[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w fantazję, swojego rodzaju obsesję. Obsesję, która rozpalała
wszystkie moje zmysły. Skończył we mnie chwilę po tym, jak
wszedł. I tak właśnie było. Szybko i powierzchownie. Płacąc za
godzinę, chcesz jak najwięcej razy eksplodować w kobiecie.
Nawet jeśli jest zwykłą kurwą, która robiła to z tysiącem
podobnych do ciebie wygłodniałych żołnierzy, mając
świadomość tych wszystkich poprzedników, chcesz zajebać tę
kurwę na śmierć. Dlaczego? By to właśnie ciebie zapamiętała
najbardziej. Najlepiej.
Co to ma, kurwa, być?! Jezu, ona tu rozpisuje się o
jakichś innych kolesiach&
306.
Przeczytałam dziś niesamowity fragment w książce
Janusza Głowackiego Good night Dżerzi. Ten fragment nie
daje mi spokoju. Tak bardzo mnie podniecił. Nawet wczoraj,
kochając się z Dominikiem, wyobrażałam sobie, że to ja jestem
tą kobietą pełną ruskiej spermy, porwaną do burdelu,
gwałconą przez Ruskich. Dawno nie miałam tak silnego
orgazmu. Chyba staje się to jedną z moich ulubionych fantazji.
Jezu, nie wierzę& Nie mogę już czytać tych bzdur! Co
to ma być, do jasnej cholery?! Jakiś żart? Ukryta kamera?
Najpierw znajduję ją w takim stanie, że nawet nie chcę sobie
tego przypominać, a teraz to? Nie, kurwa, nie! Przerzucam
kartki na sam koniec pamiętnika, bo mam już tego dość!
Przeczytam jeszcze ostatni i może przedostatni fragment. Jej
pismo w dwóch ostatnich wpisach jest całkiem inne. Nerwowe,
nieco koślawe. Może z tego dowiem się, co się z nią stało, do
jasnej cholery!? Co się właściwie stało tej nocy? Chyba już nie
będzie nic gorszego, niż to, co właśnie przeczytałem& Czuję,
jak łzy same spływają mi po policzku. Jak mogłem żyć tak
długo z kobietą, której tak naprawdę w ogóle nie znałem?
385.
To, co daje mi nadzieję, to moja przyszłość. To, co mnie
określa, to moja terazniejszość. To, co mnie kształtuje, to moja
przeszłość. Jest czas siewów i czas plonów, czas, który był, i
ten, który pozostał. Zamknięta tu i teraz, w tej przestrzeni,
określonej dekadzie, jako ja, wyrwana z kontekstu, zaprzeszła,
wpleciona w labirynt puzzli, próbująca wkomponować się w
obraz mojej rzeczywistości. Stoję na fundamentach mojego
dzieciństwa i niczym nocny portier w muzeum duchów czuwam
nad jego eksponatami. Jest coś, co nie daje mi spokoju. To
pytanie co by było gdyby& ? No właśnie, gdyby& . Gdybym
tego nie zrobiła. Ale z drugiej strony to było zawsze moją
fantazją, pewnego rodzaju obsesją. Tak. Przespać się z kimś za
pieniądze. Zwłaszcza, że ten facet zapłacił za seks ze mną
trzydzieści pięć tysięcy złotych!
COOOOO?! Nie, kurwa nie! Co to ma znaczyć?! Nie
chcę tego dalej czytać! To się, kurwa, tu rozpisała! Nawet nie
chcę wiedzieć, co tam jest! Nie! Patrzę na ostatni wpis. Kartki
są nieco ubrudzone krwią. To jest chore! Ona jest chora
psychicznie! Kompletnie stuknięta suka!
386.
To koniec. The end. Fin. Finito. Nara. Szuka mnie
policja, więc to już tylko kwestia kilku godzin, kiedy wszystko
wyjdzie na jaw. Nie tylko Dominik i mój szef dowiedzą się o
tym, że przespałam się z tym adwokatem za 35 000 zł, ale
dowie się cała pieprzona Polska, która czyta dzieciom jebane
bajki na dobranoc. A pózniej te jebane dzieci wierzą, że
zostaną księżniczkami i poznają swojego księcia. Ja wierzyłam
w każdym razie. I miałam swojego księcia z bajki& To koniec
wszystkiego. Wszystko się rozpadło. Przemieniło w pył. W
nicość. Dominik dowie się wszystkiego. I zobaczył mnie jeszcze
w tym stanie. Pociętą, odrażającą, marną& I to w dniu
pogrzebu jego ojca& Jakże ten dzień jest symboliczny! Jestem
nikim. Jestem nikim. Jestem nikim. Byłam, jestem i będę nikim.
Zniszczyłam wszystko. Jestem zerem. Zniszczyłam swoje życie i
życie innych ludzi. Jestem toksyczna. Nienormalna. Nienawidzę
siebie. I jestem na dnie, na samym jego jebanym spodzie. Niżej
już nie można upaść. Drżę. Moje pismo jest brzydkie, już nie
takie perfekcyjne. Upadek jest jednak prosty. Upada się łatwo.
