To musi być jakieś paskudne przeziębienie
albo grypa. Tak czy owak, kiedy pytam go o zdrowie, od
razu na mnie krzyczy.
Czy chcesz, żebym rzuciła na niego okiem?
A mogłabyś? Prawdę mówiąc, trochę się o niego
martwię. Nigdy dotąd nie widziałam go w tak kiepskim
stanie.
Wobec tego zaraz do niego zajrzę obiecała Amy,
choć nie bardzo miała ochotę na to spotkanie.
Znała Petera od wielu lat, ale niezbyt go lubiła. Kiedyś
nawet się do niej zalecał, ale nie było to nic nadzwyczaj-
nego, ponieważ latał za wszystkimi spódniczkami.
Peter istotnie wyglądał bardzo zle. Był tak słaby, że
nawet nie zaprotestował, gdy zaczęła go badać. Miał
wysypkę i wysoką temperaturę. Uskarżał się na bóle
w stawach, ale Amy nie zauważyła żadnych obrzęków.
Nieraz miała do czynienia z chorymi na grypę, ale przy-
padek Petera był zupełnie inny.
Uważam, że powinien obejrzeć cię lekarz oznaj-
miła, a potężnie zbudowany farmer nawet się nie sprze-
ciwił.
Amy wyszła z sypialni i zadzwoniła do przychodni.
Rita powiedziała jej, że doktor Wright ma właśnie wolną
chwilę, i od razu ją z nim połączyła.
Skoro dzwonisz musi to być coś bardzo pilnego
powiedział doktor Wright. O co chodzi?
Amy pokrótce opisała mu objawy choroby Petera.
80 GILL SANDERSON
Według ciebie, co może być tego przyczyną? spy-
tał, kiedy skończyła.
Moim zdaniem... to chyba zapalenie wątroby.
Hm mruknął doktor Wright. Wiesz co, poproszę
doktora Rossa, żeby tam wpadł. Czy mogłabyś mu towa-
rzyszyć?
Oczywiście.
Dobrze. Możesz też zabrać go na pozostałe wizyty
domowe, żeby poznał okolicę. Co ty na to?
Nie widzę przeszkód.
Tego popołudnia na targu odbywałasię aukcja zwierząt
gospodarskich, toteż ulice Lissom byłyzatłoczone ciężarów-
kami z przyczepami, w których przewożono owce i bydło.
Amy prowadziła samochód, a Adam siedział obok niej.
Przez dłuższy czas milczeli. Kiedy w końcu Amy zdołała
wyjechać z miasta, postanowiła zacząć rozmową.
W naszej przychodni pracują bardzo życzliwi lu-
dzie powiedziała. Na pewno zauważyłeś, że wszyscy
jesteśmy w dobrych stosunkach.
Tak.
Lubię tę pracę. Wykonuję ją z przyjemnością i chcę,
żeby tak było nadal. Przypuszczam, że często będziemy
razem jezdzić na wizyty domowe. Sądzę, że jeśli będzie-
my dla siebie uprzejmi, wszystko jakoś się ułoży. Może-
my zapomnieć o Majorce, i zostać kolegami...
Oczywiście, że tak. Ale nie możemy wymazać tego,
co między nami zaszło. Doskonale wiesz, że to, co się
zdarzyło, było dla nas obojga bardzo ważne. Możemy nie
rozmawiać na ten temat, ale nie jestem w stanie o tym
zapomnieć. Przypuszczam, że ty też...
WAKACJE NA MAJORCE 81
Będziemy musieli dołożyć wszelkich starań, i na
tym koniec. Nie mam ochoty dłużej rozmawiać na ten
temat. Gwałtownie skręciła, by ominąć grupę rowerzy-
stów. Nie powinni jechać parami na tak wąskiej drodze
mruknęła. Teraz opowiem ci o chorym, którego
mamy odwiedzić. To może być coś błahego lub paskudny
przypadek grypy, ale szczerze mówiąc, mam co do tego
poważne wątpliwości. Nigdy nie widziałam wysportowa-
nego mężczyzny w tak kiepskiej formie. On jest potężnie
zbudowanym rugbistą. Kilka miesięcy temu podróżował
ze swoją drużyną po Dalekim Wschodzie. Podobno dob-
rze tam wypadli.
Czy wiesz, gdzie dokładnie byli? spytał Adam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]