Podnieść się jest znacznie trudniej. Upada się szybko. To już
nie boli i nigdy tak naprawdę nie bolało. Bo tak miało być
zawsze. Bo człowiek jest skazany na upadek i zawsze spierdoli
wszystko, co w jego życiu jest dobre. Bo życie to piekło. Tu jest
piekło. Tu, na ziemi! Tu, w nas samych! Bo piekło to umysł.
Piekło to myśli. Piekło to rozum. Piekło to przeszłość, która
ciągnie się za nami niczym najgorszy smród, zatruwając nam
myśli i logiczne myślenie. Zatruwając uczucia i zdolność
kochania. Kochania& Tego jedynego uczucia, które w tym
piekle zwanym życiem nie ma gorzkiego smaku& Piekło to w
końcu czas, bo ciągle skazuje nas na życie w przeszłości. A
przeszłość niszczy wszystko, pozbawiając i terazniejszości, i
przyszłości& Za błędy popełnione nawet bardzo bardzo dawno
temu płacimy całe życie. Czasem nawet i po śmierci. Jedna
decyzja może zmienić wszystko. Jedna chwila może przekreślić
całe dotychczasowe życie. Dlaczego? Bo życie to piekło i w
trakcie jego trwania nie ma nic więcej poza wieczną walką z
samym sobą i swoimi demonami. I w tej walce jesteśmy zawsze
z góry skazani na przegraną. Nie ma nic więcej poza wiecznym
marazmem naprzemiennego szczęścia i nieszczęścia z
miażdżącą przewagą tego drugiego. Poza marazmem w pętli
czasu, która ostatecznie zaciśnie się na naszej szyi, powodując
bolesny, powolny rozkład& Powodując śmierć i cielesną, i
duchową. %7łycie to piekło. A piekłem łatwo się zarazić, jest jak
najgorsza epidemia. Piekło mnie otacza i piekło mnie
pochłonie. Wiem to. Czuję to. Czuję zbliżającą się
APOKALIPS. Wiem, że nadejdzie, wiem, że jest blisko. I
wiem, że każdy człowiek ją w sobie hoduje. Każdy, kto miał
styczność ze mną.
Po raz drugi odważyłem się przeczytać ten ostatni wpis
dopiero kilka miesięcy po tym, jak to wszystko się stało&
Wtedy nie zrozumiałem. Teraz rozumiem. Już rozumiem, o co
chodziło jej z tym piekłem. Staram się nie myśleć o
przeszłości, choć nie jest to łatwe. Przeszłość powraca do mnie
prawie każdej nocy. Mam koszmary. Zacząłem palić, rzuciłem
szkołę filmową, skończyłem medycynę& Ale to zrobiłem
akurat dla ojca.
Zabrałem wtedy ten jej pamiętnik. Nie wiem po co. Nie
wiem też, po co akurat dzisiaj znów wziąłem go do ręki. Dziś
jest mój pierwszy dzień stażu, może właśnie dlatego chciałem
jeszcze raz przeczytać ten ostatni wpis? Bo to nie będzie
proste. Zaczynam staż w PKD na Chmielnej. W bezpłatnym
punkcie konsultacyjno-diagnostycznym dla osób, które chcą
się przebadać na obecność wirusa HIV. Najpierw przez
pierwsze pół dnia będę wypełniać ze zgłaszającymi się
osobami ankiety, oczywiście anonimowo. Potem będę
rozdawać koperty z wynikami. I tych kopert boję się
najbardziej& Wiem, że niektóre z nich będą zawierać wynik
pozytywny. Co prawda teraz można przy dostępnych lekach z
HIV żyć normalnie, ale& No właśnie, ale dla większości z
nich to będzie koniec świata& Boże, jak doskonale pamiętam
mój koniec świata&
Dojeżdżam tam piętnaście minut przed czasem. Poznaję
osoby, z którymi będę tu pracować. Zakładam fartuch, robię
kawę, którą przyniosłem z domu, i układam ankiety. Są w niej
bardzo intymne pytania.
O ilość partnerów seksualnych, o stosunki analne i
oralne, o zażywanie narkotyków& To jest, niestety, niezbędne.
I z jednej strony dość fascynujące, że poznam życie seksualne
tych wszystkich ludzi. %7łe poznam tak naprawdę historię ich
życia. Najbardziej intymne szczegóły& Będą tu przychodzić
ciężko uzależnieni narkomani, prostytutki, ale też zwykli
ludzie, którzy gdzieś kiedyś ten jeden jedyny raz zaszaleli i
poszli na żywioł z przypadkową osobą bez prezerwatywy. I
będą płacić za to do końca życia. Lub też nie. Szczęściarze&
Wypełnianie ankiet jest interesujące, choć nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl